Jeden z nudniejszych filmów gdzie wydarzenia z filmu można skrócić do 90 minut i to by było wszystko. Momentami czułem się jakbym oglądał Klan obieranie ziemniaków później obiad na niemo z synem i zjeżdżania winda i tak cały czas.
To prawie jak w polskich filmach "A ja panu powiem, że ja w ogóle nie lubię chodzic do kina. Na zagraniczny to owszem, pójdę, ale polski? Panie. Nuda...nuda...nic się nie dzieje, proszę pana. Taka twarz aktora zagranicznego, to ona coś...wyraża, a polski aktor. To powiedzmy tak...zapala papierosa, spojrzy w lewo...prawo...prosto...i i nic. Nuda. ... Dłużyzna, proszę pana. Aż się chce wyjść z kina!" ( "Rejs" Marka Piwowskiego). Może dlatego, że reżyserka polskiego pochodzenia :)