PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=871817}
6,1 65 tys. ocen
6,1 10 1 64760
3,8 33 krytyków
Jak pokochałam gangstera
powrót do forum filmu Jak pokochałam gangstera

Pan Kawulski, jak na początkującego reżysera i scenarzystę poradził sobie całkiem nieźle. Dwa jego poprzednie filmy czyli "Underdog" i " Jak zostałem gangsterem" oceniłem na 5/10. Tematyka jaką lubię, a filmy dało się obejrzeć. Oczywiście nie są to żadne arcydzieła, nie ma tam super scenariuszy, wybijającej się gry aktorskiej czy ponadprzeciętnych scen albo niezapomnianych tekstów... Minus za brak umiejętności (jeszcze) nabudowania większych emocji jak dla mnie (bohaterom albo się kibicuje, albo się ich nienawidzi, a mi byli raczej obojętni), ale obejrzałem i myślę, że jeśli Pan Maciej zaliczy progres, to może być nawet dobrze, a w przyszłości jeszcze lepiej. Historia jaką chce zaprezentować tym razem z pewnością ma potencjał. Zobaczymy jak z wykonaniem.

ocenił(a) film na 7
Popow85x2

nie no, jak w jego filmach nie było świetnej gry aktorskiej, to weźcie mnie wyruchajcie...

RipRoy

O której godzinie premiera

ocenił(a) film na 7
RipRoy

Wiesz co, żeby nie było żadnych nieporozumień, to ja zmienię treść mojej wypowiedzi. Gra aktorska nie była świetna, była wręcz oscarowa ;)).

Popow85x2

No i stało się. "Jak pokochałam gangstera" to jakiś pi****lony teledysk. Non stop muzyka, która ma nam mówić jak powinniśmy się czuć, zamiast zbudować to dialogami, wyrazem twarzy i gestami bohaterów albo dobrze skonstruowaną sceną. Non stop "teledyskowe" ujęcia. Miałem wrażenie, że patrzę na jakiś komiksowy obrazek przy akompaniamencie różnorakich melodii.
Na dodatek co chwila łamanie czwartej ściany przez aktorów, aby wytłumaczyć widzowi co właśnie dzieje się na ekranie, jakby oglądający był debilem i nie zrozumiał jeśli mu się to pokaże. To było zbyt nachalne, było tego zbyt dużo. Trzeba umieć znaleźć balans w tym wszystkim. Czułem się jak na czytance dla czterolatków w przedszkolu.
Twórca skupił się poprostu na pokazaniu pewnych "obrazków" i zapomniał o budowaniu postaci i ich relacji między nimi. Wolał odegrać jakąś scenkę, a potem skomentować ją w stylu "On pracował z nami, ale nigdy nie był jednym z nas." Tak co chwila. Aż mnie powykręcało od tego. Generalnie po odpaleniu filmu myślałem, że opisany przeze mnie ton jest swoistym 10-15 minutowym prologiem, aby na szybko wprowadzić odbiorcę w klimat całej opowieści, a potem nastąpi przejście do konkretnej akcji. Nic z tych rzeczy. Po 30 minutach pomyślałem, cholera długi ten prolog, może zaraz zacznie się akcja. Niestety nie, po godzinie było dokładnie tak samo i zrozumialem już, że reżyser nie pozwoli mi na żadne emocje, napięcie, polubienie albo znienawidzenie bohaterów. Wszyscy oni byli jak wyjęci z plakatu czy banera. Całkiem mi obojętni. Po za tym nie poczułem klimatu lat 70- tych, 80-tych, ani 90-tych. Nawet brak wszechobecnej dziś elektroniki nie zmienił tego. Wydawało mi się, że akcja toczy się współcześnie. Utrudniało mi to jeszcze bardziej branie historii na serio. Dobrze, że włączyłem na Netflixie, a nie poszedłem do kina. Mogłem pauzować kiedy chciałem, a i tak była to męczarnia. Film zdecydowanie gorszy od średnich jak dla mnie "Underdoga" i "Jak zostałem gangsterem", po których widziałem potencjał początkującego reżysera/scenarzysty, który może rozkręcić swoją "karierę".

ocenił(a) film na 2
Popow85x2


Bo filmy powinni kręcić reżyserzy wyuczeni po szkole, a nie jakiś Kawulski co ma kase, zabiera się za kręcenie filmów. Film to sztuka, która wymaga doświadczenia, inteligencji.
W Polsce robi sie filmy które mają wywoływać kontrowersje i zarabiać siano na zwykłych kowalskich co pójdą do kina z popcornem, obejrzą kilka scen seksu, posłuchają przekleństw i to im sie podoba. Nikt nie ma ambicji na prawdziwą sztukę, bo moze nie ma takiego zapotrzebowania. Dostajemy to na co zasługujemy