Film powstał na podstawie powieści Kazimierza Sławińskiego pt. Przygody kanoniera Dolasa, w której nie było wątku z nazwiskiem Brzęczyszczykiewicz. Dodał go do scenariusza filmu reżyser, Tadeusz Chmielewski, który zaczerpnął go z powieści C.K. Dezerterzy, napisanej przez Kazimierza Sejdę w 1937 roku. Nazwisko Brzęczyszczykiewicz wywodzi się z nazwiska podanego przez jednego z bohaterów tej powieści (Brzęczyszczewski).
W powieści Kazimierza Sejdy jest opisana sytuacja analogiczna do sceny z filmu Tadeusza Chmielewskiego, w której Polak – frajter[8] Stefan Kania – przedstawia się zugsführerowi („cugsfirerowi”) jako Szczepan Brzęczyszczewski.
"Z kolei Kania przysporzył zmęczonemu cugsfirerowi roboty ze swoim skomplikowanym nazwiskiem.
– Pszkszbsz… Herr Gott im Himmel! (Panie Boże w niebie)! Jak to można takiego szeleszczącego tasiemca wymówić? Kto tym Polakom takie straszliwe nazwiska ponadawał? Powtórz pan jeszcze raz!
– Szczepan Brzę-czysz-czewski – wyskandował z zadowoleniem Kania.
– Przencisieski… Przensisieski… Język drętwieje od tego.
Aby go pocieszyć, podał Kania jako miejsce urodzenia miejscowość wprawdzie nieistniejącą, ale za to niemożliwą do wymówienia dla Niemca
– Mszczonowieścice, gmina Grzmiszczosławice, powiat Trzcinogrzechotnikowo."
Kazimierz Sejda, C.K. Dezerterzy 1937
Dla mnie jedna z najśmieszniejszych scen całego filmu to ta w obozie jenieckim (cz. 1) - konkretnie w łaźni pod prysznicami...