Tyle o tym filmie słyszałam: kultowy, prześmieszny, klasyka, niech żałuje, kto nie obejrzał! Więc usiadłam i obejrzałam.
I... nic mnie nie rozśmieszyło. Każdy "dowcip" wydawał mi się banalny, prosty, nudny i denny. Kompletnie nic nie wywołało uśmiechu na mojej twarzy. Gdybym miała wystawić mu ocenę, chyba byłoby to 3/10. Jednak nie ocenię tego filmu, bo może rolę odgrywa tu różnica pokoleń: mam 16lat, a "Jak rozpętałem II Wojnę Światową" powstało 40 lat temu. Nie zamierzam psuć noty swoim w pewnym sensie nowoczesnym, przyzwyczajonym do "wygód" spojrzeniem. Chciałam tylko zapytać, czy ktoś ma podobne odczucia do tego filmu jeżeli się na nim wychował?... czy kogoś też nie dość, że nie rozbawił, to doprowadził do skrajnego znudzenia?
Myślę, że to kwestia podejścia, rodzaju poczucia humoru(bo nie twierdzę, że go nie masz) i naprawdę minimalnego kojarzenia faktów z II wojny. Ten film nie był nakręcony tylko żeby rozśmieszać. Z resztą wiadomo, że cały geniusz "Jak rozpętałem..." tkwi w osobie Franka Dolas, świetnie według mnie zagranego. Jak dla mnie film pokazuje stereotypowy, ale przesympatyczny wizerunek Polaka, znakomicie parodiuje Niemców, a przy tym naprawdę potrafi rozbawić: komizmem zarówno sytuacyjnym, jak postaci. Dla mnie 8-9/10. ;D
Wilk1918 nie wydaje mi się żeby różnica pokoleń odgrywała taką ważną rolę. Wnioskuję to stąd że sam mam 20 lat ale nawet jak miałem 15 lat to film mnie śmieszył. Więc może rzeczywiście masz inne poczucie humoru bo jak wiadomo nikt nie jest taki sam. Według mnie trzeba po prostu wczuć się w tamte czasy, kiedy nie wszystko było takie proste jak jest teraz. Ale nie łam się na pewno nie jesteś jedyną którą nie śmieszy ten film, mogę się nawet pofatygować o taką opinię że takich co śmieszy ten film i go rozumieją będzie coraz mniej.
Zakończając moją wypowiedź jak dla mnie ten film to najlepsza "stara" komedia zaraz obok Samych Swoich. :)
Ja mam lat 14, ale jak oglądałem ten film po raz pierwszy miałem 10, i od tamtej pory śmieszy mnie niezmiernie, więc o różnicy pokoleń nie ma mowy. Myślę że jak to powiedział olafc22 masz inne poczucie humoru
Podpisuję się pod wszystkim co napisali moi poprzednicy;) To najlepsza komedia wszech czasów zaraz obok Samych Swoich;D Mam 24 lata i odkąd obejrzałam po raz pierwszy, a było to dawno;P Śmieję się z takim samym zaangażowaniem za każdym razem.
To ja chyba odziedziczyłam gust filmowy po tacie;P Na co dzień również reprezentuję płeć piękną, na portalach internetowych jestem incognito;)
Miałem na myśli tylko to, że tematyka IIWŚ częściej interesuje facetów, natomiast bardzo często "odstrasza" dziewczyny od ekranów.
Myślę, że akurat II WŚ nie ma tu nic do rzeczy. Ja osobiście jestem fanatykiem pierwszej połowy XX wieku, w tym oczywiście i okresu III Rzeszy (i nota bene kobietą), jednak to, co mnie w tym filmie nudziło i męczyło, to humor. Szczerze, bardzo ciężko mi się ten film oglądało. Żenował mnie po prostu banalny humor, powierzchowna parodia narodów oraz sama postać głównego bohatera. Ale ja generalnie nie jestem osobą nadającą się do komedii. Chciałam jedynie zapoznać się ze swoistym obiektem kultu. Szkoda, że się zawiodłam.
No to jesteś unikatem, bo ja osobiście nie znam żadnej dziewczyny dla której temat 2 wojny światowej byłby czymś fascynującym...
Na prawdę? Ja jestem dziewczyną i interesuję się historią, a szczególnie druga wojną.... i nie widzę w tym nic szczególnego. Jedna z moich koleżanek również interesuje się wojna. Może nie jestem jakoś zafascynowana(chociaż można powiedziec, że kiedyś byłam), ale przede wszystkim chętnie oglądam filmy wojenne, dokumentalne, a nawet przeczytałam książkę(historię II wojny światowej, liczącą 600 stron). Nie, żeby mnie ciekawiło np. uzbrojenie, czy czołgi, itp., bo to rzeczywiście, interesuje raczej płec przeciwną, chociaż coś tam wiem również na ten temat . Bardziej sama historia, przeżycia ludzi, pamiętniki itp.... A co do ,,jak rozpętałem..." to od zawsze ten film śmieszył mnie niezmiernie.... no cóż, kwestia gustu i tego, jakie się ma poczucie humoru. Różnica pokolenia moim zdaniem nie ma tu większego znaczenia.
Jak sama przyznajesz, wśród wszystkich swoich koleżanek znasz... jedną dziewczynę, którą interesuje historia IIWŚ - to raczej ułamek w porównaniu do ilości facetów zafascynowanych tym okresem. Choć ja nie mam oczywiście nic przeciwko parytetom w tej dziedzinie. ;o)
Z tą różnicą pokoleń... racja, nie można powiedzieć, że to determinanta.
Zdaję sobie sprawę, że nieporównywalnie więcej facetów interesuje się tą tematyką. Mnie jakoś zawsze ciekawił ten temat, może dlatego, że mój tata też jest zainteresowany historią i jak byłam dzieckiem, razem oglądaliśmy filmy o tematyce wojennej i tak mi już zostało ; ) Dodatkowo jeszcze zaraziłam tym moje przyjaciółki. Co prawda nie interesuje ich sama historia, jak mnie, ale dramaty wojenne czasami sobie oglądamy ; )
No to prawdziwy z Ciebie Skarb - dziewczyna z którą można podyskutować o historii i działaniach wojennych... niejeden facet straci dla Ciebie głowę. ;o)
Większość facetów aby porozmawiać o historii musi wchodzić na specjalne fora... albo spotykać się z kumplami, narażając się w ten sposób na oskarżycielskie spojrzenia i uwagi ze strony swych ładniejszych połówek. :o)
Hmm.... dziękuję ; ) Chociaż wbrew pozorom obecnie nie mam zbyt wielu okazji do porozmawiania sobie o wojnie z kolegami, bo ze ,,starymi" nie utrzymuje zbytnio kontaktu, a obecny profil szkoły nie pozwala mi na rozwijanie zainteresowań ,,wojennych". aha, jak ja miałabym faceta fascynującego się wojną, nie miałabym nic przeciwko jego spotkaniom z kolegami, których również ten temat by interesował. Aczkolwiek, naturalnie musiałby więcej czasu spędzac ze mną ; ) bo jak nie.......
Jakby nie było to chwalebne że młode pokolenie interesuje się historią bo jak mawiał Piłsudski ,,Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości,, Jakieś 25 lat temu kupiłem w księgarni książkę ,, Wojna , ludzie , medycyna,, Adama Majewskiego. Uważam ją za jedną z najlepszych autobiografii i wspomnień lekarza-żołnierza jakie czytałem a jestem dość wybredny;)) Polecam i pozdrawiam
Mądre słowa Piłsudskiego i jak najbardziej zgadzam się z nimi. Jednak większość młodego pokolenia ( uważam tak na podstawie obserwacji kręgu znajomych) nie obchodzi, co działo się kiedyś, bo ,,po co im to" - jak to mawiają, a w efekcie nie znają najważniejszych wydarzeń z historii Polski( o historii powszechnej już nie wspomnę, bo ona w szkołach traktowana jest szczególnie po macoszemu). Jednak ja mam właśnie zamiar co nieco odświeżyć moje dawne zainteresowanie, więc dziękuję za tytuł, który postaram się zdobyć w najbliższym lub może troszkę dalszym czasie ;) Również pozdrawiam ;)
Historia potrafi być fascynująca jeśli tylko ,,poda się ,, ją w odpowiedniej formie. Zawsze lubiłem (i wciąż to robię jeśli czas pozwala) ruszać w teren. Czytamy o wspaniałej i bogatej historii naszego kraju skupjając się niejako na tych najbardziej znanych wydarzeniach a tym czasem ona rozgrywała się również na tym poziomie lokalnym. Małe miasteczka , wsie jak te małe ojczyzny kryją swoje historie i bohaterów
Nigdy nie mogłam zrozumieć jak może kogoś nie obchodzić historia nawet własnego kraju. Mnie to zawsze fascynowało, zwłaszcza, że żyjemy w tak żałosnych czasach, pozbawionych jakichkolwiek wartościowych ludzi (chodzi mi tu o polityków itp.), że wole się zagłebić własnie w przemówienia Piłsudzkiego niż wysłuchiwać bełkotu wyżej wspomnianych :/ niestety przeszłość już nikogo nie obchodzi. W mojej szkole na fakultet historyczny chodziło kilkanaście osób, a złożony był z uczniów z 4 klas po 30 osób każda, z tego i tak może ok. 6 wiedziało wogóle co tam robi :/ To smutne...
bo historia nie pomoże w niczym, co było nie wróci a marnowanie czasu w szkole na wkuwanie dat i okresów nie pomoże znaleźć poźniej pracy a od tego jest szkoła nie? poza tym nasz kraj jest taki jak powiedziałaś więc co mnie obchodzi jego historia? i tak nie mam pewności czy w ogóle w nim zostanę bo korupcja i bezrobocie...
No tak, bo tylko historia marnuje czas w szkole... na dobrą sprawę to wszystkie przedmioty tam są stratą czasu. Dlaczego musiałam się uczyć matmy, chemii, czy fizyki skoro od podstawówki wiem, że mi się to w przyszłości nie przyda? Mnie akurat zapamiętywanie dat nigdy nie sprawiało problemu. Zresztą dobrze wiem, że historia nie daje perspektyw, dlatego nie ciągne studiów w tym kierunku. To takie bardziej moje hobby, ale w dalszym ciągu uważam, że każdy powinien mieć choć mgliste pojęcie o przeszłości swojego kraju. Aha, i wbrew temu co mówisz to szkoła wcale nie ma przygotować do życia, tylko do matury i mówią to sami nauczyciele...
Widać jakim jesteś .... nie chce tu nikogo obrażać. Każdy przedmiot w życiu się przydaje. A po co? Po to by człowiek mógł sobą reprezentować coś więcej niż tylko układ scalony współczesności. Mówi magister Fizyki i Historii
czuję się obrażony bo będe ją zdawał za 3 lata. powiedz co będę z sobą reprezentował ucząc się o funkcjach wypowiedzi albo zgłębiał tajniki gramatyki? dla mnie taka osoba, która zna te wszystkie bzdury nie reprezentuje właśnie nic. życie jest za krótkie żeby je marnować na coś co się ani nie przyda, ani nie interesuje. nie potrzebuję nauki bzdur żeby reprezentować coś innego niż układ scalony. każdy jest wyjątkowy ale w tym co robi bo lubi a nie robi bo musi.
Nie mówie żebyś musiał od razu umieć używać czasu zaprzeszłego czy imperfektu wczesnosłowiańskiego. Nie mówie żebyś musiał umieć imię każdego faraona ale mówieie że historia z której się wywodzimy zakrawa o kompletny brak poszanowania własnej osoby:-) jeżeli bedziesz lubił np historie filmu to bedziesz wiedział jak się nazywała odtwórczyni głównej roli z filmu z początku wieku albo w przypadku zainteresowania gleboznastwem wszystkie poziomy organiczne gleby. I tu sie chyba zgodzimy lecz z reszty dziedzin ( nie wszystkich) wypadałoby mieć ogólne rozeznanie. A układ scalony to tylkometafora:-) no i co do matury uczsie pilnie a im więcej będziesz umiał tym więcej będziesz wart. Magister Fizyki i Historii i od wczoraj inżynier Leśnictwa:-)
dobra Pani mgr. inż. prof. Fizyki, Historii, Leśnictwa i co tam jeszcze życie dało - kończmy temat bo nikt nikogo nie przekona a ja nie chcę się kłócić i trolować publicznie więc uciszam się i więcej nie odpowiem.
Pozdrawiam
Nie denerwuj się:-) nie lubie poprostu lekceważenia szkoły. Każdy uczy się tylko tego co chce a jakie mamy do tego podejście nasza sprawa:-) każdego z osobna. :-)
no dobra ale nie złożyłem przysięgi że nie odpowiem.
wcale się nie denerwuję, mam taki ton w realu i kończę rozmowę bo nie chcę się kłócić po prostu.
a lekceważenie szkoły... mam taki filozoficzny tekst mojego autorstwa(bądź też nie jeśli ktoś już to powiedział) (ekhem ekhem)
,,Człowiek ma tendencję do akceptowania i ignorowania rzeczy niebotycznie głupich. Jedną z nich jest poziom nauki w szkole''.
i tym razem uroczyście przysięgam że nie odezwę się więcej.
Pozdrawiam.
Nie takim unikatem. Sporo mam koleżanek o podobnych zainteresowaniach. Kwestia tego, kto w jakich kręgach znajomych się człowiek obraca i czy wchodzi podczas rozmów na podobne tematy, by wybadać teren. Najlepiej zacząć od mundurów, w końcu wiadomo za czym 'panny sznurem' - a okazać się może, że poza mundurami, owe panny mają też inne zainteresowania.
Ja myślę, że płeć nie ma wiele do rzeczy ;) Parę pokoleń wychowało się na "Stawce większej niż życie", "Czterech pancernych" i "Jak rozpętałem II w.ś." i wtedy dziewczynki to oglądały prawie tak często jak chłopcy.
Ja uważam, że ten film nie jest komedią, choć zawiera KILKA zabawnych scen, tylko jest filmem PRZYGODOWYM.