PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=182521}

Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela

Jeanne Dielman, 23 Quai du Commerce, 1080 Bruxelles
7,8 1 961
ocen
7,8 10 1 1961
8,3 21
ocen krytyków
Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela
powrót do forum filmu Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela

że kobiety to kretynki.

Aż mi jej się robiło żal, gdy tak nieporadnie obtaczała kotlety w panierce. Nawet z ugotowaniem ziemniaków miała problemy. I jeszcze to latanie po mieście w poszukiwaniu guzika.

Pozorny perfekcjonizm w gestach i kompletna nieumiejętność zorganizowania sobie czegoś tak banalnego jak prace domowe.

W zasadzie tylko jedna rzecz mnie zaintrygowała przez te trzy godziny. Czemu w łazience woda zawsze tak niemrawo ciurkała? Ciśnienie było takie słabe na ostatnim piętrze czy co? Chyba nie, bo w kuchni jakby lało się żwawiej. Może by się jakiś hydraulik wypowiedział.

Film na 100% jest feministyczny (ale też filmem wywodzącym się z awangardy), ale chyba nie wiesz/nie zdajesz sobie sprawy, że to, że nim jest nie sprawia natychmiast, że postać kobieca będzie w nim afirmowana. Film przedstawia kobietę wtłoczoną w pewien kulturowy stereotyp, w który sobie nie radzi, my oglądamy i oceniamy krytycznie (tak jak ty), lecz sam bohaterka nie jest tego świadoma. Może się sama zdefiniować do informacji z tytułu filmu, czyli imienia i nazwiska i miejsca zamieszkania. Niczego więcej. Przypomnij sobie ile jest filmów przedstawiających kobietę jako panią domu, mieszkanie lub dom zwykle jest jej królestwem, cieszy ją taka praca, ale czy to jest rzeczywisty obraz. Brakuje w nich monotonii powtarzanych raz za razem tych samych czynności, to można odnaleźć w tym filmie. A był to pierwszy tego typu obraz.

użytkownik usunięty
brava

"to, że nim jest nie sprawia natychmiast, że postać kobieca będzie w nim afirmowana"

Ależ ja się nie domagam afirmacji, tylko minimum realizmu. Przecież gdyby dokładnie taką samą bohaterkę pokazał Jan Pospieszalski, to by mu właśnie feministki rzuciły się do gardła za to, że robi z kobiet kretynki, czym usprawiedliwia patriarchat, bo rozumie się samo przez się, że kretynki powinny być pod męskim nadzorem.

"Przypomnij sobie ile jest filmów przedstawiających kobietę jako panią domu, mieszkanie lub dom zwykle jest jej królestwem, cieszy ją taka praca, ale czy to jest rzeczywisty obraz."

Ale ten film jest odlotem w drugą stronę i jest tak samo nierealistyczny jak te "panie domu" co raz machną ściereczką z uśmiechem i już wszystko lśni.

Oczywiście przyszło mi do głowy, że to może miała być taka satyra, odwrócenie o 180 stopni schematu, ale na satyrę jest to za długie, za nudne i za mało pomysłowe. Chyba że reżyserka chciała pokazać, że też jest kretynką. Już lepsze są 5-minutowe skecze Monty Pythona z rozmaitymi rozmówkami pań domu.

A tak w ogóle to ta "monotonia pracy domowej" to jest barwne życie z przygodami w porównaniu do pracy przy taśmie. A tak pracowały głównie miliony mężczyzn zanim kobiety nie zostały "wyzwolone". Bo prawda jest taka, że większość kobiet w wyniku tego wyzwolenia straciła i bardziej dopasowała się do męskich potrzeb niż było to wcześniej. W rezultacie obecnie kobiety wcale nie prezentują wyższego poziomu szczęśliwości niż ich matki i babki, natomiast znacznie wzrosły wśród nich rozmaite patologie. Podkreślam, że chodzi mu tu o przeciętne kobiety nie zaś np. o kobiety z dość wąskiej warstwy intelektualistek, które niewątpliwie w sumie zyskały. Dlatego zresztą feminizm popularnością cieszy się głównie w kręgach uniwersyteckich.

Przyznam, że film jest mądrzejszy od tego co piszesz. Drugi wpis jest gorszy od pierwszego. Przykro mi.

"Oczywiście przyszło mi do głowy, że to może miała być taka satyra, odwrócenie o 180 stopni schematu, ale na satyrę jest to za długie, za nudne i za mało pomysłowe. Chyba że reżyserka chciała pokazać, że też jest kretynką. Już lepsze są 5-minutowe skecze Monty Pythona z rozmaitymi rozmówkami pań domu." - taki tok rozumowania jest bzdurny, widać, że nie za bardzo orientujesz się w kinie. Film nie jest satyrą, ale spojrzeniem krytycznym. Sam film jest fabularnym przedłużeniem kina strukturalnego, także amerykańskiej awangardy. Może dla ciebie nie jest oryginalny, ale był inspiracją dla innych twórców. Im bardziej wieże. Dodam, że film jest wiarygodny, uwierzyłem, że tak może wyglądać życie belgijskie kury domowej. Jeśli ty nie, to twoja sprawa.

Twój wywód o feminizmie też jest trochę nieprawdziwy (i nie wiem, którego feminizmu dotyczy, bo jest ich kilka?). Największa emancypacja kobiet nastąpiła z powodu wybuchu I i II wojny światowej, gdy kobiety musiały zastąpić mężczyzn, którzy wyjechali na daleką wojnę. Jako anytprzykład podam Hiszpanie, gdzie w wyniku wojny domowej zwyciężyli faszyści i aż do upadku dyktatury większość kobiet nie była nawet uczona czytać i pisać (wcześniej zresztą też), dotyczyło to nawet wyższych sfer i arystokracji. Widać to w starszych filmach Almodovara, gdzie jest dużo takich kobiet, w filmach Carlosa Saury też jest to ładnie pokazane. Przyznam, że Hiszpania to skrajny przykład.

"W rezultacie obecnie kobiety wcale nie prezentują wyższego poziomu szczęśliwości niż ich matki i babki, natomiast znacznie wzrosły wśród nich rozmaite patologie." - ciekawe skąd bierzesz takie dane. Już z takich prozaicznych przyczyn, że żyjemy w bezpieczniejszych czasach (np. nie żyjemy w rejonie działań wojennych) i nie ma klęsk głodu, nie ryzykował bym stwierdzeń, że babkom żyło się lepiej. Taka ciekawostka, że w przedwojennej Warszawie było kilka tysięcy prostytutek (np. na ulicy Hożej był same burdele), kwitł w Polsce handel kobietami (głównie młodymi żydówkami i chłopami). Przykład z mojej rodziny, jedna moja krewna została wydana za mąż w wieku 16 lat za ponad 50 letniego wdowca (miał dużo ziemi) z gromadką dzieci (6 lub 7 i niektóre były starsze od niej), była dla niego i jego dzieci praktycznie służącą. Nie miała nic do gadania, czy chce tego czy nie. To było w okresie przedwojennym.

Nie za bardzo orientuje się w Pospieszalskim, to taki prezenter telewizyjny i muzyk, tyle o nim wiem.

użytkownik usunięty
brava

"Przyznam, że film jest mądrzejszy od tego co piszesz. Drugi wpis jest gorszy od pierwszego. Przykro mi. "

"widać, że nie za bardzo orientujesz się w kinie."

Słabiutko. Czemu piszesz o mnie, zamiast podawać rzeczowe argumenty? Brakuje argumentów? A byków ortograficznych się nie wstydzisz? :"Im bardziej wieże". Tak, wiem, że to nie jest rzeczowy argument, ale chciałem, żebyś poczuł jak takie docinki wyglądają od drugiej strony.

"Jako anytprzykład podam Hiszpanie, gdzie w wyniku wojny domowej zwyciężyli faszyści i aż do upadku dyktatury większość kobiet nie była nawet uczona czytać i pisać (wcześniej zresztą też), dotyczyło to nawet wyższych sfer i arystokracji."

Przepraszam, ale z człowiekiem opowiadającym idiotyzmy nie rozmawiam. Twierdzenie, że w Hiszpanii do roku 1975 większość kobiet nie była uczona czytać i pisać, to bzdura nie z tej ziemi. O ile na początku lat 30., a więc za republiki, analfabetyzm sięgał 30%, o tyle w latach 70. była to już wielkość jednocyfrowa. Polecam książkę "Spain After Franco: The Making of a Competitive Party System". Tam znajdziesz te dane.

""natomiast znacznie wzrosły wśród nich rozmaite patologie." - ciekawe skąd bierzesz takie dane."

Weź statystyki i zobacz, jak rośnie przestępczość wśród kobiet, alkoholizm, narkomania. To są dobre mierniki wzrostu patologii. Na przykład w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich 15 lat liczba kobiet w więzieniach wzrosła o 115% (Informacja ze strony http://www.womeninprison.org.uk/statistics.php)

"Taka ciekawostka, że w przedwojennej Warszawie było kilka tysięcy prostytutek (np. na ulicy Hożej był same burdele)"

Mariusz Jędrzejko w książce "Prostytucja jako problem społeczny, moralny i zdrowotny" podaje, że policja szacuje obecnie liczbę prostytutek w Polsce na 150-160 tysięcy osób. Ponieważ prostytutki pracują głównie w dużych miastach, można szacować, że z Warszawie jest ich co najmniej kilkanaście tysięcy. Z tym, że o ile przed wojną motywacją często była skrajna bieda, o tyle teraz jako prostytutki dorabiają sobie nawet studentki z dość zamożnych domów (sponsoring). Głośno też swego czasu było o prostytuowaniu się bardzo młodych dziewcząt ("galerianki"). Nie z głodu, ale żeby się lepiej ubrać. To chyba najwymowniejszy przykład patologii.

"Słabiutko. Czemu piszesz o mnie, zamiast podawać rzeczowe argumenty? Brakuje argumentów?" - w swojej wypowiedzi odniosłem się do filmu, do tego jak go widzisz i jak sam go widzę. Ale ty z mojej wypowiedzi wybrałeś najbardziej ogóle fragmenty. Zabawne, że napisałeś po sobie takie dwa zdania: "Brakuje argumentów? A byków ortograficznych się nie wstydzisz? :"Im bardziej wieże"., które bardziej mówią coś o tobie niż o mnie. Takie są twoje argumenty. Powyżej dużo się naprodukowałeś, ale ani zdania o filmie.

"Przepraszam, ale z człowiekiem opowiadającym idiotyzmy nie rozmawiam. Twierdzenie, że w Hiszpanii do roku 1975 większość kobiet nie była uczona czytać i pisać, to bzdura nie z tej ziemi. O ile na początku lat 30., a więc za republiki, analfabetyzm sięgał 30%, o tyle w latach 70. była to już wielkość jednocyfrowa. Polecam książkę "Spain After Franco: The Making of a Competitive Party System". Tam znajdziesz te dane. " - w pierwszym zdaniu brak logiki, ale za to jest złośliwe. Może się zagalopowałem z tą większością, ale duża ilość kobiet nie była uczona czytać i pisać. Miało to podłoże kulturowe. Na różne sposób unikano edukowania kobiet, najdłużej udawało się to utrzymać wśród ludzi sytuowanych, którzy markowali edukacje domową. W pobliskiej Portugalii, analfabetyzm sięgał do 68 roku 30 paru procent. Był najwyższy w Europie, zaraz za Portugalią była Hiszpania. Ach, możesz podać dokładną stronę z tej książki z tymi danymi?

"Mariusz Jędrzejko w książce "Prostytucja jako problem społeczny, moralny i zdrowotny" podaje, że policja szacuje obecnie liczbę prostytutek w Polsce na 150-160 tysięcy osób. Ponieważ prostytutki pracują głównie w dużych miastach, można szacować, że z Warszawie jest ich co najmniej kilkanaście tysięcy. Z tym, że o ile przed wojną motywacją często była skrajna bieda, o tyle teraz jako prostytutki dorabiają sobie nawet studentki z dość zamożnych domów (sponsoring). Głośno też swego czasu było o prostytuowaniu się bardzo młodych dziewcząt ("galerianki"). Nie z głodu, ale żeby się lepiej ubrać. To chyba najwymowniejszy przykład patologii." - wszystko zależy od robiących badania, widziałem statystyki podające ilość 20 tysięcy osób, ale komu wierzyć, to nie jest łatwe do zbadania. Prostytucja była, i będzie. Podałem ją jako przykład, że dawniej też nie było za różowo. Niektórzy za bardzo idealizują przeszłość. I nie widzę na wzrost (?) prostytucji wpływu feminizmu, bo w Polsce on nie za bardzo istnieje. Emancypacja kobiet tak, ale feminizm raczej nie.

"Weź statystyki i zobacz, jak rośnie przestępczość wśród kobiet, alkoholizm, narkomania. To są dobre mierniki wzrostu patologii. Na przykład w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich 15 lat liczba kobiet w więzieniach wzrosła o 115% (Informacja ze strony http://www.womeninprison.org.uk/statistics.php)" - pytałem się skąd znalazłeś przełożenie feminizmu na to co się dzieje. Bo to co przywołujesz, zwłaszcza alkoholizm może wynikać z ostatniej liberalizacji w handlu alkoholem w Wielkiej Brytanii (to bardzo specyficzny kraj, tam więcej podobno piją niż w Polsce). Przyczyny mogą być róże. I zapewniam cię głód był powszechniejszy niż to co opisujesz. To są patologie państwa dobrobytu.

użytkownik usunięty
brava

"Zabawne, że napisałeś po sobie takie dwa zdania: "Brakuje argumentów? A byków ortograficznych się nie wstydzisz? :"Im bardziej wieże"., które bardziej mówią coś o tobie niż o mnie."

Widzę, że umiejętność czytania ze zrozumieniem jest Ci obca. Przecież napisałem wyraźnie: "Tak, wiem, że to nie jest rzeczowy argument, ale chciałem, żebyś poczuł jak takie docinki wyglądają od drugiej strony." Po prostu zademonstrowałem Ci Twoją własną metodę pisania nie na temat.


" Powyżej dużo się naprodukowałeś, ale ani zdania o filmie. "

A to już nie moja wina, że Ty wcześniej naprodukowałeś masę dyrdymałów, które muszę prostować.


"Może się zagalopowałem z tą większością"

Nie "może się zagalopowałem", tylko na pewno napisałeś brednię.


"Ach, możesz podać dokładną stronę z tej książki z tymi danymi?"

Strona 25.


" I nie widzę na wzrost (?) prostytucji wpływu feminizmu"

A pisał ktoś tutaj o wpływie feminizmu na wzrost prostytucji. Bo ja na pewno nie. Uroiłeś coś sobie.


"pytałem się skąd znalazłeś przełożenie feminizmu na to co się dzieje."

Gdzie pytałeś i dlaczego, skoro ja o tym nie pisałem? Znów coś Ci się uroiło?


"Bo to co przywołujesz, zwłaszcza alkoholizm może wynikać z ostatniej liberalizacji w handlu alkoholem w Wielkiej Brytanii"

Nie podawałem danych o wzroście alkoholizmu w Wielkiej Brytanii. Kolejne urojenie?


"I zapewniam cię głód był powszechniejszy niż to co opisujesz"

Nie podawałem żadnych danych na temat głodu, więc do czego ta uwaga? Jeszcze jedno urojenie?


Jak z Tobą rozmawiać, kiedy Ty w ogóle nie czytasz tego, co ja piszę? Czy jesteś pod wpływem jakichś używek? Na silnych lekach?

Powywszy wpis to piękny popis chamstwa.

"Widzę, że umiejętność czytania ze zrozumieniem jest Ci obca. Przecież napisałem wyraźnie: "Tak, wiem, że to nie jest rzeczowy argument, ale chciałem, żebyś poczuł jak takie docinki wyglądają od drugiej strony." Po prostu zademonstrowałem Ci Twoją własną metodę pisania nie na temat." - barwo przebiłeś mnie. Twój selektywny sposób czytania jest niezwykły. Np. "Nie podawałem danych o wzroście alkoholizmu w Wielkiej Brytanii. Kolejne urojenie?" - a ja gdzieś to pisze, że ty to napisałeś? Nie. "Nie podawałem żadnych danych na temat głodu, więc do czego ta uwaga?" - do sam o tym wspominałem i do moich słów. Można tak się bawić dalej, ale mi się nie chcę. Jesteś bucem.

A o filmie znowu nic...

brava

I jeszcze: ""Może się zagalopowałem z tą większością"

Nie "może się zagalopowałem", tylko na pewno napisałeś brednię." - z danych ONZ-tu dotyczących analfabetyzmu wśród kobiet w Hiszpanii: "However, one expert expressed concern over the high percentage of illiterate women in the country -- 70 per cent of the illiterate population were women. While the chances of education for women were increasing, there had not been any mention of efforts to combat illiteracy, especially for rural and immigrant women."

Mówisz, że piszę brednie, no nie całkiem.

użytkownik usunięty
brava

"70 per cent of the illiterate population were women"

Przecież dalej się kompromitujesz pokazując, że nie rozumiesz, co czytasz. Z tego, że 70% analfabetów to kobiety, nie wynika DOKŁADNIE NIC, ile jest tych analfabetów. Mogłoby ich być milion, tysiąc, albo nawet tylko 10, z czego 7 to byłyby kobiety i też wyszłoby, że 70% analfabetów to kobiety.

Nie umiesz posługiwać się elementarnymi danymi.

Nic nie wynika dla ciebie, bo tak chcesz. Z twoje źródła które zacytowałeś nie wynika co napisałeś, też są tam dane w podanym tonie co powyżej "jeden z dziewięciu potrafił czytać", ale jeśli podliczy się, że w Hiszpanii mieszka 40 milinów ludzi, to liczba analfabetów będzie pokaźna, a w tej liczbie znajduje się wspomniane 70% kobiet. Przypominam, że na początku podałem to jak mało istotną ciekawostkę przy okazji opisu emancypacji kobiet, ty oczywiście wybrałeś z wypowiedzi to co najmniejszej ważne. Meritum wypowiedzi nie ruszyłeś, a ja wciąż do tego się odnosiłem, a ty jak widzę tego wciąż nie rozumiesz.

użytkownik usunięty
brava

"ale jeśli podliczy się, że w Hiszpanii mieszka 40 milinów ludzi, to liczba analfabetów będzie pokaźna,"

To dalej nie potwierdza bzdury, że w 1975 roku większość kobiet w Hiszpanii była analfabetkami.


"Przypominam, że na początku podałem to jak mało istotną ciekawostkę"

Dobrze, że się przyznałeś, że zawracasz mi głowę rzeczami, które sam uważasz za mało ważne ciekawostki. Takie postępowanie nazywa się trollingiem. Strollowałeś mi wątek i jeszcze się obrażasz.


"Meritum wypowiedzi nie ruszyłeś"

A co dla Ciebie jest tym meritum? Może napisz wyraźnie, bo ja to potraktuję poważnie, a Ty mi za dwa dni napiszesz, że to była tylko taka mało istotna ciekawostka.

"To dalej nie potwierdza bzdury, że w 1975 roku większość kobiet w Hiszpanii była analfabetkami." - sam przyznałem, że się zagalopowałem. Ty tego się uczepiłeś. Ja tylko napisałem sprostowanie.

"Dobrze, że się przyznałeś, że zawracasz mi głowę rzeczami, które sam uważasz za mało ważne ciekawostki. Takie postępowanie nazywa się trollingiem. Strollowałeś mi wątek i jeszcze się obrażasz." - pisząc to od razu zacząłem, że to ciekawostka. Sam zdecydowałeś, żeby pociągnąć temat. O filmie nie masz za wiele do powiedzenia, co przykro przyznać (nie chciało ci się odnieś do tego co o nim napisałem). Nie obrażam się, stwierdzam tylko, że jesteś chamem. To co innego.

brava

"A co dla Ciebie jest tym meritum?" - film i feminizm. Unikasz tematu jak możesz.

użytkownik usunięty
brava

To znaczy jaką tezę stawiasz? Konkretnie.

Tezę dotyczącą czego, bo nie wiem o co ci chodzi.

użytkownik usunięty
brava

No jak to czego? Tego filmu i feminizmu.

Postaw tezę, która przeczy czemuś, co ja napisałem, a którą to tezę uważasz za najważniejszą, żeby potem nie było, że to znów była tylko nieistotna "ciekawostka".

Przecież napisałem, że kształt filmu jest pochodną kina strukturalnego, amerykańskiej awangardy.

użytkownik usunięty
brava

A jakiej mojej tezie to przeczy? Bo jeśli żadnej, to mogłeś sobie założyć nowy wątek filmoznawczy na ten temat.

Głównie tego: "jest to za długie, za nudne i za mało pomysłowe. Chyba że reżyserka chciała pokazać, że też jest kretynką. Już lepsze są 5-minutowe skecze Monty Pythona z rozmaitymi rozmówkami pań domu." i tego: "Film podobno feministyczny".

Dla mnie i wielu osób interesujących się kinem reżyserka nie jest kretynką, ale odnosi się do pewnego specyficznego rodzaju kina. Przeniesienie przez nią tego co było w eksperymentach do fabuły jest wciąż uznawane za nowatorski krok w kinie. To bardzo ważna reżyserka filmowa.

Sam popłynąłeś w drugim wpisie w jakieś ogóle sondy, a w kolejnych coraz bardziej. Nie zaprzeczaj. To forum filmowe.

użytkownik usunięty
brava

Jakim cudem Twoja teza "kształt filmu jest pochodną kina strukturalnego, amerykańskiej awangardy" może przeczyć mojej opinii, że jeśli (uwaga!) potraktować ten film jako satyrę, to jest on za długi, za nudny i za mało pomysłowy? Czy amerykańska awangarda nie może być za długa i nudna?

To, co ja napisałem i Twoja teza, to są dwie rozbieżne sprawy.

PS. Zdanie "Chyba że reżyserka chciała pokazać, że też jest kretynką." to ironia. Wyjaśniam tak na wszelki wypadek, gdyby się okazało, że cierpisz na Aspergera i masz trudności z wyłapywaniem ironii, sarkazmu, metafor itp.

"Jakim cudem Twoja teza "kształt filmu jest pochodną kina strukturalnego, amerykańskiej awangardy" może przeczyć mojej opinii, że jeśli (uwaga!) potraktować ten film jako satyrę, to jest on za długi, za nudny i za mało pomysłowy? Czy amerykańska awangarda nie może być za długa i nudna?" - może, może, kto widziała "Sen" Warhola ten wie, ale nie wiem czy ten film można zabawnym.

"PS. Zdanie "Chyba że reżyserka chciała pokazać, że też jest kretynką." to ironia. Wyjaśniam tak na wszelki wypadek, gdyby się okazało, że cierpisz na Aspergera i masz trudności z wyłapywaniem ironii, sarkazmu, metafor itp." - nie te słowa były tylko chamskie. Nie widzę w tym ironii ani sarkazmu. Za bardzo to prostackie.

użytkownik usunięty
brava

"kto widziała "Sen" Warhola ten wie, ale nie wiem czy ten film można zabawnym. "

Tej wypowiedzi nie zrozumiałem. Nie tylko czytasz po łebkach, ale i piszesz po łebkach. "Ten film" odnosi się tu do filmu Warhola czy filmu Akerman.

"Nie widzę w tym ironii ani sarkazmu. Za bardzo to prostackie."

No tak, oczywiście, napisałem najzupełniej poważnie, że Akerman zrobiła ten film, by pokazać, że jest kretynką. A teraz piszę poważnie, że napisałem poważnie...

Naturalnie masz prawo uważać, że moje słowa są prymitywne, chamskie itp., ale zwracam uwagę, że w ten sposób znowu popełniasz ten sam błąd, od którego zacząłeś. Piszesz o moich słowach, a nie o filmie. Już zauważyłem, że sprawia Ci największą satysfakcję pisanie o mnie, że jestem bucem i chamem, ale to jest wyraz Twoich problemów, nie moich. Mnie naprawdę nie interesuje, jakie tam kompleksy w Tobie się kłębią, że musisz je tak rozładowywać.

No więc jak z tą amerykańską awangardą? Może być długa i nudna? Jeśli może, to się zgadzamy i nie ma o czym dyskutować.

"Tej wypowiedzi nie zrozumiałem. Nie tylko czytasz po łebkach, ale i piszesz po łebkach. "Ten film" odnosi się tu do filmu Warhola czy filmu Akerman." - ty też , ale się nie przyznasz. I Warhola.

"No więc jak z tą amerykańską awangardą? Może być długa i nudna?" - różnie. Zależy też od widza, ale twórcy celowali w wywołanie w widzu gniewu, irytacji. Widzowi nie miało być przeminie.

użytkownik usunięty
brava

" I Warhola."

A czemu piszesz o filmie Warhola, o którym ja się nie wypowiadałem?

"twórcy celowali w wywołanie w widzu gniewu, irytacji"

Czyli dobrze odebrałem ten film. To teraz już naprawdę nie rozumiem, czego się czepiasz.

Dałem wyraz swojej irytacji z tego filmu. Ty zacząłeś mi początkowo wyjaśniać, że źle napisałem i niepotrzebnie się irytuję, bo się nie znam na historii kina, a teraz sam piszesz, że gniew oraz irytacja to są właściwe reakcje.

No to o co Ci właściwie chodzi?


"A czemu piszesz o filmie Warhola, o którym ja się nie wypowiadałem?" - przykład kina awangardowego.

Ale zapominasz, że jednocześnie jest to film feministyczny. Gniew powonienie być nakierowany na styl życia bohaterki. Ale ty stwierdzasz, że bohaterka jest kretynką, a styl życia nic niema z tym wspólnego, bo kury domowe mają dobrze.

użytkownik usunięty
brava

"Gniew powonienie być nakierowany na styl życia bohaterki."

Ach, czyli mój gniew był niesłusznie skierowany? Czy z tego wynika, że tu jest dokładnie tak samo jak z odbiorem kina socrealistycznego? Że na przykład jak widzę Czapajewa, to koniecznie muszę się nim zachwycać i nie mogę powiedzieć, że na mnie zrobił wrażenie głupka?

"Ale ty stwierdzasz, że bohaterka jest kretynką, a styl życia nic niema z tym wspólnego, bo kury domowe mają dobrze."

Tak. Potwierdzam, że moim zdaniem bohaterka zachowywała się jak kretynka. Natomiast nigdzie nie napisałem, że "kury domowe mają dobrze". Natomiast napisałem, że bardziej monotonną pracę wykonywali mężczyźni przy taśmie. Nie zgadzasz się?

"Ach, czyli mój gniew był niesłusznie skierowany? Czy z tego wynika, że tu jest dokładnie tak samo jak z odbiorem kina socrealistycznego? Że na przykład jak widzę Czapajewa, to koniecznie muszę się nim zachwycać i nie mogę powiedzieć, że na mnie zrobił wrażenie głupka?" - reżyserka absolutnie nie robi nic, żeby polubić postać lub odwrotnie. Nie ma tu psychologizmu. O postaci trudno cokolwiek powiedzieć, choć widzimy ją cały czas na ekranie. To jej miejsce w społeczeństwie mówi wszystko o niej. Sam pisząc o niej pisałeś o tym jak wypełnia swoją funkcje społeczną.

"Czapajew" to diametralnie co innego. Ten film może się podobać nawet jeśli nie lubisz komunizmu. Doskonały socrealniak.

"Tak. Potwierdzam, że moim zdaniem bohaterka zachowywała się jak kretynka. Natomiast nigdzie nie napisałem, że "kury domowe mają dobrze". Natomiast napisałem, że bardziej monotonną pracę wykonywali mężczyźni przy taśmie. Nie zgadzasz się?" - zgadza się, uprościłem. Na początku napisałem o monotonnej pracy mężczyzn, ale skasowałem, bo zdanie wydało mi się zbyt oczywiste.

użytkownik usunięty
brava

"Sam pisząc o niej pisałeś o tym jak wypełnia swoją funkcje społeczną."

Gdzie tak pisałem? Wydaje mi się, że znowu mówisz do siebie.

Dla mnie to była bardzo zindywidualizowana kretynka. Jaka funkcja społeczna? Kobieta niezależna, sama organizująca sobie swój czas.

"Nie zgadzasz się?" - zgadza się,"

No więc tu też nie mamy się o co kłócić.

Cały czas się zastanawiam, co tak Cię zbulwersowało w moim wpisie, bo nie widzę, żebyś formułował jakieś istotne tezy niezgodne z tym, co napisałem. Przyznaj się, że tak naprawdę chciałeś się pochwalić, jak to znasz się na kinie awangardowym i co mądrego na ten temat przeczytałeś. Bo te wszystkie braki psychologizmu, funkcje społeczne i kulturowe stereotypy wyglądają jak skądś przepisane.

"Gdzie tak pisałem? Wydaje mi się, że znowu mówisz do siebie." - znowu chamsko, no ale nic. Opisywałeś ją poprzez to co robi, jak np. przygotowuje kolety. Zastanów się, czy możesz powiedzieć o niej cokolwiek więcej niż to jaką spełnia funkcje społeczną.

"Cały czas się zastanawiam, co tak Cię zbulwersowało w moim wpisie, bo nie widzę, żebyś formułował jakieś istotne tezy niezgodne z tym, co napisałem." - odsyłam do mojego pierwszego wpisu. Jest tam coś co wskazuje, że coś mnie zbulwersowało? Gorzej było z kolejnym.

"Przyznaj się, że tak naprawdę chciałeś się pochwalić, jak to znasz się na kinie awangardowym i co mądrego na ten temat przeczytałeś. Bo te wszystkie braki psychologizmu, funkcje społeczne i kulturowe stereotypy wyglądają jak skądś przepisane." - pisałem z głowy, chciałem tylko doprecyzować twoją wypowiedź (to prawie). Dopiero kolejna mi się nie spodobała.

użytkownik usunięty
brava

""Gdzie tak pisałem? Wydaje mi się, że znowu mówisz do siebie." - znowu chamsko, no ale nic. Opisywałeś ją poprzez to co robi, jak np. przygotowuje kolety. Zastanów się, czy możesz powiedzieć o niej cokolwiek więcej niż to jaką spełnia funkcje społeczną. "

Robienie kotletów jako funkcja społeczna? Nie szalej już może z tymi funkcjami.

Przeciwnie, opisywałem ją w sposób wysoce zindywidualizowany. Podkreślałem, że robi te kotlety gorzej nawet niż ja. Że nie radzi sobie ze zorganizowaniem kilku prostych czynności.


"chciałem tylko doprecyzować twoją wypowiedź "

Ale wynika z tego, że kompletnie jej nie zrozumiałeś, bo ja byłem jak najdalszy od patrzenia przez pryzmat funkcji i stereotypów. Patrzyłem na to, co widzę, bez przyjmowania na wiarę ideologicznych założeń reżyserki, które (wyobraź sobie) znałem.

I dlatego jest tak, że ja Ci opisuję, co widzę, a Ty mi recytujesz formułki, co ja POWINIENEM widzieć, bo takie są założenia awangardy-śmardy,

"Robienie kotletów jako funkcja społeczna? Nie szalej już może z tymi funkcjami.

Przeciwnie, opisywałem ją w sposób wysoce zindywidualizowany. Podkreślałem, że robi te kotlety gorzej nawet niż ja. Że nie radzi sobie ze zorganizowaniem kilku prostych czynności." - taka jest jej funkcja, trywialna.

"I dlatego jest tak, że ja Ci opisuję, co widzę, a Ty mi recytujesz formułki, co ja POWINIENEM widzieć, bo takie są założenia awangardy-śmardy" - to właśnie nie spodobał mi się ten lekceważy ton. I tak naprawdę to, że niewiele masz do powiedzenia o filmie.

użytkownik usunięty
brava

"taka jest jej funkcja, trywialna."

Jaka "funkcja"? Co Ty nazywasz funkcją? Czy jak ja obtaczam kotlety to też jest to moja funkcja społeczna? Gdybym pracował w barze u Chińczyka to zgoda. Ale moje prywatne kotlety w mojej prywatnej kuchni na mój prywatny obiadek?


"I tak naprawdę to, że niewiele masz do powiedzenia o filmie. "

Jak na razie mam więcej do powiedzenia niż Ty, bo ty tylko recytujesz formułki, których w dodatku nie rozumiesz. Jak z tą funkcją. Czy jesteś studentem jakiejś Wyższej Szkoły Humanistyki i Gastronomii w Pułtusku?

"Jaka "funkcja"? Co Ty nazywasz funkcją? Czy jak ja obtaczam kotlety to też jest to moja funkcja społeczna? Gdybym pracował w barze u Chińczyka to zgoda. Ale moje prywatne kotlety w mojej prywatnej kuchni na mój prywatny obiadek?" - pisałem wcześniej, ile razy mam coś powtarzać, czy ty naprawdę czytasz co piszę, bo mam ważnie, że szukasz w tym co napiszę tylko tego do czego możesz się doczepić. Tylko pod tym kontem. Funkcja = pani domu.

użytkownik usunięty
brava

"Tylko pod tym kontem"

Kątem, kątem. Konto to jest w banku


"Funkcja = pani domu."

A czy jak ja obtaczam kotlety to jestem "panem domu"? A jeśli nie, to dlaczego?

"Kątem, kątem. Konto to jest w banku." - specjalnie tak napisałem, z ciekawości czy potwierdzę swoją tezę. I proszę.

"A czy jak ja obtaczam kotlety to jestem "panem domu"? A jeśli nie, to dlaczego?" - bohaterka robi jeszcze kilka innych rzeczy przez te 3 godziny, które definiują ją jako panią domu.

użytkownik usunięty
brava

""Kątem, kątem. Konto to jest w banku." - specjalnie tak napisałem"

Żałosne usprawiedliwienie. A ja specjalnie Cię tak poprawiłem z ciekawości czy będziesz się tak żałośnie tłumaczył. I proszę.


"bohaterka robi jeszcze kilka innych rzeczy przez te 3 godziny, które definiują ją jako panią domu. "

No to wylicz, jakie czynności trzeba wykonywać, żeby być zdefiniowanym jako pani/pan domu. Czy kawaler wykonujący wszystkie prace domowe jest "panem domu"?

"Żałosne usprawiedliwienie. A ja specjalnie Cię tak poprawiłem z ciekawości czy będziesz się tak żałośnie tłumaczył. I proszę." - czyli oboje jesteśmy żałośni (robimy to samo). Bo jeśli ja piszę prawdę, to tylko ty. Ale kto to wie.

"No to wylicz, jakie czynności trzeba wykonywać, żeby być zdefiniowanym jako pani/pan domu. Czy kawaler wykonujący wszystkie prace domowe jest "panem domu"?" - jeśli twoje funkcjonowanie ogranicza się do prac domowych, to tak jesteś.

użytkownik usunięty
brava

"jeśli twoje funkcjonowanie ogranicza się do prac domowych, to tak jesteś."

Ale funkcjonowanie pani na filmie nie ogranicza się do prac domowych. Ta pani działa też w sferze usług.


Czy jeśli kawaler wykonuje prace domowe i działa w sferze usług to jest "panem domu"?

"Ale funkcjonowanie pani na filmie nie ogranicza się do prac domowych. Ta pani działa też w sferze usług." - to ma trochę szerszy sens. Łącznie postaci pani domu i tych usług. Nie chcę mi się już tego rozwijać. Wybacz.

użytkownik usunięty
brava

Kiedy dochodzimy wreszcie do jakichś konkretów, to Tobie się "nie chce".

Czyli to wszystko jednak był trolling?

Rozgryzłeś mnie.

użytkownik usunięty
brava

"Powywszy wpis to piękny popis chamstwa. "

Odkąd to chamstwem jest wypunktowanie czyichś bredni i zmyśleń?

Chamstwem jest raczej zasypywanie mnie tymi bredniami i wymysłami. Ja tracę czas, podaję Ci dane i źródła, podczas gdy Tobie nie chciało się wyszukać żadnego - i Ty masz czelność nazywać to chamstwem?

"Odkąd to chamstwem jest wypunktowanie czyichś bredni i zmyśleń?" - chamstwo jest zawszę chamstwem, zwłaszcza gdy używa się takiego języka jak ty. I niczego nie wypunktowałeś, oprócz swojej frustracji.

"Chamstwem jest raczej zasypywanie mnie tymi bredniami i wymysłami. Ja tracę czas, podaję Ci dane i źródła, podczas gdy Tobie nie chciało się wyszukać żadnego - i Ty masz czelność nazywać to chamstwem?" - biedaczek dwa źródła i już taki zmęczony. No dobra podałeś, że prostytucja to ok. 150 tysięcy kobiet, to twoje źródło, ale według innego to 20 tysięcy kobiet (pewnie znajdzie się kilka innych): http://www.state.gov/j/drl/rls/hrrpt/2009/eur/136051.htm

Wciąż nie wiem, co chciałeś udowodnić podając te liczbę prostytucji. Bo nic z tego nie wynika oprócz liczby.

Podtrzymuje, wciąż cham.

użytkownik usunięty
brava

" I niczego nie wypunktowałeś, oprócz swojej frustracji."

No to już jest krańcowa bezczelność!!!

1. Bzdura o liczbie Hiszpanek-analfabetek
2. Sugerowanie, że nie ma danych świadczących o wzroście patologii wśród kobiet.
3. Sugerowanie, że przed wojną ta patologia była większa, bo było więcej prostytutek w Warszawie
4. Sugerowanie, że ja napisałem coś o feminizmie jako przyczynie wzrostu prostytucji.
5. Sugerowanie, że za obecną sytuację w Polsce obwiniam feminizm
6. Bzdura, że podawałem dane o alkoholizmie w Wielkiej Brytanii
7. Sugerowanie, że podawałem jakieś dane na temat głodu
8. Bzdura, że fakt, iż w Hiszpanii 70% analfabetów to kobiety, w jakikolwiek sposób uzasadnia Twoją wcześniejszą tezę o tym, że w 1975 roku większość Hiszpanek nie umiała czytać i pisać.

Jeszcze mało? Piszesz brednie albo zmyślasz, a kiedy podtykam Ci pod oczy tę prawdę, to potrafisz tylko powtarzać, że to chamstwo z mojej strony.

1. Bzdura o liczbie Hiszpanek-analfabetek. - sprostowałem to i doprecyzowałem. Ale jak widzę pierwszy wpis tylko się liczy.

2. Sugerowanie, że nie ma danych świadczących o wzroście patologii wśród kobiet. - niczego takiego nie robiłem. Byłem ciekaw, czy możesz to potwierdzić.

3. Sugerowanie, że przed wojną ta patologia była większa, bo było więcej prostytutek w Warszawie. - zależy od danych. Ale na pewno prostytucja była w tamtych czasach bardziej widoczna.

4. Sugerowanie, że ja napisałem coś o feminizmie jako przyczynie wzrostu prostytucji. - wymyślasz.

5. Sugerowanie, że za obecną sytuację w Polsce obwiniam feminizm. - wymyślasz.

6. Bzdura, że podawałem dane o alkoholizmie w Wielkiej Brytanii. - gdzie to napisałem?

7. Sugerowanie, że podawałem jakieś dane na temat głodu. - wymyślasz, gdzie to napisałem?

8. Bzdura, że fakt, iż w Hiszpanii 70% analfabetów to kobiety, w jakikolwiek sposób uzasadnia Twoją wcześniejszą tezę o tym, że w 1975 roku większość Hiszpanek nie umiała czytać i pisać. - wpis wcześniej już o tym wpisałeś.

"Jeszcze mało?" - nic, tylko jeden punkt, do którego się nieścisłości się przyznałem i to kilkakrotnie.

Jak chcesz to pewnie wymyślasz jeszcze z 20 lub 30 takich punktów. Bajkopisarz z ciebie.

użytkownik usunięty
brava

1. "sprostowałem to i doprecyzowałem"

Po tym, gdy Ci wykazałem, że to bzdura, więc wypunktowanie było moje.


2. "niczego takiego nie robiłem. Byłem ciekaw, czy możesz to potwierdzić."

Sam sobie przeczysz. Jeśli ktoś podaje w wątpliwość, czy coś można potwierdzić, tym samym sugeruje, że jest to wątpliwe.


3. "Ale na pewno prostytucja była w tamtych czasach bardziej widoczna."

Potrafisz podać jakikolwiek przykład, że przed wojną przechodniom na ulicy wtykano reklamy domów publicznych? Teraz takie reklamy znaleźć można za wycieraczkami samochodu. A potrafisz może dać przykład studentek prostytuujących się przed wojną? Wprawdzie było ich dużo mniej, ale jednak były, więc może choć jedna się znajdzie? Możemy też rozszerzyć tę grupę na dziewczęta z maturą. To już była grupa całkiem spora.


"4. Sugerowanie, że ja napisałem coś o feminizmie jako przyczynie wzrostu prostytucji. - wymyślasz."

Napisałeś "I nie widzę na wzrost (?) prostytucji wpływu feminizmu, bo w Polsce on nie za bardzo istnieje." Wyjaśnij więc, do czyjej tezy się odnosiłeś.


"5. Sugerowanie, że za obecną sytuację w Polsce obwiniam feminizm. - wymyślasz. "

Napisałeś: "pytałem się skąd znalazłeś przełożenie feminizmu na to co się dzieje". Tylko że ja o tym nie pisałem.


6. "Bzdura, że podawałem dane o alkoholizmie w Wielkiej Brytanii. - gdzie to napisałem?"

Gdzie? Tutaj: "Bo to co przywołujesz, zwłaszcza alkoholizm może wynikać z ostatniej liberalizacji w handlu alkoholem w Wielkiej Brytanii "


7. "Sugerowanie, że podawałem jakieś dane na temat głodu. - wymyślasz, gdzie to napisałem?"

Przecież pisałeś do mnie: " I zapewniam cię głód był powszechniejszy niż to co opisujesz" Tylko że ja nic nie pisałem o głodzie.


Tak więc na dodatek jeszcze kłamiesz bezczelnie. I to dopiero jest chamstwo!

"Po tym, gdy Ci wykazałem, że to bzdura, więc wypunktowanie było moje." - nie wypunktowanie, bo to był jeden punkt.

"Sam sobie przeczysz. Jeśli ktoś podaje w wątpliwość, czy coś można potwierdzić, tym samym sugeruje, że jest to wątpliwe." - jak zawsze wyciągasz błędne wnioski. Chciałem się upewnić, czy wiesz o czym piszesz. Bo wcześniej to nie wyglądało za mądrze.

"Potrafisz podać jakikolwiek przykład, że przed wojną przechodniom na ulicy wtykano reklamy domów publicznych? Teraz takie reklamy znaleźć można za wycieraczkami samochodu. A potrafisz może dać przykład studentek prostytuujących się przed wojną? Wprawdzie było ich dużo mniej, ale jednak były, więc może choć jedna się znajdzie? Możemy też rozszerzyć tę grupę na dziewczęta z maturą. To już była grupa całkiem spora." - przed wojną dominowała prostytucja uliczna, byłeś kiedyś nagabywany co korek przez kobiety "czy masz ochotę"? Teraz nie jest to już tak bezpośrednie (ulotka to nie to). Co do drugiego to zmieniła się struktura społeczna, kobiety z wykształceniem to było dawniej coś niezwykłego. Teraz to nic wielkiego, każdy ma jakiś papierek. Odsyłam też do książki: "Życie przestępcze w przedwojennej Polsce. Grandesy, kasiarze, brylanty".

"Napisałeś "I nie widzę na wzrost (?) prostytucji wpływu feminizmu, bo w Polsce on nie za bardzo istnieje." Wyjaśnij więc, do czyjej tezy się odnosiłeś." - do żadnej, sam się zastanawiałem, bo sugerowałeś, że feminizm miał destruktywny wpływy na społeczeństwo (odsyłam do twojego pierwszego wpisu).

Napisałeś: "pytałem się skąd znalazłeś przełożenie feminizmu na to co się dzieje". Tylko że ja o tym nie pisałem. - pisałeś, pisałeś, bo tak odczytałem twój pierwszy wpis dotyczący feminizmu. Czyli zwykłe kobiety cierpią, a uprzywilejowana kasta kobiet czerpie korzyści.

Gdzie? Tutaj: "Bo to co przywołujesz, zwłaszcza alkoholizm może wynikać z ostatniej liberalizacji w handlu alkoholem w Wielkiej Brytanii " - a ty tu: "Weź statystyki i zobacz, jak rośnie przestępczość wśród kobiet, alkoholizm, narkomania.". I co Pinokio?

"Przecież pisałeś do mnie: " I zapewniam cię głód był powszechniejszy niż to co opisujesz" Tylko że ja nic nie pisałem o głodzie." - to jest najlepsze, odnosiłem się do twojego wcześniejszego opisu o prostytucji. To się nazywa selektywne czytanie.

Przyznam się, że można się pogubić się w tym czego się czepiasz.

użytkownik usunięty
brava

"Wyjaśnij więc, do czyjej tezy się odnosiłeś." - do żadnej, sam się zastanawiałem"

Widzisz, ja założyłem, że Ty do mnie piszesz, a tu okazuje się, że głównie sam ze sobą na głos rozmawiasz i się zastanawiasz nad różnymi rzeczami. Ale zdajesz sobie sprawę, że mówienie do siebie to objaw?


"Napisałeś: "pytałem się skąd znalazłeś przełożenie feminizmu na to co się dzieje". Tylko że ja o tym nie pisałem. - pisałeś, pisałeś, bo tak odczytałem twój pierwszy wpis dotyczący feminizmu. Czyli zwykłe kobiety cierpią, a uprzywilejowana kasta kobiet czerpie korzyści."

Gdzie pisałem o jakimś przełożeniu feminizmu, feminizmie jako przyczynie itp.? Zacytuj kłamczuszku.


"Gdzie? Tutaj: "Bo to co przywołujesz, zwłaszcza alkoholizm może wynikać z ostatniej liberalizacji w handlu alkoholem w Wielkiej Brytanii " - a ty tu: "Weź statystyki i zobacz, jak rośnie przestępczość wśród kobiet, alkoholizm, narkomania.". I co Pinokio?"

Brniesz i brniesz w tych kłamstwach. Przecież nie przywoływałem żadnych statystyk dotyczących alkoholizmu w Wielkiej Brytanii. Przywoływałem statystyki wzrostu liczby kobiet w więzieniach. Zdanie, które zacytowałeś, jest wezwaniem, byś TY wziął i zajrzał do statystyk. Naprawdę taką trudność sprawia Ci zrozumienie prostych zdań?


"to jest najlepsze, odnosiłem się do twojego wcześniejszego opisu o prostytucji."

Zdanie " I zapewniam cię głód był powszechniejszy niż to co opisujesz" zakłada, że ktoś wcześniej głosił, że głód zdarzał się wyjątkowo, rzadko itp. A gdzie ja coś takiego pisałem?


"Przyznam się, że można się pogubić się w tym czego się czepiasz."

Myślę, że już przy moim drugim poście się pogubiłeś i zacząłeś mówić sam do siebie. To zła metoda. Jeśli czegoś nie rozumiesz, przeczytaj drugi albo i trzeci raz. Albo do skutku.

"Gdzie? Tutaj: "Bo to co przywołujesz, zwłaszcza alkoholizm może wynikać z ostatniej liberalizacji w handlu alkoholem w Wielkiej Brytanii " - a ty tu: "Weź statystyki i zobacz, jak rośnie przestępczość wśród kobiet, alkoholizm, narkomania.". I co Pinokio?"

Brniesz i brniesz w tych kłamstwach. Przecież nie przywoływałem żadnych statystyk dotyczących alkoholizmu w Wielkiej Brytanii. Przywoływałem statystyki wzrostu liczby kobiet w więzieniach. Zdanie, które zacytowałeś, jest wezwaniem, byś TY wziął i zajrzał do statystyk. Naprawdę taką trudność sprawia Ci zrozumienie prostych zdań?

Po tym psuje, trzeba być naprawdę bezczelnym, żeby tak to odczytać. Widzę, że możesz tak kręcić w nieskończoność.

brava

pasuje

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones