"Jestem mordercą" to bodajże najlepszy polski film jaki widziałem w ostatnich latach. Wbrew pozorom nie traktuje on wcale o seryjnym zabójcy, ale przede wszystkim o próbie człowieczeństwa jakiej został poddany prowadzący śledztwo Jasiński. Pomimo tego, w moim jego (filmu) odbiorze, film szpeci gruba rysa. Rysa mordercy. Co autor postu ma na myśli? Zapraszam jak zawsze na mój profil prywatny na FB do zapoznania się i zastanowienia nad moimi obiekcjami w tym względzie.