...STATYCZNA KAMERA!!! A nie jakas tam trzesiawka lub nagrywanie telefonem. Mozna sie cieszyc kazda akcja:D
Dla mnie, jako widza jest malo interesujace dlaczego trzesa kamera. Wazne jest to, co moge zobaczyc. Jesli nie moge zobaczyc, co sie dzieje na ekranie to jaki jest sens ogladania? Jest duzo dobrych filmow ze statyczna kamera i dobra choreografia walki. Dziwi mnie natomiast brak ostrzezenia na poczatku filmu o tzw. 'Flashing images' dla ludzi chorych na epilepsje, ale to sie pewnie pojawi z czasem po jakims bardzo kosztownym odszkodowaniu. Zreszta, filmy z 'trzesiawka' wygladaja bardzo nieprofesjonalnie, jakby byly krecone telefonem, albo ja juz po prostu jestem za stary na takie bzdety.
Wszystko sprowadza się do... kosztów.
Kamera z ręki nie jest żadnym środkiem wyrazu, jest tuszowaniem braku środków na staranne przygotowanie planu i jego inscenizację. Choreografia kosztuje bo to są dodatkowe dni zdjęciowe.
Szeroko rozumiane kino sensacyjne, kino akcji, swoje apogeum realizacyjnego mistrzostwa osiągnęło na przełomie lat 80. i 90. (wraz z talentami takich baletmistrzów przemocy jak Richard Donner, John McTiernan, Renny Harlin, Tony Scott, Martin Campbell, Andrew Davis, Jan De Bont, John Woo czy wczesny Michael Bay).
Kamera była u nich wyłącznie na wózku bądź statywie, obraz miał być przede wszystkim czytelny dla oka, zrozumiały.
Owa niechlujność przyszła dużo później wraz z kryzysem kina i kryzysem ekonomicznym.
Zresztą różnice realizacyjne dobrze widać na przykładzie filmów o Jasonie Bournie.
"Tożsamość Bourne'a" w reżyserii Douga Limana jest jeszcze realizowana w duchu lat 90., czytelnie, z niespotykaną gracją, nie tracąc przy tym nic z energii opowiadania.
"Krucjata" w reżyserii Paula Greengrassa to już jest narracyjny i montażowy burdel na kółkach tak typowy dla XXI wieku.
Podobnież widać to na przykładzie nowych Bondów.
"Casino" jest płynne, kamera wyłącznie na statywie bądź wózku, montaż niewidoczny, praktycznie
"Quantum" to już kamera z ręki, z zadyszanym rwanym i często nieczytelnym montażem.
Co nie zmienia faktu, że akurat wszystkie 4 powyższe tytuły to znakomite filmy, ale to zasługa inteligentnych scenariuszy. Scenarzysci często są pomijani...
Co do "Johna Wicka", część pierwsza została zrealizowana już całkiem przyzwoicie, w starym stylu, bez kamery z ręki, ale kamera była jeszcze jakby za blisko aktorów, tego co się dzieje na ekranie. To częśc druga okazała się mistrzostwem, kilka kroków do tyłu, statyw i o stokroć lepiej.
Oto prawdziwy pokaz mistrzowskiej formy:
https://www.youtube.com/watch?v=4LrRgHyo7ZU
No fajne wideo, dzieki. To byly czasy. Najazdy kamery, kolory, nic nie blyska w oczy, akcja taka jaka jest. Bardzo lubie tez kamere na wysiegniku. Fajne ujecia wtedy wychodza. Mozna ogladac na tv z duzym ekranem. Dlatego podobal mi sie "Jack Reacher - jednym strzalem'. Dobre zdjecia, bijatyka pod klubem na ulicy zrobiona swietnie plus poscig za 1970 Chevrolette Chevelle Super Sport - az chcialo sie ogladac... A Jasona Bourne'a dalsze czesci to jakas groteska... Glowa bolala od ogladania. A czasem chcialoby sie obejrzec jakas fajna walke...