Większość dialogów obcojęzycznych w "Jak rozpętałem..." przetłumaczona jest widzom za pomocą polskich napisów. I bardzo dobrze. Przy niektórych projekcjach telewizyjnych słyszymy, dodatkowo, głos polskiego lektora, ale to już chyba zbytek łaski.
Pod koniec Części Pierwszej, jeniec pod eskortą - Franek Dolas korzysta z niemieckiej ubikacji na dworcu kolejowym. Sprzątaczka wymienia wtedy na jego temat kilka słów z konwojentem. I te właśnie słowa nie zostają przetłumaczone. Może ktoś, kto "posiada" dobrze język niemiecki - zrozumiał i zechce się podzielić?
Mniej więcej...
- A drzwi?
- Co? Myślisz, że to zrobię za ciebie?
- Kto to jest?
- Polski jeniec, który uciekł z obozu.
- To świnie, ich wszystkich należałoby zamknąć w obozie.
Swoją drogą - jedną z zalet tego filmu jest to że wszyscy bohaterowie mówią swoimi językami. A nie tak jak w zdecydowanej większości produkcji - jednym i tym samym.