Jesienna sonata

Höstsonaten
1978
8,0 8,8 tys. ocen
8,0 10 1 8777
7,5 23 krytyków
Jesienna sonata
powrót do forum filmu Jesienna sonata

Najpierw słychać powolną i radosną uwerturę. Poznanie głównych postaci, związków między nimi oraz jesiennej aury, który stanowi pewien podkład pod całą historię. Natura jest tu niewzruszona, mimo dynamicznych zmian nastroju. Potem temat wkracza w melancholijną głębię, lecz tak tajemniczo, nie zdradzając wiele. Jest dostojnie, poważnie i coraz chłodniej. Aż wreszcie zaczynamy poznawać bolesną przeszłość- początkowa, mająca niezrozumiałe źródło nostalgia zostaje przewana pod naporem burzy wspomnień. Zadawnione rany udarzają jak huragan. Presto, prestissimo. Coraz szybciej i gwałtowniej. Walka dochodzi do momentów kulminacyjnych, sztylety zostają wbite. Prosto w serce. I na koniec wszystko opada, ale jest to wycofanie, a nie szczęśliwe zakończenie. Niemożność przebaczenia, niemożność zniesienia bólu. Pojawia się promień ciepła jak nuta końcowego allegro, która wyprowadza nas na prostą.
Bergman nie pozwolił się zanadto zastanawiać nad konstukcją filmu. Aż nadto silnie bombarduje nas aluzjami fabuły do muzycznych sonat. Dostzec można zachwyt nad ekspresjonizmem 'bezsłownej' sztuki, która jest manifestacją uczuć. W symfoniach i sonatach wspomnianych kompozytorów. Może też np w "Krzyku" Muncha. W grze Ingrid i Liv również.

alexmcken1983

Chopin wcale nie jest sarkastyczny (jak chociażby Prokofiew) w tym akurat preludium jest bolesny i refleksyjny choć wcale nie sentymentalny jak to zresztą tłumaczy bohaterka filmu...