Jest to jeden z kilku filmów, na którym mam zawsze łzy wzruszenia. Uderza mnie bardzo, nie jest mdły ani ckliwy. Jest niezwykle idealistyczny, emocjonalny, z genialnym aktorstwem Cruise'a, ścieżką dźwiękową, dialogami. A scena Dorothy biegnącej na randkę, wyznania Toma i meczu Goodinga kładzie na łopatki.
Dla mnie osobiście był to jeden z niewielu filmów, podczas którego bardzo różnie go oceniałam. Nastawiłam się na bardzo ambitne kino z przesłaniem, tymczasem okazał się właśnie idealistyczny (bynajmniej lubię;) i można by się spodziewać) a szkoda, bo choć często na to czekam podczas seansu, to ujmuje to realizmu historii (tu przynajmniej).
Zgadzam się z oceną gry aktorskiej jako bardzo dobrej (mnie oczywiście najbardziej ujął mały Jonathan Lipnicki, a także ReneeZellweger co zachęci mnie do zapoznania się z Bridget Jones, który jakoś nigdy mnie nie zachęcał;) Ogólnie film ma wiele zabawnych i jak dla mnie zaskakujących scen oraz momentami dobre dialogi:) Napewno nie zapomnęgo.