Kompletnie nie rozumiem tak wysokiej oceny filmu, poza dobrymi aktorami i w porządku muzyką, wszystko inne tu leży. Przewidywalny scenariusz, niesamowicie wydłużone i niezręczne sceny, głupie dialogi. A poza tym zakończenie, William mówi wszystkim jakie to ma zajebiste życie bo jest bogaty i nie musi się niczym przejmować, dalej ma w dupie starszą córkę, która wszystko dla niego robi i sobie odchodzi jakby nigdy nic, a Susan, która była zakochana w Śmierci, nagle na nowo zakochuje się w chłopaku z kawiarni???
Pełno bezsensownych wątków, jak na przykład ten z łączeniem firmy, przedstawianie Drew'a jako kogoś nieziemsko złego, gdy jest po prostu przedsiębiorcą i do tego dobrym, zapewne gdy William był młodszy to też by tak postąpił, tylko, że teraz firma jest jego i nie daj Boże, żeby coś się z nią stało. Ten film jest rzeczą najbardziej o czymś i o niczym, jaką kiedykolwiek widziałem.