Poszłam wiedziona impulsem dobrych aktorów (bo Lady Gaga talent ma i gdy gra to jej się wierzy). Od pierwszego kadru (poza wstępem animowanym) karykaturalna chudość kościstej postaci Phoenix'a zraziła mnie do fabuły doszczętnie... która w ciągu następnych 30 minut okazała się tak słaba i miałka, że po prostu wyszłam z kina.
Emocjonalne manipulacje i motyw męczennika na mnie nie działa. Wysokie aktorstwo w przejawie autodestrukcji i masochizmu się nie objawia. Gaga z napompowanymi ustami w roli pisanej dla nastolatków przegrała swą aktorską szansę. Phoenix powinien odpocząć od grania. Zwłaszcza świrów, chorych psychicznie i morderców.