nawet za karę bym go nie chcial drugi raz obejrzeć...
Dać 1/10 Bergmanowi za ten film to wręcz zbrodnia. Szanuje to, że ktoś może mieć inny gust i zamiast nazwać to arcydziełem, powie jedynie, że film był dobry, ale patrząc nawet w kwestiach czysto technicznych jak budowa postaci, gra aktorska, dialogi, montaż to film był co najmniej, podkreślam co najmniej dobry. Więc albo to prowokacja z twojej strony, albo masz znikome pojęcie o kinematografii.
skłaniam się ku prowokacji biorąc pod uwagę twój nickname.
kurcze, ocena to miara dopasowania filmu do gustu. za zadne skarby nie dalbym 10 bergmanowi, czy innemu pomnikowi tylko za nazwisko, i kwestie techniczne. Argument z historia kinomatografii rowniez chybiony, bo na mocy tego co napisales, mozna odebrac prawo oceniania filmow ludziom ktorzy ich nie obejrzeli setki.
nawiasem mowiac, uwazam ze film sie nieznosnie postarzal.
Nie wiem, czemu tak surowo go oceniasz. Może masz jakąś inną wrażliwość? A może wcale jej nie masz? W dobie hollywodzkich produkcji, w których widzów przyzwyczaja się do zbrodni, krwi, seksu, brutalności - czym może nas zaskoczyć taki film, jak "Jesienna Sonata"? Nie ma tam podkładu trzymającego w napięciu, nie ma efektów specjalnych, nie ma szybkich ujęć. Są tylko aktorzy i ich słowa. Czy to dla Ciebie za mało? Chyba tak, a szkoda, bo na prawdę warto doceniać takie właśnie filmy. Filmy, w których nie ta cała otoczka, ale autentyczność się tak na prawdę liczy.
Pozdrawiam i zachęcam, żebyś kiedyś jednak wrócił do "jesiennej sonaty".
A po cholerę odpowiadacie gościowi, który dał 10 gniotom w stylu "Eurotrip" i "Świata według Bundych"?
No już nie bądźcie takimi wielkimi koneserami kina, którzy oglądają tylko "ambitne" filmy, a innych kijem nie tkną. Każdy ma inny gust i to, że akurat ten film (czy inny) się komuś nie podoba, nie znaczy, że nie jest wrażliwy czy że jest głupi albo "w ogóle się nie zna i nie wie co dobre". I moim zdaniem nie chodzi tu o brak "zbrodni, krwi, seksu, brutalności" tylko raczej o przekaz, który dla jednych jest, a dla innych go brakuje. O grę aktorów, która dla niektórych może być bez polotu albo w ogóle bez wyrazu. A to, że ktoś lubi np "Eurotrip" czy "Pocahontas" nie znaczy, że nie może lubić Bergmana. Nie wszystkich da się ocenić jedną miarą. Filmu jeszcze nie widziałam, więc nie mogę się o nim wypowiedzieć. Ale przypomina mi się "Antychryst", którego nisko oceniłam i to jak zostałam "zaatakowana" za to na forum - że niby filmu nie rozumiem i nie doceniam, bo przecież to arcydzieło. No niestety, to co dla jednego jest arcydziełem, dla drugiego będzie gniotem. "Nie należy mylić prawdy z opinią większości" (nie wiem kto to powiedział, ale podoba mi się) - to że 90 % osób podoba się dany film, nie znaczy, że spodoba się mnie czy Tobie.
Ja nie oglądam tylko ambitnego kina, co mogłabyś zobaczyć, gdybyś zajrzała w mój profil. Niemniej autor wątku mógłby jakoś uzasadnić swoją wypowiedź - może wtedy ludzie by go nie atakowali. Niemniej nie mam zamiaru sugerować się opiniami kogoś, kto woli Bundych od Bergmana.
Właśnie później zajrzałam na Twój profil, już po napisaniu posta. A uzasadnić rzeczywiście mógł, chociaż jego brak argumentów sprowokował właśnie tę dyskusję. Ja opinie lubię czytać, ale i tak zwykle się nimi nie sugeruję, oglądam i koniec, a potem sama oceniam. Ty np. lubisz Avengersów i Bergmana równocześnie, więc jednak można , to się nie wyklucza. Może autor postu też ogląda (i lubi) różne filmy, chociaż nie znam go, więc trudno mi się w tej kwestii wypowiedzieć. A co do komedii to ja też znam takie, którym dałabym 8 albo 9, ale wiadomo przecież, że to zupełnie inny typ filmu niż Bergman i raczej nie ocenia się tam tych samych rzeczy.
Anyway: keep watching good movies! ;)
mi sie nie podobal. trudno powiedziec czy dobry, czy nie bo gust jak dupa, kazdy ma swoj, a niektorzy po dwie.
Dla mnie, obok "Jak w zwierciadle", jak na razie podobał się najbardziej. Może do filmów, takich jak " Milczenie" czy "Krzyki i szepty" jeszcze nie dojrzałam? Bardzo specyficzne kino, które nie powinno być negatywnie oceniane za właśnie tą swoją odmienność.
A to ciekawe. Pamiętam jak miałam jakieś13 lat i nagrałam go sobie na vhs. Oglądałam go wtedy mnóstwo razy, mając skromne pojęcie o Bergmanie (i w ogóle o czymkolwiek:). Po prostu chłonęłam niesamowite kreacje aktorskie i podziwiałam kameralność filmu. Wniosek: skoro dziecko:P podświadomie tak drąży, to chyba coś musi w tym filmie być i raczej nie jest to nuda...
Mój kuzyn, jako dziecko, z zapamiętaniem dłubał w nosie. Czynność go tak pochłaniała, że rodzina i znajomi zaczęli również zastanawiać się, czy nie ma w tym ukrytego głębszego sensu. Bo skoro "dziecko tak podświadomie drąży, to chyba musi coś w tym być". Litości!
Potwierdzam, ten film jest najnudniejszym filmiem również w moim życiu. To już Hostel miał większy polot. Wiele filmów w życiu widziałem... lubię nawet stare filmy z lat 80tych, których większość moich znajomych nawet nie zna... ale tego już nie przetrawię. Wolę filmy które relaksują.
No tak, większość Twoich znajomych ich nie zna lub nie docenia, szczególnie, że wśród nich 33,3% stanowi autor tematu, niejaki buntownik. Heroiczna acz daremna próba odsieczy - szczególnie, że rychło w czas jak powiadają.
Mam nadzieje, że przyjdzie jeszcze jakiś wasz znajomi i mnie rozbawi, bo stwierdzenie - "(...)to już NAWET HOSTEL(...)" jest tak durne, że aż zabawne.