Dojrzała kobieta po 40-stce, z mężem, rodziną odizolowuje się od świata i tęskni za mamusią, której nie widziała od czasu, kiedy była małą dziewczynką. Jakiś absurd! Kiedy mamusia, po kilkudziesięciu latach ją odwiedza, córka wylewa na nią jakieś gorzkie żale z sytuacji sprzed 30 lat. Do tego dochodzi wątek z drugą córką, niepełnosprawną, która tak samo tęskni za mamusią i wszystko czego pragnie to znowu być z mamą. W tym momencie robi się już parodia kina psychologiczno-obyczajowego. Dwie dorosłe, stare baby odcinają się od rzeczywistości i jedyne o czym myślą to o mamusi, której nie widziały od dzieciństwa, rozpamiętują jakieś sytuacje sprzed kilkudziesięciu lat i marzą o tym że znowu będą z mamą. Fabuła po prostu absurdalnie głupia!
Główna bohaterka nie widziała matki siedem lat, o czym wspomina na samym początku filmu. Poza tym nie wiem czy to jakaś prowokacja, ale nie widzę nic absurdalnego w tym, że obojętność i odtrącenie przez matkę pozostawiły trwały uraz w psychice dwóch dorosłych kobiet. Dzieci potrzebują miłości rodziców bez względu na wiek.