Tak, zgadzam się z poprzednikami- ciekawy pomysł, ale na nim wszystko się kończy. Reżyser swoją historie wziął jakby w nawias, co nie bardzo mu wyszło. Do połowy film jest jakby komedią- śmierć (Brad Pitt) zachowuje się jakby pierwszy raz się obudził, z czego wynikają zabawne sytuacje ( nie wie n.p. jak usiaść na krześle). Ale film komedią nie jest. Za dużo tu schematycznych zdań, łzawych dialogów, dużo za wolna akcja, jak na komedię. Więc, czy film jest dramatem? Bez zwątpienia historia opisana w filmie jest dramatyczna, ale sam film nie oddaje całego dramatyzmu sytuacji. sceny niewzruszające, ani też nie głębokie. Czy więc można nazwać to komediodramatem? Też nie. Komediodramat to i komedia i dramat, to nie jest ani tym, ani drugim. To po prostu takie nic. Zakończenie trwa godzinę i wygląda jak telenowela, łzawre, schematyczne i nudne. Film niestety nie wyszedł- pomysł świetny, ale tak to jest, jak się chce zrobić film o wszystkim, to wychodzi film o niczym- tak jest w przypadku nieudanego i słabo ocenionego przez krytykę filmu Joe Black. Nie jest to zły film, ale po prostu niejaki. Aktorstwo bardzo dobre. 4/10