Mój żal o gorycz jest tak wielka, że postanowiłem założyć odrębny temat. Stąd też tytuł oraz możliwe niedoskonałości w stylu i składni. Odnoszę się tutaj do własnych obserwacji w trakcie oraz po obejrzeniu filmu oraz wiedzy z fizyki na poziomie gimnazjum (gdzie byłem 6 lat temu). Dodam, że dotąd wysoko oceniałem filmy Nolana, nawet TDKR.
Na początek nie zgadzam się z częścią "błędów", które zostały zaraportowane wcześniej:
Fakt, że z Ziemi wyruszyli dużą rakietą można uzasadnić tym, że poza samym lądownikiem zabrali dodatkowe zapasy żywności oraz paliwa dla całego statku. Większa część Endurance była już na orbicie Ziemi. Lądownik nawet lądując na planecie z 130% ziemskiej grawitacji mógł mieć jedną piątą masy startowej z Ziemi (z dodatkowym bagażem), więc nie potrzebowali już dodatkowych silników i zbiorników paliwa.
Jeśli chodzi o czas przesyłania sygnałów z Ziemi do Endurance, to nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jeśli statek może pokonać tunel czasoprzestrzenny, to fale radiowe tą samą drogą również. Co więcej, droga ta wynosi prawdopodobnie kilkadziesiąt - kilkaset j.a., więc sygnał doleci od Ziemi do załogi w kilka - kilkadziesiąt godzin.
Motyw, w którym bohater w jakiś sposób odbywa podróż w czasie do przeszłości i przekazuje sam sobie informacje występował już w literaturze. Najbardziej znanym przykładem ostatnich lat jest Harry Potter w trzeciej części przygód w Hogwarcie. Jest to historia innej kategorii, ale o ile podróż w czasie jest możliwa, to w takim przekazywaniu informacji nie ma nic sprzecznego. W sposób sprzeczny użyto tego zabiegu w X-men: Days of future past oraz w Powrocie do przyszłości. Jeśli informacje, które przekazujemy swojemu przeszłemu ja, powodują zmianę historii, mamy paradoks. Ponieważ w zmienionej historii nie wyruszylibyśmy w podróż w czasie, aby zmienić przeszłość.
Natomiast błędy w filmie:
1: Zaangażowanie Coopera w misję. Niby trafił on do bazy NASA przez przypadek, ale jednak to było zaplanowane, żeby właśnie on prowadził statek, chociaż nikt nie powiadomił go wcześniej o tej misji. Może nie oglądałem uważnie, ale nie rozumiem tego. Poza tym baza kosmiczna była o kilka godzin drogi od jego domu. Przypadek?
2: Planeta Miller: skoro bohaterowie wiedzieli jak czas płynie na pierwszej planecie (blisko czarnej dziury), czy nie mogli domyślić się, że od misji Lazarusa upłynęło na tej planecie kilkadziesiąt minut? Poza tym czy w komunikatach mogło zabraknąć czasu nadania? Gdyby taki istniał, domyśliliby się, że sygnały są nadawane od kilku minut a nie przez ostatnie 7 lat. Skoro od trzech lat nie ma z danej planety sygnału, to znaczy, że po kilku minutach od wylądowania stacja została zniszczona. Ile informacji mógł wysłać Miller w kilka minut? Na pewno dużo mniej niż inni badacze, którzy spędzili lata na swoich planetach, a jednak jakoś wiedzieli, że planeta nadaje się do życia. Ostatecznie bez żadnej wiedzy (bo nie mogli jej mieć) polecieli tam już na samym początku i jeszcze tak bardzo chcieli uratować jakieś dane pochodzące z godziny spędzonej na tej planecie. A gdyby mieli awarię? Na Ziemii upłynęłoby ze 150 lat. Durnota.
3: Rozumiem, że fale na planecie Miller spowodowane były polem grawitacyjnym czarnej dziury. Skoro już wiedzieli, że planeta pokryta jest wodą, było oczywiste, że będą tam ogromne fale. Swoją drogą tak duże fale powodują zmniejszenie szybkości obrotowej planety. Ostatecznie nie obracałaby się wokół własnej osi i fale zniknęłyby. Z tego powodu księżyc jest cały czas obrócony do Ziemi tą samą stroną. Gdy był jeszcze płynny, fale na jego powierzchni powodowane grawitacją Ziemi, powodowały zatrzymanie jego ruchu obrotowego.
4: Skąd w ogóle dzień i noc na tych odległych planetach? Zrozumiałem, że krążo one wokół czarnej dziury, która przecież nie pozwala światłu odlecieć spoza horyzontu zdarzeń. Czy były tam inne gwiazdy, coś świeciło w dzień?
5: Podaczas pobytu na planecie Miller Romilly nie spał przez co najmniej kilka lat. Co on jadł i pił? Czym oddychał? Jeśli potrafili oczyszczać powietrze, to wycofuję drugie pytanie. Człowiek jednak, żeby przeżyć, potrzebuje przez ten czas zjeść tony jedzienia. Siedział sam przez tyle lat i pozostał zdrowy umysłowo, to też nie lada osiągnięcie.
6: Czasy lotu: Nawet w małym układzie gwiezdnym od Słońca do Marsa efentywne porusznie się między dwoma - trzema planetami zajęłoby lata. W końcu od Ziemi do Saturna lecieli dwa lata, a to tylko jakieś 10 j.a. W filmie w ogóle nie da się odczuć upływu czasu po przekroczeniu wormhole.
7. Wormhole i podróż przezeń: Jeśli przestrzeń rzeczywiście została wygięta tak, jak pokazano na przykładzie kartki papieru, przejście przez wormhole powinno być natychmiastowe i bezbolesne. Doceniam ładny efekt podróży tunelem czasoprzestrzennym, ale to niepotrzebna fantazja.
8. Czym właściwie była ta baza, w której obudził się Cooper pod koniec filmu? Czy ludzie potrafią formułować kawałki przestrzeni wraz z grawitacją, stąd taka fajna tuba i pole kukurydzy dookoła? Co z atmosferą? Ciśnienie powietrza na Ziemi przy ziemskiej grawitacji powstaje poprzez spiętrzenie warstwy gazu o grubości 10 km. Taki twój musiałby więc być napompowany powietrzem, a więc zamknięty. A jeśli tak, to jak można się do niego dostać i odlecieć statkiem? I to wszystko dzięki rozwiązaniu jednego równania. Ucieszyłbym się ze słowa wyjaśnienia.
9. Czy ludzie na Ziemi przez 23 lata nie zdecydowali się na następną misję jak Endurance? Co z zaangażowaniem w misje ratowania świata innych krajów? Ot jedyna misja ratowania świata (w dwóch iteracjach) składa się z osób wybranych przez jedną - dwie osoby. Załoga Endurance w przestrzeni zachowuje się nieprofesjonalnie, podejmują decyzje w locie.
10. Dylatacja czasu, przyspieszenie i siła odśrodkowa. Konsultacje naukowców dotyczyły głównie tego, jak czarna dziura mogłaby wyglądać. Rozumiem, że cały pomysł na film opierał się na tym, że podczas misji trwającej kilka lat, na Ziemi upłynie kilkadziesiąt, ale niestety jest to wyjęte z dupy.
Aby dylatacja czasu osiągnęła przełożenie jedna godzina do siedmiu lat, pole grawitacyjne w tym miejscu musi być strasznie gęste. Planeta Miller musiała znajdować się na orbicie średnicy mniejszej niż 1,1 średnicy Gargantui (horuzontu zdarzeń). Na tak niskiej orbicie planeta musiałaby poruszać się z szybkością oritalną bliską szybkości światła. Zatem statek chcą na niej wylądować, musi wejść na tę samą orbitę. To można zrobić, ale co z powrotem? Aby wejść na orbitę paraboliczną wokół Słońca, trzeba startując z Ziemi rozpędzić się do 16,7km/s. Przy Gargantui trzebaby rozpędzić statek jeszcze bliżej szybkości światła, a oni po prostu odlecieli.
Poza tym wiadomo, że żaden człowiek ani statek kosmiczny nie przetrwałby rozpędzenia do szybkości podświetlnej w rozsądnym czasie. Hipotetycznie gdyby na statek i załogę działa stałe przyspiecznie rzędu 2g (większe na dłuższą metę byłoby trudne do zniesienia). Zatem na rozpędzenie się do szybkości c/2 potrzeba 150 000 000 / 20 sekund czyli jakieś trzy miesiące. Wyraźnie jednak widać, że Endurance miał dużo mniejsze przyspieszenie niż ziemskie. W końcu obracał się dość szybko wokół własnej osi, żeby załoga odczuwała siłę dośrodkową na poziomie ziemskiej. Zejście lądownika na planetę Miller musiało być delikatne, żeby przyspieszenie nia zabiło załogi, powinno zatem zająć przynajmniej z pół roku (w perspektywie lądownika). W filmie jest to kwestia godzin.
Ale tak naprawdę na orbicie bliskiej czarnej dziurze nie istnieje żadna planeta. Załoga sama dochodzi do wniosku, że na planecie dalej od czarnej dziury są większe szanse, bo czarna dziura wyłapuje obiekty które mogłyby zderzyć się z planetą i przyczynić do powstania życia. Prawda idzie jeszcze dalej. Planeta wielkości Ziemi na orbicie blisko czarnej dziury jest poddana ogromnej sile rozciągającej. Różnica pomiędzy szybkością orbitalną na orbicie o wielkości najmniejszej oraz największej jednoczesnej odległości takiej planety od czarnej dziury jest tak ogromna, że obiekt wielkości planety, nawet obiekt wielkości pomarańczy, niegdy się nie uformuje. Zostanie rozbity w pył. Pył wskutek tarcia będzie tracił energię potencjalną w polu grawitacyjnym czarnej dziury i wkońcu wpadnie do środka. Dlategoczarne dziury potrafią wciągać pobliskie gwiazdy.
Jeszcze jedno: na koniec Amelia oraz Cooper są w podobnym wieku. Gdy Amelia już odleciała od Gargantui, Cooper był w jej polu grawitacyjnym jeszcze przez sporo czasu, przekroczył horyzont zdarzeń. Na Ziemii musiały w tym czasie upłynąć pierdyliardy lat. Cooper został więc na koniec ewidentnie cofnięty w czasie. Ale dlaczego akurat do momentu w którym Amelia doleciała do trzeciej planety a Murph jest staruszką?
Ewentualnych fizyków proszę o krytykę. Mogłem pomylić trochę kwestii. Za błędy językowe też przepraszam i pozdrawiam.
to jest film i fantastyka Autora , dlatego wiele kwestii się nie zgadza z prawdą. I myślę że na tym własnie polega SCI-Fi.. mi się film bardzo podobał , nawet nie zwracałem uwagi na to czy "teorie" w filmie są zgodne z prawdą , po prostu zostałem wciągnięty przez ten film ! 10/10 !
Wiem, że fantastyka Autora :) Byłem już besztany na filmweb za tego typu wypowiedzi i filmach sci-fi. Ale gdzie tu wylać swoje żale jak nie na forum.
wcale Cię nie besztam , po prostu wyraziłem swoje zdanie, a Twojej wypowiedzi nie podważam. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie :) Pozdrawiam
zachęcam do lektury :
http://www.crazynauka.pl/interstellar-naukowa-recenzja-filmu/
1: Nie był przypadek. Sam siebie tam wysłał, wysyłając swojemu 'ja' w przeszłości koordynaty systemem binarnym. Dlaczego, jak i o co chodzi - pomińmy, bo koncept przemieszczania się w czasie jest taką abstrakcją, że bez sensu byłoby się o to spierać.
A skoro nagle, naukowcom z NASA pojawiła się możliwość, aby statek pilotował wybitny pilot, szkolony do latania tego typu maszyną w przeszłości (pierwsza scena filmu) od razu na to poszli. Bo niewątpliwie, lepiej żeby to jednak pilot prowadził statek, a nie zwykły naukowiec.
2: To wyjaśnia sam Cooper zaraz jak wracają na Endurance. Pada dialog, że niby znają teorię, ale jednak nie byli na to przygotowani, z czym zgadza się i Dr Brand. Zwykłe przeoczenie. Błąd człowieka. Nawet naukowcy z NASA nie są nieomylni ;)
3: Nigdzie w filmie nie była poruszona kwestia tego czy ta planeta się obracała. Może i nie - ale nie miało to wpływu. A dane otrzymywali szczątkowe. Nie sądzę, żeby mieli od razu informację, że planeta jest pokryta w 100% wodą. Wtedy raczej odpuściliby próbę lądowania.
4: Sama czarna dziura świeci. Trochę na innej zasadzie - światło generowane jest przez cząstki materii które w wyniku coraz większej prędkości się rozgrzewają i zaczynają się świecić, do czasu aż zostaną wessane w czarną dziurę. Ale wtedy, światło będą generować inne cząstki które zaczną się zbliżać do czarnej dziury :)
5: Endurance był duży ;) Na pewno gdzieś upchnęli trochę żarcia ;) A system podtrzymywania życia, mamy już i dzisiaj. W końcu ISS lata na orbicie ziemskiej już dobre kilka lat i jakoś nie trzeba im dosyłać tlenu w butelkach ;)
6: Przyszłość - więc i pewnie technologia lepsza. Może napęd był wydajniejszy i Endurance był w stanie osiągnąć dużo większą prędkość niż dziś nam znane statki? Kto wie... A kwestia czasu po przejściu wormhole... Pomińmy ;) Gdzie nam do takich dywagacji ;)
7. Fantazja ma to do siebie, że każdy ma jaką chce ;) Skoro Nolan miał taki pomysł - nie ma problemu. Szczególnie, że nikt nie jest w stanie udowodnić że tak być nie może ;)
8. Bardzo upraszczając - zgodnie z zasadami fizyki, grawitacja wymaga ruchu obrotowego. Dlatego też, kształt tuby, ponieważ nieustanny ruch obrotowy tej tuby powodowałby, że ludzie mogliby spokojnie się przemieszczać. To tłumaczy kształt.
Ludzie mieszkaliby wewnątrz tego "walca", a na zewnątrznej powierzchni mogłyby się znajdować systemy w stylu stacji kosmicznych - punkty dokujące, silniki, itp itd.
Kwestia tlenu - podobnie jak na ISS. Mamy hermetyczną, zamykaną śluzami przestrzeń, do której pompowany jest tlen produkowany przez system podtrzymywania życia.
9. "Nikt nie zgodzi się na misje kosmiczne, jeśli nie mamy co włożyć do garnka". Profesor Brand tłumaczył Cooperowi, że to co mają, to wszystko co mogli otrzymać. Brak środków, brak pieniędzy. Wykorzystywali co mieli. I poświęcili wszystko, aby zbudować ten jeden jedyny pojazd. Podobnie z personelem - wykorzystywali kogo mieli. Jeśli wszędzie sytuacja wyglądała tak, jak podczas spotkania w szkole, to pewnie 99% ludzi było farmerami. To mocno ograniczało "jakość" dostępnych specjalistów "nie-farmerów"...
10. To nie jest wyjęte z dupy ;) Teoria względności czasu już od długiego czasu jest w rozważaniach naukowców. I podobno, jakoś udowodnili, że nawet na nas ma to wpływ, ale na tyle znikomy że nie jesteśmy w stanie go odczuć. Jednak ze względu na odległość, istnieje teoria, że efekt byłby nieporównywalnie większy. Ot tak to sobie naukowcy wyjaśniają. I pewnie jeszcze wiele lat będą się w to bawić, zanim naprawdę ktoś będzie w stanie jednoznacznie określić czy coś takiego może istnieć, lub nie :)
To moja opinia na temat Twoich punktów :)
Nie ukrywam, że mi się film strasznie podobał i chętnie o nim mogę podyskutować - głównie w kontekście tych "chwiejnych" punktów fabuły ;)
Dzięki wielkie za odpowiedź. Zwłaszcza punkty 4 i 8 ładnie wyjaśnione. Jak powiedziałem, nie wszystko jeszcze przemyślałem. Ba, nawet nie oceniłem. Rzadko kiedy mam aż tyle w głowie po obejrzeniu filmu, żeby tu pisać.
Pozdrawiam.
Spróbuję coś napisać odnośnie 1)
Cooper będąc w czarnej dupie podał sobie (z przeszłości) współrzędne położenia bazy NASA za pomocą systemu binarnego (ten pył opadający na podłogę). Anomalie, które miały miejsce 50 lat wstecz to też jego sprawka, kiedy po przekroczeniu horyzontu zdarzeń zrozumiał, że to on właśnie przez te znaki dawane z przyszłości wpłynął na bieg wydarzeń musiał pewnie przypomnieć sobie wszystkie "dziwne zjawiska" które miały miejsce, i po prostu je stworzyć .Prawo Murphyego "jeżeli coś złego ma się stać, to się stanie". To, że akurat Cooper poprowadził statek nie było zaplanowane przez NASA, tylko przez niego, bo sam się tam doprowadził. Zyskując pilota z największym doświadczeniem ze wszystkich dostępnych- siłą rzeczy musięli go namówić do misji (wcześniej zakładali, że nie ma możliwości, by go sprowadzić - jego kariera skończyła się przykrym incydentem przez co miał uraz psychiczny (budziły go koszmary tamtego wydarzenia). Co do położenia bazy w pobliżu jego domu, można założyć, że baza powstała w obrębie obszaru, na którym występowały anomalie grawitacyjne - w celu głębszego ich badania) lub po prostu przypadek.
Połowa z tego co napisałeś to prawda, nie przejmuj się krytyką ludzi "jak nie dasz 8-10 top jesteś za głupi, żeby zrozumieć". Ktoś, kto tak pisze prawdopodobnie sam jest za głupi, żeby mieć jakąkolwiek refleksję podczas seansu i łyka każdą bzdurę jak leci. Ważne, że jest popcorn, kolorowo i głośno.
Wybacz, ale to niestety nie ja.
I też nie ja dałem 9 Strażnikom Galaktyki, którzy byli niczym więcej niż "popcorn, kolor i hałas".
To dokładnie jesteś Ty :)
"Czytając treść większości "pseudo-recenzji" dochodzę do bardzo prostego wniosku. Ci którzy orientują się w tematyce, gatunku i koncepcji dają 10/10 Ci którzy nie mają o tym zielonego pojęcia i najzwyczajniej w świecie są za głupi (nie boję się użyć tego stwierdzenia) żeby to zrozumieć i dają 1/10"
Czyli jak ktoś da za mało to jest pseudo-recenzja i jest za głupi, żeby zrozumieć.
A Strażnikom dałem 9, owszem ale co to ma do rzeczy? To tak jak porównywać Głupiego i głupszego do Love actually - oba filmy to komedie ale z zupełnie innej beczki. Albo porównywać filmy post-apokaliptyczne w typie Mad Maxa i Drogi. Gdzie Rzym, a gdzie Krym?
Z gatunku s-f Interstellar to ta szufladka co Grawitacja, Moon czy Odyseja kosmiczna 2001 i każdy z tych filmów jest od "dzieła" Nolana moim zdaniem 2x lepszy mimo, że każdy miewa też swoje głupotki.
"1: Zaangażowanie Coopera w misję. (...) Poza tym baza kosmiczna była o kilka godzin drogi od jego domu. Przypadek?"
Cooper był dawnym pracownikiem NASA, prawda? Czy ty jak kończysz pracować w jednym miejscu to przeprowadzasz się na drugi koniec kraju? Sądzę, że rozsądne jest założenie, że Cooper zajmując się rolnictwem wciąż znajdował się w "okolicy" obszarów rządowych należacych do NASA.
"8. Czym właściwie była ta baza, w której obudził się Cooper pod koniec filmu? (...) Jeszcze jedno: na koniec Amelia oraz Cooper są w podobnym wieku. Gdy Amelia już odleciała od Gargantui, Cooper był w jej polu grawitacyjnym jeszcze przez sporo czasu, przekroczył horyzont zdarzeń. Na Ziemii musiały w tym czasie upłynąć pierdyliardy lat. Cooper został więc na koniec ewidentnie cofnięty w czasie. Ale dlaczego akurat do momentu w którym Amelia doleciała do trzeciej planety a Murph jest staruszką?"
To że na ekranie widzimy w podobnym momencie Coopera (na łóżku) i Amelie (na planecie Edmundsa) w podobnym wieku, nie oznacza, że wydarzenia te rozgrywały się równolegle. Ta uwaga miałaby sens, gdyby Cooper wylądował na planecie Amelii i byliby w tym samym wieku wciąż.
Wg mnie wszystkie sceny pokazane od momentu wejścia w czarną dziurę to przedśmiertne migawki z życia Coopera o których wspominał dr Mann (tzn ze umysł przed śmiercią wytworzy obraz własnych dzieci). Argument jest taki, że Murph mówi Cooperowi, by wyruszył za Amelią, chociaż wg mnie nie powinna ona mieć żadnych informacji na ten temat. Poza tym sielankowość ostatnich scen wydawała mi się mocno odrealniona.
Do pozostałych punktów się nie odnoszę, ponieważ brak mi wystarczającej wiedzy fizycznej.
Mnie wciąż intryguje przesyłanie sygnałów. Dlaczego przed przekroczeniem tunelu komunikacja odbywała się w dwóch kierunkach, a potem mogli tylko wiadomości odbierać, natomiast będąc jeszcze na Ziemi odbierano sygnały z od wcześniej wysłanych naukowców (Edmunds, Miller, Mann itd). Jeśli wytłumaczylibysmy to istnieniem "ansibli", tzn urządzen wykorzystujących zjawisko stanu splątanego, to dlaczego tego typu urządzenie nie znajdowało się również na Endurance?
Też nie rozumiem i nie umiem wyjaśnić tych sygnałów. Ktoś mógłby powiedzieć, że to błąd, ale jak widać, czasami wyjaśnienia się znajdują,
Pozdrawiam
A po drugie. Na planetę Miller wylądował rangę. Ja interstellar oglądałem jakieś 10 razy. Dziękuję. Pozdro
Cooper do bazy NASA trafił przez system 2-jkowy który sam sobie przysłał przez pył w świecie pieciowymiarowym
Dokładnie. Interstellar to film wręcz za dobry. Obejrzałem go może jeszcze nie 10 razy, ale 5 na pewno i za każdym razem odnajduję coś nowego. Śmiem twierdzić, że film ten posiada najlepszy scenariusz ze wszystkich filmów sci-fi. Jego głębia i wieloznaczność scen powala. O genialnej muzyce to nawet nie wspomnę. Uwielbiam Blade runnera, Aliena, czy 2001: Space odyssey, ale to właśnie Nolan nakręcił mój ulubiony film tego gatunku.