8,0 435 tys. ocen
8,0 10 1 434997
6,5 78 krytyków
Interstellar
powrót do forum filmu Interstellar

Pomocy

ocenił(a) film na 9

Naszło mnie na rozkminy. Wytłumaczcie mi łopatologicznie jak to jest możliwe, że ktoś w kosmosie czy na innej planecie może być np. 1 dzień a na Ziemi w tym czasie minie 10 lat.
Nie rozumiem podstaw tej teorii, tzn. rozumiem, ze gdzie indziej czas płynie inaczej, ze względu na np. inne prawa fizyki ale jest to nadal ta sama chwila to chwila ziemska.

Chciałbym trochę podyskutować bo mam w głowie mętlik. Generalnie nie ma czegoś takiego jak czas, to my ludzie stworzyliśmy go do określania czegoś, do umiejscawiania czegoś. Mógłbym nawet założyć, że nie ma przeszłości, ani przyszłości. Przeszłość nasza polega na tym, że coś pamiętamy, znamy, widzimy jak obraz, który do nas przyszedł z kosmosu np miliard lat temu. Ale co z tego? Tego już nie ma i nie będzie. Tak było w teraźniejszości x czasu temu. A przyszłość to są nasze założenia, wiedza, ze jak minie nasz rok to będę starszy o rok, że jak będę płynął rok to przemieszczę się np 2 tys. km. Ale przecież jak się dostanę do przyszłości to będzie to wtedy teraźniejszość.

Nie da się cofnąć w czasie. Gdybym poleciał w stronę obrazu, który przyszedł do nas z kosmosu miliard lat temu, z taką prędkością, ze znajdę się tam za minutę, albo po prostu, teleportuję się natychmiast, to przecież nie cofnąłem się o miliard lat. Jestem szybszy od światła o miliard lat ale jestem teraz na tej planecie, która leży od nas miliard lat świetlnych. Mimo, ze byłem szybszy od światła to jestem tam teraz, a nie miliard lat temu. Ta planeta będzie inna o miliard lat ale to tylko dlatego, że nas ograniczają prawa fizyki. Nie jesteśmy w stanie oglądać jej na bieżąco bo światło jest zbyt wolne aby dać nam obecny obraz. Ale przecież czas ciągle płynie tak samo, wszędzie.

Gdybym po Ziemi podróżował z prędkością ponad świetlną, to co mi to da? Przecież ani młodszy nie będę, ani w czasie się nie cofnę, ani nie zobaczę młodszej matki itp. Po prostu, wyruszę np o 5 rano przy wschodzie słońca i będę tak szybki, ze obejrzę ten obraz, ten wschód słońca za chwilę jeszcze raz. Ale to tylko obraz, można powiedzieć, ze mimo, że podróżowałem sekundę przez całą Ziemię dookoła, czy może raczej 0 sekund (?), to nie znaczy, ze się rozdwoję bo byłem szybki i zobaczę siebie z przeszłości, będę w jakimś innym wymiarze. Po prostu byłem tak szybki, szybszy od światła, że wykonałem tak szybko ruch, że w mgnieniu oka jestem znowu w tym samym miejscu. Ale gdybym tak się kręcił wokół Ziemi np x dni to przecież w końcu jak się znajdę w punkcie początkowym to to słońce pójdzie sobie dalej. Będę od niego np dwa razy szybszy więc na początku rzeczywiście jakby 2 razy zobaczę ten sam wschód słońca ale z czasem ja będę marnował czas na kręcenie się w kółko, a w tym czasie Słońce na horyzoncie się poruszy i już zobaczę dalszą część jego wschodu.

Ja tak to rozumiem. To, że jestem szybki, to nie znaczy, że czas inaczej mi będzie płynął. Starzeję sie tak samo. Czas mija ciągle tak samo. Jedynie ja mogę w tym czasie znaleźć się gdzieś daleko na innej planecie bo jestem szybszy niż światło i np wysłać z niej sygnał, który dotrze tutaj sobie ze swiatłem za rok czy 100 lat. Ale przecież to cały czas jest teraz, teraźniejszość. Nie wysyłałem tego sygnału 100 lat temu, tylko teraz. A, że światło jest ograniczone to ten sygnał dotrze w przyszłości. Niemniej wszystko działo się w czasie teraźniejszym.

Rozumiem też, ze czas na zegarku może inaczej płynąć na innych planetach czy w innych przestrzeniach ale co to oznacza? Może tam jest inna grawitacja i jakieś inne prawa fizyki stąd te wskazówki działają wolniej lub szybciej ale przecież zegarek to nie jest jakaś inteligentna maszyna, która jest w stanie zmierzyć, że na planecie x czas spowalnia i np tam się będę wolniej starzał, bo mi minie dzień, a na Ziemi rok. Po prostu zegarek będzie sobie działał wolniej ale nadal rok to rok. Co mi po tym, że ja na tamtej planecie żeby przeżyć rok to musi się planeta wokół słońca obracać naszych 10 lat? I tak minie względem naszego ziemskiego czasu 1 rok.

A czy nie jest tak, ze nawet jeśli mogę się gdzieś oddalić i niby być młodszym bo mi minie godzina a gdzieś rok, to muszę wrócić znowu na Ziemię i wtedy ta różnica czasu się wyrówna? I dwa inne ciała ludzkie zestarzeją się tak samo? Przecież to nie jest możliwe żeby poświęcić na coś godzinę, nie zestarzeć sie, wrócić a komuś w tym czasie minie rok i w moje dwie godziny się zrobi ode mnie starszy o rok minus dwie godziny.


Może nam płynąć czas inaczej, możemy mieć inne założenia co do mierzenia czasu, przez inną grawitację, wolniejszy ruch planety itp możemy się poruszać z prędkością ponad świetlną ale przecież ciągle płynie tak na prawdę ten sam czas, ta sama teraźniejszość. W związku z tym nie rozumiem tego szybszego starzenia się.

Gdyby ktoś mi mógł wytłumaczyć to łopatologicznie to byłym wdzięczny.
Ja uważam, że nas ograniczają nasze założenia i prawa fizyki. Uparcie chcemy znaleźć punkt odniesienia, którego nie ma. To my stworzyliśmy czas, to my przyjęliśmy, że dobra ma 24 godziny, stworzyliśmy sobie zegarki żeby to odmierzać, poukładaliśmy na jakiejś osi czasu wydarzenia, założyliśmy, ze nic szybszego od światła nie ma, też nadaliśmy światłu rolę czasu, pomiaru odległości. A tak na prawdę nie da się być w przeszłości, ciągle będzie teraźniejszość. Chodzi jedynie o to, że poruszając się szybciej moglibyśmy teraz być gdzie indziej i wysłać sobie sygnał, który dojdzie tu za x lat. Ale to będzie tylko zagubiony obraz, który powoli tu docierał. Tak czy siak był wysłany w teraźniejszości, teraz na tamtej planecie i na Ziemi jest ta sama teraźniejszość.

Przeczytałem jeszcze pewien artykuł.

"Załóżmy, że są dwaj bliźniacy. Jeden podróżuje ze swoim zegarem a drugi zostaje na ziemi z drugim identycznym zegarem. Po powrocie na ziemię bliźniak podróżujący jest młodszy. To nie znaczy ze będzie żył dłużej. Jeśli obaj bliźniacy są biologicznie identyczni to każdy żył się ta sama ilość oscylacji swoich zegarów. Ale oscylacje podróżującego były wolniejsze w porównaniu z oscylacjami zegara na ziemi.."
Tu w przedostatnim zdaniu są jakieś literówki. Wklejam oryginał. No i co z tego, ze zegary pokażą co innego? Skoro życie bliźniaka się nie wydłuży to minął ten sam czas.

"Czas upływa około 7 razy wolniej w rakiecie. W rakiecie człowiek żył 50 lat a na ziemi upłynęło 350 lat. Dla szybkości wynoszącej 99.9% prędkości światła czas w rakiecie płynie 22 razy wolniej.



Wniosek


Podróż nie przedłuża życia, lecz przenosi nas w przyszłość. Nie żyjemy dłużej, lecz żyjemy w innym czasie."

No i co z tego? Czyli chodzi tylko o założenie, że tutaj rok to x sekund, a tam rok to x sekund/y. Skoro nie mogę wydłużyć zycia to znaczy, ze realnie upłynął ten sam czas. Po prostu byłem szybki czy szybszy niż światło i na zegarku wyszłą różnica ale to tylko zegarek, pomiar a tak na prawdę czas jest wszędzie jeden. Skoro nie mogę zyć dłuzej, zestarzeć się wolniej, zrobić w tym czasie więcej rzeczy to co mi z takiego czasu?

"Według ogólnej teorii względności grawitacja wpływa na upływ czasu. Zegar umieszczony na wysokiej górze oscyluje wolniej niż taki sam zegar na płaskim terenie."

Aha, czyli na Ziemi są dwa czasy? Jak się wysoko znajdę to będę dłużej żył albo jak wrócę na dół to moja matka będzie starsza? Czy po prostu zegarek sobie inaczej chodzi na wysokosci?

"Nie możemy żyć dłużej podróżując nawet z szybkością bliską szybkości światła, 300 tysięcy km na sekundę.



Możemy tylko żyć częściowo w przyszłości. Kiedy wrócimy na ziemię po podroży może być ziemski rok 3000, gdy nasz zegar pokładowy pokarze tylko 2050. Zrobiliśmy wycieczkę w przyszłość, a mieszkańcy ziemi będą błędnie uważali że żyliśmy dłużej podróżując. Jeżeli ktoś chce wiedzieć jak będą ludzie żyli na ziemi za 1000 lat to teoretycznie jest to możliwe do zrobienia. Ale jak ktoś chce żyć długo to musi jeść marchewkę zamiast schaboszczaków. Długie podróże nie przedłużą życia."

A tego własnie nie rozumiem i nie kupuję. Jak mogę w 50 lat przeżyć 1000 lat? Skoro moje ciało żyje w tempie i czasie 50 lat, to jak wrócę to innym też powinno tyle samo czasu upłynąć i tak samo powinni się zestarzeć.