Bardzo klasyczny western. Opowieść o męstwie,uporze i złotym sercu.
Piękne pejzaże,ciekawa opowieść,lecz brak znanych twarzy zapewne sprawił,iż został on trochę zapomniany...
Zgadzam się. Wspaniały film. Cudowne plenery. Postacie takie rzeczywiste, w ogóle historia, fabuła taka jest, takie to wszystko realistyczne, nie wiem jak to inaczej ująć... Jedynie postać chłopca mnie trochę irytowała- taki manieryzm amerykański tamtych lat. Szkoda, że film ten został przyćmiony innym westernami tylko dlatego, że grają w nich gwiazdy. Gdyby pojawili się tu Katharine Hepburn i Montgomery Clift jak było w założeniu, może by było inaczej. Mnie osobiście ostateczny wybór się podobał. Nie muszę oglądać ciągle tych samych gwiazd na ekranie (jak to jest w naszym polskim kinie) wystarczy mi, że na niebie tak mam :D
A ja dodałbym jeszcze bardzo ciekawą postać czarnego charakteru. Nie jest on przeciętym antagonistą, podkręcającym wąsa szaleńcem - jego motywacje są w filmie dobrze umotywowane, zaskakujące jest też, że tak niemrawo jak na stylistykę westernu stosuje przemoc. W innym mielibyśmy już dawno kilka trupów i obrazy przemocy. Tu przez większość czasu jest to raczej prześladowanie i prowokowanie.
Porządny western, choć zgadzam się, że rola chłopca była nieznośna.
Tak, zapadła mi w pamięć jego nocna rozmowa z Joe Starrett (wtedy gdy czekał z bandą na jego powrót). Była tam mowa o tym komu zawdzięczać należy obecny wygląd kraju i co komu się od życia należy... Mądre kwestie...ale takie życie, nieraz nie da się pogodzić dwóch odmiennych podejść do sprawy i wypośrodkować... Warto zobaczyć ten film, bo to nietypowy western...