Jestem w stanie wybaczyć filmowi wiele. Kiepskie efekty, słabych aktorów, przeciętne zdjęcia, czy marną ścieżkę dżwiękową. Ale nie brak scenariusza i banalną historyjkę. Ten film nie ma na siebie żadnego pomysłu. To zlepek świetnych scen które nie łączą się w żadną ciekawą całość. Artur Fleck jest przeciętnym, żałosnym, słabym i złym człowieczkiem. On nie jest Jokerem. Jego postać jest nudna, przeciętna i nieangażująca emocjonalnie.
Dostaliśmy kiepski dramat sądowy za dwieście milionów dolarów. To faktycznie nie jest śmieszny żart.