Ja wiem że może główna bohaterka miała taka być, ale ona drażni mnie do tego stopnia, że film oglądało się średnio przyjemnie. Szczególnie że sam film w jakimś tam stopniu starał się pokazywać, że dziewczyna która się puszcza na lewo i prawo jest ok. Główna bohaterka "robi sobie przerwę" w związku ze swoim wieloletnim chłopakiem i ta jej "przerwa" ma polegać na tym, że pieprzy się z jakimś tam barmanem, którego nawet nie zna. Potem chce wrócić do chłopaka, ale ten nie jest w ciemię bity i wie że ta się już wyszumiała i chce wrócić. Ona jest bardzo smutna i przez resztę filmu puszcza się niezliczoną ilość razy z różnymi facetami. I niby historia jest prosta, ale film stara się nas przekonać, że to wina tego chłopaka, że się nie starał i jakieś tam inne bzdety. Zresztą główna bohaterka nie ukrywa na koniec, że morał jaki wyniosła z tej historii to fakt, że faceci są niedobrzy o ho ho i chcą ją wykorzystać. Nie że trzeba mieć jakąś tam podstawową moralność i nie zdradzać swojego faceta, tylko że faceci są źli, bo można się z nimi puszczać. Promowanie bycia zdzirą lvl expert.