hej
obejrzałam sobie , przeczytałam historię marchwickiego i…. pozostaję ambiwalentna
uważam, że świadome i natarczywe wpychanie ameryki we wszystko, aby pozornie było lepsze to zły kierunek. jesteśmy w prl-u, a nie w pinterestowej estetyce post punk molchat doma brutalizm.
po prostu nastroj tych lat mógłby być dużo lepiej oddany.. prawdziwiej. dodatkowo, większość oglądających przeżyła tamte lata, więc ich nie okłamiemy.. szkoda
podobała mi się muzyka, free jazz, ale to nie jest whiplash albo jakieś ambient coś. no błagam. to kolejny krok w złym kierunku
film ciekawy, oczywiście porusza wyświechtany problem moralnosci , ale można to jakoś przełknąć
fajny do obejrzenia z mamą , jej się spodoba, ale ogólnie - bez jakiejś przesady (w żadną ze stron )