Jestem jedną z niewielu osób, której ten film naprawdę się podobał i uważam, że jest to po prostu niezła produkcja.
Bohaterowie nie są jacyś niesamowici, ale nie są również nijacy i fatalnie napisani. Konkretnie podobały się dwie postacie, grane przez Mahershalę i Baileya. Dało się je na pewno zrobić lepiej, ale nie jest źle.
W samym filmie doceniam rozpoczęcie go od teorii chaosu, o którą w końcu chodzi w tej serii. Dodanie mutantów to też ciekawy pomysł i moim zdaniem dobrze pokazuje konsekwencje "zabawy" w Boga.
Z kolei dinozaury były po prostu zwierzętami. Może się to niektórym nie podobać, ale dla mnie to duży plus, że nie zachowują się one jak krwiożercze machiny do zabijania.
Niektórzy zarzucają też brak sensu i logiki, ale raczej to problem całej franczyzy, a nie konkretnej produkcji. I tak nie było źle, a większość "nielogicznych" spraw można wyjaśnić. Moim zdaniem pod tym względem "Rebirth" wypada nawet lepiej niż oryginalny "Park Jurajski".
Fabuła jest dość przewidywalna, ale to też nie odbiega od większości pozostałych części. Tak samo "plot armor" to problem, z którym seria zmaga się od początku.
Nie podobała mi się tak naprawdę tylko jedna, choć istotna kwestia, czyli cały wątek rodzinki. Jest on po prostu niepotrzebny. Dostaliśmy oczywiście dzięki niej adaptację sceny ataku T-Rexa na rzece, ale nie zmienia to tego, że zamiast nich moglibyśmy dostać ciekawsze postacie, a ich czas w filmie przeznaczyć lepiej.
Uważam jednak, że ludzie zbyt dramatyzują. Jest to po prostu śmieszne, że ten film zbiera podobne oceny jak tragiczne Dominion.
Pozostaje się cieszyć, że "Park Jurajski" wyszedł ponad 30 lat temu i większość oceniających oglądała go "za dzieciaka".