Mija doba, odkąd zobaczyłam film. Moja głowa jest pełna Jokera i genialnych scen wykreowanych przez Phoenixa. Myślę, że kilka z nich (podobnie jak w przypadku Nicholsona z Lśnienia) przejdzie do historii kinematografii:
1. Taniec na schodach (totalnie genialna scena, ciarki na całym ciele)
2. Taniec w toalecie po pierwszym morderstwie ( widać ogromną pracę, jaką Phoenix włożył w odczuwanie każdego ruchu swojego ciała )
3. Scena po wyjściu z metra po ucieczce przed policjantami (ta pewność siebie ! chyba pierwszy moment, w którym bohater szedł wyprostowany i nie szurał butami po ziemi)
4. Pierwsza scena wymuszania uśmiechu przez łzy (tyle emocji wypisanych na twarzy)
5. Moment, kiedy Arthur oparty rękami o ścianę podnosi głowę w stronę kolegi, który za chwilę zostanie zamordowany (chyba najbardziej przerażająca dla mnie twarz Jokera)
6. Taniec za kurtyną przed wejściem do programu
Nie jestem fanką serii o Batmanie ani o innych superbohaterach, jednak od kilku lat nie widziałam lepszego filmu, a Joaquin Phoenix udowodnił (po raz kolejny), że został stworzony do tego co robi i należą mu się wszystkie możliwe nagrody.