Rozumiem z recenzji, że film jest o rewolucji przeciwko silnym białym, zorganizowanym amerykanom. Na czele tej rewolucji stoją czarne kobiety, latynosi i podczepiony pod to anarchista Dicaprio. Film ma ostatecznie taki wydźwięk, że taka rewolucja jest dobra dla USA ? Hmm a potem wszyscy się dziwią dlaczego czarny zadźgał przypadkowego białego faceta albo kobietę w metrze.
Na początku z żoną choć jesteśmy na prawo oburzyło nas czy wzburzyło nas to lewackie podejście uwalnianie imigrantów strzelanie do swoich czyli białych Amerykanów, ale moim zdaniem zdrowo myślący weźmie to jako karykaturę rewolucji lewackiej bo czym oni są taką karykaturą która nie wiadomo o co walczy i po co walczy. Tak samo z tym niebinarnym czy tam jakimiś oni ono dla mnie to było jakby trochę prześmiewcze takie widoczne na siłę wcisniete homo nie wiadomo. Ogólnie na drugim planie są imigranci no ale to jest codzienność Ameryki z którą się mierzą na dzień dzisiejszy to jest nośny temat. Tak więc my z żoną na początku chwilowo oburzeni wciągnęliśmy się w pejzaż szybkość opowiadanej historii zawiłość tej historii grę aktorską, na drugim planie mieliśmy za to ten niby przekaz lewicowo propagandowy. No i oczywiście druga strona to faszystowska która jakby rządzi całym krajem też karykatura taka przerysowana szczególnie ci święci Mikołajowie mi się wydaje że to jest drugi plan tej historii jedni i drudzy.
Ja osobiście odebrałem film jako karykaturę obu ideologii(to że jakaś faszystowska sekta jest zła jest oczywiste więc za to plusa nie dałem) aż do końcowej sceny z listem. Wówczas odniosłem wrażenie że jednak ten film ma przesłanie z którym mocno się nie zgadzam. Bez tej sceny zdecydowanie bardziej bym docenił całość. Bez naciągania ta ostatnia scena była dosyć jednoznaczna i nie wyczułem w niej żadnej ironii czy satyry.
Czyli przesłanie filmu takie, że USA i najlepiej wszystkie kraje Europy mają się zmienić w państwa trzeciego świata. Tego z jakiegoś powodu chcą wielcy twórcy z Hollywood.