Myślę, że nie do końca o to mu chodziło. Wiedział, że ma mało czasu więc obrał bardzo przemyślaną strategię by wszyscy, którzy go znali i kochali znienawidzili go. Taki był właśnie plan, gdzie z resztą na końcu filmu sam się do tego przyznał. Nie chciał widzieć litości i cierpienia najbliższych więc dał czadu i pojechał równo po wszystkich, nie szczędząc krytyki nawet swym dzieciom. Dostało się jego żonie, najbliższym przyjaciołom - chociaż niektórym się nawet należało. Jednak reasumując powinien inaczej to wszystko ogarnąć, nie w ten sposób ponieważ i tak wyrządził ból tym osobom, którym mu na nim zależało.