ten film wymyśla sobie nierealny problem, obraża wszystkie rasy, płcie a przede wszystkim rozum i godność człowieka. Połowa pierwszoplanowych postaci jest tępa. Miałem wrażenie, że reżyser wręcz sobie kpi z kultury i sposoby zachowania czarnoskórych. Fabuła jest prosta jak drut, motywacje bohaterów są płytkie, jeśli w ogóle się jakichś doszukamy. Wizualnie film jak każdy inny, bez fajerwerków, dźwiękowo- "jazzowe" plumkanie na fortepianie przez pół filmu zrobiło mi dziury w mózgu.
Chyba żaden film nie zrobił na mnie tak złego wrażenia od pierwszych minut jak ten - chciałem wyjść z kina po 15 minutach. Wysiedziałem do dwóch godzin z kawałkiem, bo nie chciało mi się wierzyć, że di Caprio, który od małego zaliczał genialne filmy, czyli musi mieć wyrobiony gust do dobrych scenariuszy, zagra w filmie, który jak wszystko na to wskazywało jest gniotem. Ani w tym logiki, ani błysku, ani kunsztu, ani poczucia humoru tylko wulgarność i bylejakość.
Nie zainteresował mnie w ogóle, przez 2 godziny przecierałem oczy z niedowierzania, że może ja nie rozumiem konwencji, a że może feniks powstanie z popiołów, a że może fatamorgana, a że może reżyser puści do mnie w końcu oko. No nic takiego nie nastąpiło.
Miałem nawet przebłysk, że może to wszystko to jest pastisz na współczesność, pokazanie durnowatości i bezsensowności tego co współcześnie nas otacza, tych całych wojenek rasowych, płciowych, kulturowych.
Nawet jeśli taki właśnie był zamiar reżysera, to realizacja mu nie wyszła.

Bardzo źle spędzony czas w kinie, nie polecam.