Niezly, takie troche polaczenie Love Actually z Sex w wielkim miescie i Bridget Jones. No coz, jest to typowa komedia romantyczna, chwilami wesola (tylko i wylacznie za sprawa Rebel Wilson), chwilami wzruszajaca (rozmowa ojca z coreczka pod koniec filmu). Wszystko byloby dobrze gdyby nie.... Johnson. Nie moge zrozumiec jak ona moze grac w filmach.....jest niesamowicie sztywna, bez wyrazu, kompletnie nie rozgrzewa swoja gra. Chcialbym powiedziec ze jest przecietna z urody i umiejetnosci.... te dwie cechy ida w parze z beztalenciem. Staralem sie jakos znalezc pare momentow w filmie gdzie moglbym ja pochwalic, gdzie mogla podobac mi sie jej gra...ale nic z tych rzeczy. Nie krytykuje jej bo powinna podniesc poprzeczke ze wzgledu na ojca itp itd., po prostu nie ma talentu jak rodzice...