A jakich smakoszy i dlaczego? Otóż można się smakować obserwując grę aktorską,
zwłaszcza ze strony niewerbalnej, przepięknej Claire Forlani i wybitnego Anthoniego
Hopkinsa. Oczywiście, porywającej akcji nie zazna się w tym filmie, za to "Joe Black"
ujmuje pięknymi zbliżeniami twarzy aktorów - grą oczami, ustami, mrugnięciami,
zmarszczonym czołem czy westchnieniami. Dla mnie to była kwintesencja melodramatu,
chociaż "melodramat" to za brzydka nazwa dla takiego dzieła :)