jaką widziałem. No niby to szczęśliwe zakończenie jest, ale jeden szczegół (ci którzy oglądali wiedzą) nie jest optymistyczny.
No ale w każdym razie to chyba pierwszy tak epicki film animowany. Fantastyczna muzyka, charakterystyczne postacie, no i finalna bitwa.
Bardzo przyjemny film. 8/10
tak, to prawda, ale to według mnie ma podwójne dno, nie chce za bardzo spoilerować, ale co zrobił chłopak? nie załamał się, ważne że, żył, to że my widzimy happy end, gdzie odlatują na smokach, nie oznacza że, ich historia się kończy definitywnie, to pokazuje że, trzeba iść na przód, mimo przeciwności losu.
Tak jak to często bywa w życiu.
Naprawdę fantastyczny film.
Moim zdaniem jest to bardzo oryginalne i dobre posunięcie ze strony Dreamworksa. Jest wiele dzieci na świecie, które spotkała podobna przykrość i pokazanie czegoś takiego w bajce może im pomóc w odbiorze takiej przykrej sytuacji. Co prawda niektórzy mówią, że przesadzili z tym, ale to nie jest jakiś zły, niedozwolony temat. Z tym dzieciaki mogą się spotykać na co dzień w szkole, jeśli mają rówieśnika, którego spotkało to co postać z tej bajki.
Oj radan, ludziska po prostu nie chcą spojlerować :) Zobaczysz, zrozumiesz. Szczególnie,że film naprawdę wart obejrzenia. Dla mnie o niebo lepszy od Avatara :P
Nie. Tylko tego, że pomimo swojej ułomności nadal można cieszyć się życiem i być w dobrym humorze. Brawo dla twórców.
Zakończenie było świetne i jakoś nie odebrałam tego jako nieszczęśliwe:) Byłam na filmie w Imaxie 3D - genialne widowisko. Jedna z najlepszych bajek jakie widziałam.
To nie była pierwsza animacja bez happy endu.
Chyba, że nie widzieliście "Pocahontas".
Wreszcie Ktoś to powiedział! Zgadzam się! Jednak z drugiej strony "Pokahontas" miała racjonalno- optymistyczne zakończenie, a "Jak wytresować..." ma inny wymiar przesłania. Osobiście jestem zachwycona zakończeniem, dopatruję się w nim pełnego zgrania bohaterów:)
To "zgranie" było naprawdę genialnym rozwiązaniem fabuły, rozmawiałam o tym
ze znajomymi po seansie. Jak napisałaś - wspaniałe zakończenie:)
Zgadzam się. Była dużym rozczarowaniem. Została zrobiona na "doczepkę", jest w innym klimacie, muzycznie też do mnie nie trafia. Podobała mi się tylko jedna scena. Ta, w której na siłę wbijają bohaterkę w europejski kostium. Była świetnie zrobiona i z ciekawym przekazem. Jednak [ S P O J L E R ]nowy męski bohater w ogóle mnie nie przekonał , a postać Johna Smitha, która już wcześniej przejawiała jakieś skłonności do egocentryzmu została skompromitowana w moich oczach [koniec].
Z drugiej strony mam olbrzymi sentyment do jedynki, którą widziałam kilkakrotnie w kinie, a dwójka nie trzymała jej poziomu, może dlatego jestem surowa...
Byłam dziś na tym filmie.
Uważam, że to rewelacyjna bajka. Nie było aż tak cukierkowatego zakończenia jak np. w Shreku :D (wiem, wiem, co za porównanie :)).
Dodam też, że ten film był o niebo lepszy od filmu Avatar, taki... "prawdziwszy", a nie landrynkowaty :)
Kurde nie porównujcie Avatara z JWS.
Dla mnie Avatar miał o niebo lepsze efekty.
Fabuła była bardziej realistyczna w Avatarze ale lepsza dla mnie była w JWS.
Osobiście sądze że oba filmy są najlepsze w swoich gatunkach.
Może to i zupełnie inne filmy ale poruszają ten sam problem, czyli brak porozumienia pomiędzy rasami. Jak dla mnie Jak Wytresować Smoka ukazuje temat w bardziej zgrabny sposób. Co do efektów to w Avatarze na pewno są lepszej jakości, ale zdecydowanie bez pomysłu plastycznego w stosunku do JWS. Ach, te smoki :D
Bez szczęśliwego zakończenia? Nie zgadzam się i to stwierdzenie może zmylić. Moim zdaniem nic takiego szczególnego się nie wydarzyło. W końcu w życiu głównego bohatera nic się nie zmieni z tego powodu. "Terra" to była animacja z prawdziwym połowicznym happy-endem - tam jeden z głównych bohaterów ginie.
Tak poza tym rewelacyjna bajka - dałabym 10 punktów gdyby nie to że hasło "arcydzieło" mnie odstrasza.
Uwaga SPOJLERY!
Bardzo ciekawa wypowiedź. Nie znam "Terry", wierzę na słowo. Jednak stwierdzenie, że w życiu bohatera nic się nie zmieniło jest zbyt odważne. Fakt, [S P O J L E R] że obie rasy przestały się zarzynać i doszło miedzy nimi do koegzystencji jest chyba zmianą? Albo to, że budzisz się bez nogi, to chyba jest odmiana? [koniec] Z przyjemnością poznam Twoją definicję zmiany?
Chyba, że po prostu chodzi Ci o to, że Czkawka i Szczerbatek nadal sobie latają.
A ja trochę drastyczniej się zapytam.
Podejdź do jakiejkolwiek niepełnosprawnej osoby i zapytaj się jej, czy tak właściwie coś się zmieniło w jej życiu.