Nuda, dłużyzny, filmowi daleko do magii, do nowej idei, do realizmu magicznego...Ten film to taki "kosciól, może i urokliwy, ale bez Boga!"(a la A. Mickiewiczus). Wielkie nadęcie, z którego nie wyszło nic.No, kilka kolorowych, zgrabnych ujęć, taki witrażyk;)Film J.J. Kolskiego jest jak nocnik, błyszczy się, ale wysiedzieć na tym nie sposób!Biedna gienia próbuje swym głosikiem przykuc uwagę widza...i tylko dzięki paru grymasom dzióbka oraz dialogom, co pewien czas to sie jej udaje, podobnie jak Gajosowi (Zdrówko).
Dokładnie. Gienia i Zdrówko, to jedyne postaci, którym byłabym skłonna uwierzyć. Reszta - jakoś do mnie nie przemawia. Mniej więcej od 10 minuty filmu zastanawiałam się, co właściwie Kolski chce nam nim przekazać. I odpowiedzi nie znalazłam do końca, po napisach końcowych przestałam o tym w ogóle myśleć.
Niby ładnie, kolorowo, kilka uśmieszków i ciekawych obrazów i koniec. Nic więcej.
;)dzięki za te komenty, bo już myślałam, że mało ambitna jestem albo mało nadęta. Uff, co za szczęście, że nie muszę się nadymać.
Tak to bywa z gustami i wiarą ;) ja swoją pokładam zupełnie w Kolskim. I wierzę jego magii. Bo to nieprawda, że w jego filmach jej nie ma. Jest ona po prostu prostsza, mniej skomplikowana i bardziej namacalna niż magia np Harrego Pottera czy choćby tykwerowskiego Pachnidła. Bardziej polska, bez trzasków i błysków. Podobnie jest z Bogiem w jego filmach. Dałam Jasminum pełną 10 i wcale się nie waham co do tej oceny bo mnie film bardzo poruszył i należy do jednych z najlepszych polskich dzieł. pzdr