Byłam wczoraj i mi osobiście bardzo się podobał. Lubię musicale, w tym przypadku piosenki były wykorzystane w bardzo trafnych momentach. Klimat pierwszej części zachowany fantastycznie (zdjęcia, kolory wbijają w fotel), a autodestrukcja głównego bohatera uważam, że była potrzebna. Wydaje mi się że ludzi, którzy ten film tak bojkotują można by porównać właśnie do tak negatywnie ukazanego tłumu skandującego pod sądem. Wspaniale ukazany dramat jednostki, która (jak mogliśmy mniemać) w pierwszej części zdobyła ogromne uznanie, jednak w rzeczywistości nie interesuje nikogo. There is no joker, są tylko ludzie, wykorzystujący każdą okazję aby usprawiedliwić swoje prymitywne instynkty i ciągoty do przemocy ideami. Jestem zdziwiona tak negatywnymi ocenami, ale może ludzie teraz rzeczywiście w kinie szukają już tylko strzelanin, bijatyk, miliona wątków i akcji
Coś czuję, że Phillips przewidział taki odbiór, spodziewał się, że przeważająca większość odbiorców to właśnie ta szara masa tak usilnie pragnąca "Jokera". Smutnie to obrazuje nas jako ludzi
Dobrze bracie w cierpieniu, uczcijmy ten straszny obraz minutą ciszy, a ja na dodatek, żeby nie było mi smutno więcej tak kiepskich filmów nie obejrzę ;) a Panu Phillipsowi wciąż na bieżąco składają gorące wyrazy podziękowania na jego instagramowym koncie :) Reżyser naprawdę dokonał wielkiej rzeczy. Że tak to ujmę, poirytował cały świat, wielki człowiek.