PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=556929}
6,5 159 095
ocen
6,5 10 1 159095
5,4 27
ocen krytyków
Jurassic World
powrót do forum filmu Jurassic World

pozniej jednak film nabral tempa i akcja za akcja. Sentymentalnie podeszlam do tego filmu wkoncu 3 pierwsze czesci jak dla mnie byly swietne i obawialam sie tej 4 bo wkoncu co mogli nowego wymyslec? Tjaaa, zmiksowali Rexa i Raptora :) - ogolnie bardzo dobry film mozna smialo obejrzec.

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Mimo, że ta część gorsza od jedynki to była lepsza dwójki i dużo lepsza od trójki.
1 > 4 > 2 >> 3

returner

Również tak uważam. 1>4>2>>3

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

A ogólnie to masz bezsensowny opis pod nickiem.
""Ci pelni pasji, ktorzy daza za pragnieniami zawsze dostana to, czego chca. Lezac na lozu smierci przynajmniej niczego nie beda zalowac. Ci ktorzy nie daza za swoimi pragnieniami kto by sie nimi przejmowal.)""

Kobieta bez wyjątku najgorzej traktuje wartościowszych facetów, a ciągnie do płytszych - próżnych przystojniaków, przebojowych cwaniaków czy zamożnych,
ogólnie najmniej moralnych facetów, którzy zaliczają w swoim życiu najwięcej kobiet czyli traktują kobiety najbardziej przedmiotowo. Nieważne nawet, gdy tacy są wulgarnymi prostakami z klubów, czyli kłamcami, czy zaliczającymi dużo dziewczyn, czy zdradzającymi.
Dla kobiet liczy się, że - on jest taki przystojny lub taki przebojowy i czarujący lub taki zamożny.
I z takimi kobiety najczęściej godzą się na seks bez zobowiązań i zanim zostajecie czyjąś żoną jesteście tylko darmowymi dziwkami dla pierwszych lepszych płytkich facetów na jeden raz, kilka razy, układy bez zobowiązań czy romans. Po co się starać o coś (seks) co pierwsi lepsi mają od razu.
Zresztą swoimi czynami/wyborami kobiety pokazują, ze nie chcą starań facetów, bo wolą o wiele bardziej same wybierać facetów, którzy im się podobają z
powodzeniem (dobry wygląd, przebojowość, kasa)
i same o nich zabiegać, o mężczyznę, którego będą jej zazdrościły inne kobiety i
próbować go zmienić na lepsze.
A gdy kobieta jest okłamywana i zdradzana woli takiemu wybaczać,
bo przecież kocha i atakować kochanki.
Nie ma możliwości, by kobieta chciała się z kimś spotykać jeśli nie przyciągnie ją próżnością (dobry wyglądem) lub cwaniactwem (przebojowością) lub zamożnością. To decyduje więc zawsze, że kobieta potem daje dupy, zakochuje się, chce związku. Kobieca miłość więc jest zwykłym dawaniem dupy najmniej moralnym facetom z powodzeniem.

Zawsze miałem powodzenie,
ale jestem świetnym obserwatorem ludzkich zachowań.
To co pokazuje bardzo precyzyjnie próżność i
egoizm kobiet to pewne fakty:
-tysiące biografii sławnych ludzi, aktorów, piosenkarzy, sportowców, ludzi bogatych, znanych, z władzą itp
którzy zaliczyli w swoim życiu kilka tysięcy kobiet lub bardzo mocne kilkaset.
Kobiety ciągną do największych ku...rwiarzy tego świata i zawsze ciągły od czasów antycznych.
Wiedzą jacy są lub nie wiedzą, ale kręci kobiety sława/władza/bogactwo/przebojowość/dobry wygląd
Kobiety wręcz marzą o randce z kimś takim, o mocnym staraniu się o kogoś takiego, a w dupie mają jakieś starania facetów o kobietę i to pokazuje, że uwielbiają być darmową dziwką na raz czy kilka razy daną na tacy sławnym facetom,
którzy traktują kobiety jak kur...wy.
-książki uwodzicieli, którzy zajmowali się przez powiedzmy kilka lat tylko uwodzeniem, podchodzili do 5-10 tysiecy ładnych kobiet i umawiających się z połową czyli 2,5-5tysięcy.
Tacy mężczyźni nie muszą mieć dobrego wyglądu czy kasy, bo do perfekcji opanowali przebojowość,
umiejętności flirtu, humoru, wprowadzania seksualnej wibracji, męskie cechy charakteru, wychodzenie z inicjatywą, pewność siebie i szeroką strefę komfortu,
niezależność, dojrzałość emocjonalną, zaradność, kreatywność, szybkie przesuwanie eskalacji dotyku
w stronę seksualnej, radzenie sobie z kobietami i imponowanie im, wpływanie na emocje kobiece,
a to dało im efekty, że zaciągnęli do łóżka mocne kilkaset ładnych kobiet.
Tacy mężczyźni podobnie jak ludzie sławni/znani są poprzez czyny/wybory kobiet wręcz ideałami dla was więc
zarówno osoby sławne/znane albo też tacy zawodowi uwodziciele z zajebistym męskim charakterem wam
na tyle mocno imponują, że nieważne jest dla was, że jesteście dla takich tylko szmatami do seksu
i nieważne dla was jest przeszłość seksualna czy ktoś zalicza 200 czy 1000 kobiet.
Wy dajecie seks i zakochujecie się najszybciej w największych ku.....wiarzach tego świata.
-selekcja naturalna w miejscach w których szybko dochodzi do wyborów tak/nie np: kluby/bary.
Bardzo łatwo i szybko w takich miejscach zaobserwować jak
kobiety źle traktują wartościowszych facetów, a jak dają fory i lepią się do pustaków.
Włóczą się potem takie kobiety w wieku 16-30 lat po dyskotece z takimi zerami, którzy co 7 słowo mówią ku..wa,
a kobiety jak idiotki piszczą ze śmiechu i są przeszczęśliwe,
że dają du...py takim śmieciom.
-Już w szkole można zaobserwować, że najwięcej ładnych kobiet jest wokół facetów, którzy mają największą tendencję do krzywdzenia innych, do ośmieszania, bicia innych.
Z tymi wartościowszymi trzyma o wiele mniej kobiet.
-Z wszystkich znajomych jakich znałem to najbardziej płytcy i próżni zaliczali najwięcej kobiet, traktowali przedmiotowo, mieli kochanki i zawsze mieli wokół siebie kobiety,
bo mieli próżność/cwaniactwo/egoizm, a teraz mają żony, które pewnie nie wiedzą nawet z kim są lub małe ma znaczenie dla nich przeszłość ich faceta, bo przecież mają pustego przystojniaka czy cwaniaka, którym mogą się pochwalić przed innymi.
A osoby wartościowsze miały duże problemy, by mieć dziewczyny, nie mówiąc o kochance bez zobowiązań.
Zresztą większość wartościowszych facetów jest naiwna na tyle, że wierzy, że akurat ich żona była cnotką, a te inne kobiety są sz....tami, a prawda jest taka, że większość takich żon, kiedyś była tylko szma...ą do seksu dla płytkich przystojniaków czy cwaniaków zanim została czyjąś żoną.
-Kiedyś zrobiłem test na czacie. Pisałem do około 100 kobiet z 2 profili. W jednym udawałem przebojowego i zajebistego cwaniaka z męskimi cechami charakteru, mega stylem życia, który cieszy się swymi ambicjami i pasjami, otacza się kobietami, miał wiele kochanek, podróżuje po całym świecie, uwielbia kobiety, zajebisty seks, ale szuka teraz fajnej kobiety na stałe lub seksu bez zobowiązań,
a w drugim udawałem moralnego, normalnego faceta, szczerego, prawdziwego szukającego kobiety.
Zainteresowanie pierwszym typem faceta było ogromne u kobiet, chciały się poznawać, spotykać,
a nawet od razu umówić na zajebisty seks z męskim i zdecydowanym ciachem, a zainteresowanie drugim profilem było znikome lub wręcz malutkie.
-Kiedyś też podobny test zrobiłem na portalu społecznościowym ze zdjęciami.
Pisałem do tych samych kobiet z dwóch profili, ze swojego profilu z moimi zajebistymi zdjęciami oraz z profilu kolegi bardzo mało urodziwego, którego poprosiłem byśmy takie coś sprawdzili.
Zainteresowanie moim profilem było bardzo duże,
a mogłem udawać nawet prostaka lub
kogoś co traktuje kobiety dość przedmiotowo,
mogłem pisać byle co, a kobiety ciągły do męskiego silnego charakteru z fajnym wyglądem i chciały się spotkać i odważnie rozmawiały wprost o seksie ze mną,
gdy je nakrecałem, że jestem napalony i zainteresowany nimi zarówno seksualnie, ich osobowością i wyjątkowością.
Natomiast z profilu mojego kolegi odpowiedzi było na odczepne lub żadne, a produkowałem się mocno i dałem zajebisty obraz przebojowej osobowości jak
w pierwszym profilu na czacie, a kobiety skreślały profil mego kolegi jakby już na starcie przez wygląd gorszych zdjęć.
W skrócie tyle warta jest miłość kobieca.
Zwykłe dawanie dupy najpłytszym facetom.
Nie istnieje coś takiego jak miłość, jest tylko szukanie jak najlepszych genów, by przedłużyć gatunek.
Bo to czy ktoś jest wartościowy
ma jakieś czwartorzędne znaczenie skoro tacy są
omijani bardzo szerokim łukiem.
Nie ma sensu żałować kobiet obojętnie co was złego spotyka ze strony facetów, bo jesteście bardzo płytkie i próżne.
Osobiście zawsze miałem duże powodzenie, ale drażniło mnie zawsze jak możecie być takie puste.
Kiedyś spytałem żony czy wybaczyłaby mi zdradę i odpowiedziała, że musiałaby się zastanowić i wziąźć pod uwagę wszystkie za i przeciw. Mnie, gdyby moja żona zdradziła to oznaczałoby koniec absolutny i nigdy więcej
nie zobaczyłaby ani mnie, ani dzieci. Taka jest różnica między kobietami, a mężczyzną pozbawionym naiwności.
Nie rozumiem kompletnie kobiet jak:
-mogą ciągnąć do facetów którzy zaliczają najwięcej kobiet,
-czemu uwielbiają z płytkimi facetami seks bez zobowiązań, a potem ukrywają przeszłość przed mężami,
że tylko były sz.....tami do seksu dla pierwszych lepszych
-że nie ma dla kobiet znaczenia przeszłość seksualna faceta, jak to powinno być najważniejsze,
bo czyny/wybory nas głównie określają
-że mogą wybaczyć kłamstwa/zdrady
Nie dziwię, że kobiety są uznawane nadal za istoty znacznie mniej rozumne od mężczyzn, bo są zbyt emocjonalne, a mężczyźni kierują się bardziej logiką.

ocenił(a) film na 9
returner

Milo mi ze ci sie "podoba" moj opisem pod nickiem. Akurat cytat z mojego ulubionego filmu....
Nie wiem po co taki obszerny komentarz co to dalo?
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Twój opis tylko pokazuje, że jesteś pusta szmatą, która zanim zostanie czyjąś żoną będzie darmową dziwką dla płytkich facetów na jeden raz..kilka razy..układy bez zobowiązań czy romanse.
Nic specjalnego.

ocenił(a) film na 9
returner

Widze, ze sie starasz mnie obrazisz probuj dalej, moze ci sie poszczesci....
jak masz jakis problem to udaj sie do specjalisty a nie wyrzywaj sie na tym forum. Ja nie mam zamiaru ciebie obrazac bo nie znam ciebie a wiec milego.
PS. Od 5 lat szczesliwa mezatka :)

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

I co z tego ?
Skoro zanim zostałaś czyjąś żoną byłaś tylko darmową dziwką dla pustaków:
próżnych przystojniaków czy przebojowych cwaniaków.
A całe życie najgorzej traktowałaś wartościowszych facetów,
a ciągnęłaś do płytszych - próżnych przystojniaków, przebojowych cwaniaków czy zamożnych,
ogólnie najmniej moralnych facetów, którzy zaliczali w swoim życiu najwięcej kobiet czyli traktowali kobiety najbardziej przedmiotowo. Nieważne że zaliczali dużo kobiet,
dla ciebie liczyło się, że - on jest taki przystojny lub taki przebojowy i czarujący lub taki zamożny.
I takiemu dałaś się na tacy jak większość kobiet, bo dla kobiet prawdziwe wartości to sprawa czwartorzędna. Wielkie mi też szczęście.

ocenił(a) film na 7
returner

Pana wymarzony ideał kobiety musi być doprawdy fascynujący.

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Czlowiek chce sobie spokojnie i na temat pogadac a tu wyskakuje jakis "oszolom" ze swoimi kompleksami, jejciu jacy niektorzy potrafia byc hmmm no wlasnie kim?

ocenił(a) film na 9
returner

Hmmm, ok ja jestem bardzo nietypowa kobieta, nie wychwalam sie ani nie wywyzszam tyle ze do 18 roku zycia nie mialam zadnych 'chlopakow' a moj maz byl moim pierwszym facetem a wiec zadna twoja teoria w moim przypadku sie nie sprawdza, niestety dla ciebie. Jedynie co moge zrobic to przeprosic siebie za to ze niestety ale jestem 'idealem kobiety'.

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

A co za różnica, że kobieta daje się na tacy komuś, bo jej się podoba i :
A - Zostaje potraktowana na kilka razy
B - Zostaje potraktowana na układ bez zobowiązań
C - Zostaje jego dziewczyną/żoną

W każdym przypadku kobietę przyciągnęła jedna z trzech rzeczy:
Próżność (dobry wygląd) lub
cwaniactwo (przebojowość i dobra bajera) lub
kasa.
Kobieca miłość to nic specjalnego - dawanie dupy najpłytszym facetom.
Bo nie wierzę, że jako jedyna kobieta na świecie najchętniej dawałaś szansę
najbrzydszym, najbardziej nieśmiałym, najbardziej biednym,
a sugerowałabyś się prawdziwymi wartościami i moralnością mężczyzny.

ocenił(a) film na 7
returner

""jejciu jacy niektorzy potrafia byc hmmm no wlasnie kim?""

A ty kim jesteś ? istotą próżną, płytką i egoistyczną jak większość kobiet i mężczyzn, która daje dupy byle komu, bo ktoś przyciąga cię próżnością, cwaniactwem lub egoizmem.

ocenił(a) film na 9
returner

Herrlich!!!

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Zabawne jest, że jesteś zwykłą pustą idiotką dla pierwszego lepszego, a myślisz, że jesteś czymś lepszym skoro
dałaś dupy próżnemu przystojniakowi czy przebojowemu cwaniakowi, a zatem komuś płytkiemu, co zaliczał puste laski jak ty lub zadowolił się pierwszą lepszą co dała mu sie na tacy , bo poleciała na próżność lub cwaniactwo, a ty mówisz,że jesteś szczęśliwą mężatką i pewnie wierzysz jeszcze w miłość jest idiotka. A miłość to zwykła fascynacja seksualna, szukanie jak najlepszych genów, by przedłużyć gatunek, a więc dawanie dupy najpłytszym i najbardziej próżnym przedstawicielom płci przeciwnej - nic specjalnego.
Wyjątkowe to jest danie szansy w pierwszej kolejności wartościowemu/wartościowej - brzydkiemu/brzydkiej...nieśmiałemu/nieśmiałej...biednemu itp
Albo danie całego swego dobytku najbiedniejszym lub ciężko chorym.

ocenił(a) film na 9
returner

Dzieki za 'komplementy' dawno sie tak nie usmialam.
PS. Zmien swoje nastawienie na zycie z takimi kompleksami nic dziwnego ze masz problem, szczerze mowiac wspolczuje takim osobom. Mam bardzo silny charakter i naprawde aby mnie wyprowadzic z rownowagi ktos musi sie strasznie napocic, ty jedynie sprawiasz ze moj smiech staje sie glosny i wyrazisty. Nie odwazylabym sie jechac po bandzie na kims kogo sie kompletnie nie zna! to swiadczy jedynie o proznosci i slabosci charakteru. Naprawde szczere wspolczucia.

ocenił(a) film na 9
nadzia_filmaniak

Wiem co to znaczy byc nieuleczalnie chorym, wiem co to utrata czegos lub kogos co sie bardzo kochalo, ten kto tego nie przezyl nie ma prawa sie wypowiadac na ten temat, bo jest ignorantem.
Poszanowanie drugiej osoby to ludzki priorytet, ten kto nie wspolczuje to nie zyje....
Wstyd mi za nie ktorych 'meczennikow' ktorzy bezsensownie udaja tych za kogo chca sie uwazac, czyli wszechwiedzacych i wszechmocnych. Tylko jedna osoba ma prawo sie za nia uwazac a jest to Nasz Bog.
To moj ostatni komentarz, nie bede wiecej wdawac sie w dyskusje. Moze zacznij szanowac sam siebie, a nie uwazac sie za peka swiata.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Nie mam kompleksów. Zawsze byłem dobrze traktowany i zawsze miałem duże powodzenie,
ale nie umiem przyglądać się próżności i
egoizmowi bezczynnie.
Oboje wiemy dobrze, że realnie byś była wyprowadzona z równowagi i przy innych ludziach wraz ze swoim mężem doprowadzona do płaczu.
Nie dałabyś szansy brzydkiemu/nieśmiałemu/biednemu,
a 10 razy bardziej wartościowemu i interesującego niż twój przeciętny mąż, który przyciągnął cię
próżnością (dobry wyglądem) lub
cwaniactwem( przebojowością dobrą bajerą) więc
i tak jesteś płytką dziwką dla pierwszego lepszego jak 99% kobiet. Dla kobiet prawdziwe wartości w wyborze płci przeciwnej mają czwartorzędne znaczenie.

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Mi już z samego założenia że wracają na pierwszą wyspę i koncepcji parku pełnego turystów wyłaniał się obraz filmu ciekawszego od wcześniejszych sequeli. Z zadowoleniem stwierdziłem że przeczucia miałem dobre :) Dopiero po tej części nachodzi mnie pytanie "co tam oni jeszcze wymyślą w kolejnej części"...

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Co jeszcze wymysla? Heh tyle gatunkow maja jeszcze do zmodyfikowania (moze zobaczymy latajacego T-rexa :))
szkoda, ze chociaz na chwile nie pokazali starych bohaterow, taki malusienki epizod by wystarczyl :)

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Pod tym względem to fakt, mogą produkować i co roku kolejne sequele, ale od tego już mamy serie typu "Zółwiozaur kontra Żukośmiornica" :) Zastanawia mnie raczej co wymyślą pod względem fabularnym?

No, bo, mieliśmy już:
- JP - oryginalny koncept pokazania próby zbudowania parku w którym wskrzesza się dinozaury i niszczących wszystko ludzkiej chciwości i pychy
- JP2 - trochę na siłę przywołany koncept zaginionego świata z mało odkrywczą acz efektowną końcówką w San Diego
- JP3 - kompletnie nieoryginalny powrót do zaginionego świata i... nic poza tym :P
- JW - relatywnie oryginalny koncept pokazania funkcjonującego (i upadającego) parku rozrywki z dinozaurami, który ponownie niszczą chciwość i brak pokory wobec natury

No i właśnie pytanie - co dalej..? Niespecjalnie ekscytuje mnie "powtórka" z JP2, czyli koncept żeby do zrujnowanego JW wysłać grupkę bohaterów z jakimś zadaniem. Pomysł na to aby w kolejnej części znów otwarto Park wydaje mi się zaś straszliwie naciągany. Jednym z tropów może być obecny w JW wątek wojska chcącego wykorzystać dinozaury do celów militarnych - koncept ciekawy, ale mam wrażenie że dla fanów serii zbyt "odjechany" a tym samym mający małe szanse na realizację.

O ile więc przed premierą JW byłem dość spokojny o środowisko w którym rozgrywać się będzie akcja, to przed kolejną częścią - mam potężną zagadkę co też nam w niej zaproponują :)

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Dla kolejnego rezysera bedzie to niewatpliwie duze wyzwanie tym razem w kolejnej czesci zaskoczyc widza i zafundowac mu godna rozrywke. Poczekamy to zobaczymy, tylko mam nadzieje, ze kolejna czesc nie powstanie za 20 lat.

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Fakt, przydałoby się nieco szybciej :) Z drugiej strony, chyba wolę żeby trzeba było poczekać te 20 lat, niż żebyśmy zostali uraczeni kontynuacjami na poziomie poprzedników - w ten sposób niejako "każde pokolenie ma swój Park Jurajski". Uważam bowiem że jest to pierwsza od właśnie 22 lat na tyle udana odsłona, że może zachwycić dzisiejsze dziesięciolatki. Nie jestem jakoś szczególnie nienawistnie nastawiony do części drugiej i trzeciej, ale moim zdaniem zdecydowanie brakuje im magii pierwszego filmu - która to "odnalazła się" dopiero w JW. 2 i 3 były filmami znośnymi, ale brakowało im tego rozmachu, który cechował oryginał. Właściwie, gdy się nad tym zastanawiam, to tak długa przerwa mogłaby wyjść na dobre - po kolejnych 20 latach byłbym w stanie uwierzyć że znów cudami prawniczymi udaje się rozkręcić dinobiznes, możliwe że przenosząc go na stały ląd, aby był bliżej wszelkiej maści inspekcji i tym samym stwarzając jakąś tam wiarygodność świata przedstawionego, jednocześnie stawiając podstawy do wprowadzenia do serii jakichś nowości (Park w pobliżu dużego miasta i ucieczka dinozaurów na ulice? POPROSZĘ!!!)... No, bo, nie uwierzę że w ramach filmowego świata ktoś zezwoli na ponowne otwarcie parku już w kilka lat po incydencie z JW - zaś na kolejne części pisane w duchu "2" i "3" nie mam ochoty. Stwierdzam to z niejakim żalem, bo dinomania skończyła się u mnie dość naturalnie w momencie wejścia w nastoletniość, nie potrafię więc wykrzesać z siebie entuzjazmu na sequel tylko na podstawie tego że będzie pod znaną nazwą i będzie zawierał dinozaury... Wiem że niektórzy nie są aż tak rygorystyczni - sama piszesz że podobały ci się wszystkie pierwsze trzy części - ale cóż, nic na to nie poradzę :)

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Wiesz, kazdy ma gusta i gusciki. Pierwsza czesci JP musiala byc dobra i kazdemu sie podobala. Co ciekawe 2 dostala lepsza note od 1 co znaczy ze znalezli sie i tacy ktorzy widzieli w 2 potencjal. 3 ok byla gorsza od 1 ale lepsza od 2 moim zdaniem :) Przez te 20 lat technika nabrala postepu i wizualizacje sa lepsze niz w pierwszych czesciach. Tez bylam malutka ogladajac te filmy i zawsze pragnelam miec takiego dinosia, z wiekiem czlowiek pozbywa sie takich mysli, wiadomo dlaczego. 4 czesc nie jest rozczarowaniem, mam nadzieje, ze i kolejne tez nie beda. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
nadzia_filmaniak

Aż musiałem sprawdzić i faktycznie JP2 ma tutaj wyższą ocenę od jedynki. Szok. Składam to na karb gimbazy która po wznowieniu JP w 3D przyszła się wyżyć i zaniżyć ocenę klasyka. Chyba pierwszy raz trafiło mi się też osobiście rozmawiać z kimś kto uważa 3 za lepsze od 2 - sam czasem myślę że "trójka" która jest litościwie od "dwójki" krótsza jest przez to lepszym wyborem na nudny wieczór - którego to poglądu zdaje się nie podzielać ogół publiczności. Kolejny argument za tym że gusta są różne.

Z jednym nie mogę się tylko zgodzić - chodzi mi mianowicie o sferę wizualną. Mimo 20 lat postępu dinozaury w 4 wyglądają w moich oczach paskudnie i ani razu nie miałem wrażenia że faktycznie "żyją" - to jest też szczerze mówiąc chyba największy zarzut jaki mógłbym skierować pod adresem JW :) bo reszta (fabuła, aktorstwo, muzyka, scenografia) jest satysfakcjonująca. Pozdrawiam również :)

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Biorąc wszystkie za i przeciw nie idzie inaczej ocenić obiektywnie niż
1 > 4 > 2 > 3.
Na trójce jako jedynej części nie byłem w kinie i nie żałuje.
Pierwsza część wiadomo najlepsza i to zdecydowanie,
do dziś robią wrażenie pewne sceny i bardzo dobra techniczna strona filmu.
To tak jak z Obcym 2 (1986) czy T2 (1991) . Powstają nowsze części Obcego i Terminatora, ale nawet pod względem efektów specjalnych odbiegają od majstersztyków technicznych Camerona.
JW mimo pewnych absurdów ma większą magię niż 2 i 3.
Chris Patt w JW i Strażnikach galaktyki przypomina mi
Harissona Forda w swoich najsłynniejszych rolach - Hana Solo z Gwiezdnych wojen i
Indiany Jonesa. Może Chris Patt kiedyś zastąpi H.Forda w roli Indiany.

ocenił(a) film na 7
returner

Alien, co zabawne, prezentuje "jakość chronologiczną", czyli w kolejności od najlepszego do najgorszego jest 1=2>3>4 :) Ale nie zaprzeczę, że liczę w jego przypadku na taki sam "zwrot akcji" co przy Juraju, tzn. trzymam kciuki żeby Alien 5 okazał się lepszy od 3 i 4, bo że arcydzieł Scotta i Camerona nie przebije to niestety jestem raczej pewien... cóż, przynajmniej nie mam ZA wysokich oczekiwań na wszelki wypadek :)

Miałem dokładnie to samo wrażenie odnośnie Pratta, generalnie Jw był pierwszym filmem w którym typa widziałem i od razu "zajechał" mi Fordem. Podejrzewam że to w dużej mierze dzięki niemu też "Strażnicy..." są jedynym filmem Marvela który jestem stanie obejrzeć. Słyszałem że Disney planuje nakręcić film o przygodach młodego Hana Solo - ideał do tej roli!

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Hmm Obcy wiadomo jedynka i dwójka są świetne i można było je oglądać niezliczoną ilość razy od Vhs, tv, kino, Dvd, Blueray.
Zwłaszcza mając wersje Blueray , porządny Tv, nagłośnienie robią do dziś kolosalne wrażenie na tle obecnych ugrzecznionych i wygładzonych produkcji tego typu.
Podobnie mam z Predatorem 1 (1987) Pierwszy raz oglądałem na kasecie Vhs w 1989 i zakochałem się w tym filmie. Obejrzałem ten film chyba z 10 razy przez ostatnie 26 lat, a do dziś lubię wracać.
Choć najbardziej cenię z kina amerykańskiego lata 1930-1980,
a nie lata 80' to i tak wolę po stokroć kino europejskie i azjatyckie niż bardziej cukierkowe amerykańskie. Oczywiście wśród ulubionych reżyserów są Bergman, Fellini, Tarkowski, Kurosawa, Kubrick itp wizjonerzy.

Trzecia część Obcego nie jest znów taka zła, swoim dusznym i ciężkim klimatem przypomina jako jedyna mroczną jedynkę,
ale trzeba obowiązkowo oglądać wersje specjalną o 25min dłuższą.
Moim zdaniem niższe oceny trzeciej części obcego są
na niesprawiedliwe. Głównie prze złość ludzi za
uśmiercenie Newt i Dwayne Hicks oraz zbyt gotycki ponury klimat.
Oraz oglądanie krótszej i gorszej wersji.
Czwarta część rzeczywiście słabiutka.
Prequel Prometeusz miał duży potencjał, ale niestety Scottowi pocięli film i to widać, a wersji reżyserskiej do dziś ni ma :(
Może druga część Prometeusza bardziej spełni oczekiwania.
Nie wiem czy wiesz, ale Obcy 5 ma pominąć wydarzenia z
Obcego 3 i 4, więc mała Newt oraz Kapral Dwayne Hicks grany przez Michaela Biehna mają powrócić.

Nie robią na mnie wielkiego wrażenia filmy komiksowe prócz
trylogii Nolana o Mrocznym Rycerzu, ale z universum Marvela
najlepsze były jak dotąd Iron man 1, Avengers 1, Captain America 2, Strażnicy galaktyki, a za tą czwórką Avengers 2. Reszta filmów z tego universum średniawa. Najlepszy z tych wyżej wymienionych to raczej
Captain America 2. Dlatego trzecia część CA może też być dobra i być godnym konkurentem dla DC Batman vs Superman.

ocenił(a) film na 7
returner

Jak widać gusta można mieć różne ale co do faktycznych arcydzieł nie da się nie zgodzić co do ich wartości - mnie osobiście kino europejskie mało zazwyczaj interesuje, oprócz brytyjskiego, gdyż lubuję się w filmach anglojęzycznych. Zdarza mi się oczywiście co jakiś czas obejrzeć coś z naszych okolic geograficznych, ale niestety rzadko. Głównie dlatego że film jest dla mnie medium wizualnym, a kino europejskie ze względu na dużo mniejsze budżety w porównaniu do USA siłą rzeczy przesuwa środek ciężkości na dialogi i meandry fabularne, w efekcie często wydaje mi się "przegadane". A kiedy mam ochotę na taki typ narracji, to... najczęściej sięgam sobie po książkę ;) Nie ma co ukrywać że w Europie filmami które pod względem rozmachu mogą konkurować z USA są głównie Bondy, filmów zaś typu Star Wars nie robi się wcale, a przynajmniej ja nie jestem w stanie z pamięci przytoczyć czegoś równie spektakularnego. Lata 80te zaś to mój ulubiony okres zarówno w kinie, jak i w muzyce :) Kino azjatyckie to dla mnie już totalny kosmos, tj. kojarzy mi się ze skrajnościami typu chore japońskie horrory (mniam) z jednej strony i totalnie dla mnie niezrozumiałe filozoficzne przypowiastki z drugiej. Na szczęście nie wstydzę się przyznać że na niektóre filmy jestem zwyczajnie za głupi i w efekcie mnie nudzą. Przytaczasz Tarkowskiego - heh mam z nim śmieszną przygodę, mianowicie lata temu w liceum jeszcze będąc oglądałem Stalkera który mnie wtedy zachwycił głębią; kiedy kilka miesięcy temu chciałem do niego wrócić to okazało się że żywot człowieka pracującego odcisnął na mnie piętno bo wyłączyłem po kwadransie na rzecz czegoś w stylu Martwicy Mózgu :P No ale na starość człowiek dziecinnieje, hehe. Kubrick jest fajny lubię wszystkie jego filmy które widziałem i dziwi mnie trochę że delektują się nim snoby, bo kręcił moim zdaniem naprawdę dobre filmy, ale wcale nie jakieś wybitnie elitarne. "Odyseję", "Full Metal Jacket", "Lśnienie", "Dr Strangelove" czy "Mechaniczną Pomarańczę" mogę oglądać bez trudu, nie odczuwam tego zmęczenia i bombardowania filozofią jak w przypadku np. Tarkowskiego, którego "Solaris" nie byłem w stanie zmęczyć mimo szczerych chęci.

Predzio to jest ultraklasyk i trzeba by było być klocem drewna żeby nie czerpać z niego przyjemności. Get to the choppa, niaaarrgh! xD

Alien 3 - tylko w wersji reżyserskiej. Przestałem się przejmować ocenami tego filmu, tak samo jak przestałem się zżymać na ewidentną autoparodię "czwórki" - kocham tą serię i trzeba by się było naprawdę wysilić, żeby nakręcić w niej coś co by mnie naprawdę wkurzyło. Udało się to tylko Scottowi z Prometeuszem właśnie :P Nie wiem jakie są kulisy jeśli chodzi o ten film, ale w moich oczach nie uratuje go nawet wersja reżyserska ze Scottem komentującym wydarzenia na ekranie :P W tym filmie nie irytuje mnie to, czego brakuje, ale to co JEST, czyli straszliwie nielogiczne zachowania postaci; ale to jest temat rzeka i gdzieś na forum Prometeusza zresztą cały temat o tym chyba zakładałem... Dość powiedzieć że oba AvP mimo że jako filmy są generalnie dużo głupsze - ogląda mi się przyjemniej bo nie trzaskam się co minutę w czoło z pytaniem "ALE DLACZEGOO?" :D Ot, takie dwa filmiki niczym Koszmar z Ulicy Wiązów, popcorniaki. Prometeusz zaś miał potencjał na geniusz i boli mnie głęboko że go zmarnowano :(

Słyszałem też że Alien 5 ma się dziać bądź to z pominięciem części 3 i 4, bądź pomiędzy 2 i 3, nie wiem do końca czy planują uznać 3 i 4 za niekanoniczne czy tylko pokazać jakiś epizod mający miejsce pomiędzy tymi częściami, ale daję im kredyt zaufania. Ostatnio zachwycił mnie Mad Max który chronologicznie do umieszczenia w stosunku do poprzedników jest straszliwie ciężki, ale jakość samego filmu wynagradza mi niedomówienia. Liczę na podobny szok jakościowy.

Jeśli chodzi o filmy komiksowe to i tak jestem pod wrażeniem że zdołałeś przełknąć aż tyle - ostatnio szczerze próbowałem obejrzeć te marvelowskie filmy ale nie przetrwałem dalej niż kwadrans Iron Mana i Avengersów - nie wiem, nie trafiają do mnie tego typu historie przeniesione na ekran. W komiksie jeszcze to "przełknę", ale nie w filmie. Batmany to inna bajka, od dzieciaka zawsze wolałem ofertę DC jako poważniejszą i jak widać zostało mi tak; choć ja z sentymentu najwyżej sobie cenię odsłony Burtona. Ekranizacje komiksów moje ulubione to te które nie są związane z superbohaterami - Sin City, 300, The Walking Dead, generalnie te w których nie ma facetów w rajtuzach.

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Dziwny jesteś z tym wyłączaniem filmów po 15-20 minutach.
Ja nigdy nie robię tak. Zawsze oglądam film do końca.
Ale rzadko w życiu zdarzało się mi oglądać filmy,
których nie miałem ochoty oglądać.
Kino europejskie i azjatyckie zdecydowanie jest lepsze od amerykańskiego. Po prostu musiałbyś poznać najważniejsze tytuły. Oczywiście w To 500 najbardziej artystycznych/ambitnych filmów pewnie i sporo by znalazło się ze Stanów. To nieuniknione, bo dużo dobrego kina także oni nakręcili. Ale głównie w latach 1930-1980 jednak.
Lata 80' były u nich specyficzne, kino tandetne, klimatyczne, mało ambitne.
W ogóle w ostatnich 35 latach kręcą w 95% przypadków chłam dla mas. Filmy mają zarabiać. Wiec kręcą coraz bardziej płytkie i głupie filmy. Bo ludzie są głownie płytcy i głupi, bo pokazują , że chodzą głównie na najsłabsze filmy do kina. W top 200 filmów które najwięcej zarobiły przecież praktycznie w ogóle nie ma filmów bardzo wysokich lotów, głownie kino komercyjne.
Walking dead podałeś wrrrrrrr
Jak taki serialik ma się do np: Twin Peaks, Sopranos, The wire, Sześć stóp pod ziemią, Breaking bad itp które biją go o kilka klas, a są mniej popularne :):):)

ocenił(a) film na 7
returner

Kubrick i Tarkowski to jedyni reżyserzy, których wszystkie ich filmy się mi podobały, ale to pewnie dlatego, że mało ich nakręcili :)
Kubrick - Odyseja, Mechaniczna pomarańcza, Lśnienie, Barry Lyndon uważam za moje ulubione.
Tarkowski - Solaris, Stalker, Zwierciadło.
Fellini - La strada, Słodkie życie, ale przede wszystkim 8 i pół, który oglądałem niezliczoną ilość razy.
Kurosawa- Rashomon, 7 samurajów, Ran.
Bergman - 7 pieczęć, Tam gdzie rosną poziomki, Persona, Fanny och Alexander, Jak w zwierciadle, Goście wieczerzy pańskiej.

Z amerykańskich najbardziej pozytywny film to chyba "To wspaniałe życie" 1946 Żaden film tak nie podnosi na duchu.
Najbardziej pozytywna rola Gregory Peck
w "Zabić drozda" 1962
Najlepsze komedie "Ich noce" 1934 oraz "Philadelphia story" 1940. Ale to inne czasy, gdzie w komediach lat 30' i 40' grywali najlepsi aktorzy, reżyserowali najlepsi reżyserzy, były kapitalne scenariusze i dialogi.
Ale zdarzyło się im "Żądło" 1973.
Ogólnie trudno się kręci pozytywne filmy, co pokazuje jak mało jest pozytywnych filmów, które można uznawać za arcydzieła.
Azja to specyficzny kontynent. Japonia, Korea, Chiny stworzyli tam z kilkaset świetnych filmów, ale u nas jest średnio lub mało znane np:
najlepszy film w 2008 roku moim zdaniem na całym świecie to japoński Love Exposure , do tego ma 4 godziny. Ale film w tych czasach z tak oryginalnym scenariuszem to wielka rzadkość.

ocenił(a) film na 7
returner

Wyłączyłem po 15 minutach, bo ten kwadrans przekonał mnie że to "nie moje" kino. Zaznaczam że nie wystawiam też tym filmom żadnej oceny, gdyż właśnie - nie jest to gatunek kina który mi podchodzi, oraz nie oglądałem całości więc ocena była by zafałszowana. Są, i owszem, przypadki w których film mi się strasznie nie podoba a oglądałem do końca, bo dzieło jest na tyle znaczące że albo czuję obowiązek je poznać, albo czuję że muszę znać treść żeby móc z kimś się na jego temat pokłócić :P Tak miałem choćby ostatnio z "Bóg nie umarł", który to seans był dla mnie torturą, bo prywatnie nie zgadzam się całkowicie z opiniami które ten film lansuje. Zacisnąłem jednak zęby, bo uważam że tematyka jest na tyle hmm poważna że wypadało się zapoznać z opinią "przeciwnej strony barykady" - dzięki temu zresztą mogę się o nim wypowiadać negatywnie z czystym sumieniem, staram się nie należeć do ludzi którzy hejtują jakiś film / ideę po liźnięciu jej zaledwie. Natomiast iron Man i inne komiksowe filmy - to, no właśnie, komiksowe filmy, głębi filozoficznej w nich nie ma zanadto, nie czuję się jakoś wewnętrznie zubożony przez to że ich nie obejrzałem. Te 15 minut wystarczyło mi żeby się przekonać że nie przemawia do mnie film w którym bohaterowie posiadają nadludzkie moce, gdyż bardziej emocjonują mnie perypetie postaci z którymi łatwiej mi się zidentyfikować. Dlatego też na przykład nie mam problemów z Batmanem, ponieważ postać ta jest człowiekiem bez supermocy, mogę relatywnie łatwo odnieść jego rozterki do siebie. Dużo trudniej mi się emocjonować choćby Supermanem, bo na jego miejscu mając takie moce nie przejmowałbym się ratowaniem świata tylko poleciał na Jamajkę i się opalał :) Udało mi się za to ostatnio - i jestem z tego dumny :P - wytrzymać cały film Transformers, bodajże 4 część, podczas którego wynudziłem się niesamowicie co prawda, ale jednak obejrzałem od A do Z.

Czy kino europejskie jest "lepsze" to moim zdaniem sprawa gustu i tego czego się w filmach szuka. Nie podejmuję się takiej oceny, ponieważ wystarcza mi stwierdzenie że MI bardziej odpowiada kino amerykańskie. Zdaję sobie sprawę z tego że u nas powstało więcej obrazów głębokich, poważniejszych. Ale jako widz niekoniecznie muszę się tym jarać, nie muszę być zafascynowany takim rodzajem kina. Dlatego też piszę nie że "kino europejskie jest nudne" tylko że ewentualnie "MNIE nudzi". Ja sobie zdaję sprawę z tego że najpewniej filmy Felliniego są głębokie, dojrzałe i [wstaw zaletę]; tyle że ja nie muszę w filmach szukać akurat głębokości i dojrzałości. Mogę szukać np. gołych cycków i wtedy na pewno większą przyjemność będę miał z oglądania "Trzęsących Piersi 6" niż z "8 i pół" ;)

Zgadzam się ze lata 80te charakteryzuje kicz i prostota, ale t jest właśnie to czego w filmach szukam. Jak już wspominałem - poważniejszej tematyki szukam w literaturze. I tam mam sytuację zgoła odmienną, bo rzadko sięgam po książki typu Władca Pierścieni czy po kryminały - raczej czytuję biografie bądź książki Kraussa, wychodząc z założenia że akcję i przygodę wolę oglądać na ekranie, a zadumę i analizę wolę odnaleźć na papierze.

Nie zgodzę się też że tendencja kręcenia filmów dla mas jest charakterystyczna tylko dla ostatnich 35 lat. Już od początku historii kina obok Obywateli Kane'ów kręcono King Kongi; obok filmów Hitchcocka kręcono filmy o ataku gigantycznych mrówek. Kino od zawsze było z założenia rozrywką dla mas, choćby z tego względu, ze w odróżnieniu od choćby literatury czy teatru - w kinie nie była niezbędna umiejętność czytania (a powstawało ono przecież w czasach kiedy analfabetyzm był powszechny) czy znajomość starożytnej mitologii bądź języków obcych aby w pełni cieszyć się operą. Nie ma co się zżymać na kino popularne, bo to ono napędza i umożliwia powstawanie kina ambitnego. Było nie było, pierwszy film to nie wizualizacja Męki Pańskiej, tylko pędzący na widza pociąg. Magia kina od początku za podstawę miała wyzwolenie pierwotnych wręcz emocji jak ekscytacja, strach czy podniecenie.

No, a co do seriali wymienionych... ;) Twin Peaks, Sopranos, Breaking Bad - to są ponadczasowe dzieła, które nie wiem czemu twierdzisz że są mniej popularne od TWD?.. O Twin Peaks słyszał chyba każdy, możesz się przejść po ulicy z ankietą i ciężko byłoby chyba trafić na kogoś kto by o nim nie słyszał. TWD popularniejszy od Breaking Bad? Nie wydaje mi się, przecież BB to ogólnie na świecie uznane za najlepszy serial w historii jest. Zresztą, zacznijmy od tego, ze TWD "ma się" do seriali które wymieniłeś tak, że jest jednym z lepszych serialowych dramatów. Nie wiem czy oglądałeś w ogóle, ale moim zdaniem obraz rozpadu społeczeństwa w obliczu globalnej katastrofy jest tam pokazany wyśmienicie. Dużo ludzi krytykuje go tylko ze względu na to, że zawiera element nadprzyrodzony i opinia o nim byłaby inna gdyby zamiast zombie była choćby Ebola czy SuperAIDS. Pozwolę sobie też przejść do kwestii gustu i osobiście na przykład uważam że TWD jest dużo ciekawszy od Six Feet Under - jednego z najnudniejszych smętów jakie zdarzyło mi się oglądać ;) Choć z drugiej strony przez SFU przebrnąłem całe a tego nieszczęsnego Iron Mana wyłączyłem po kwadransie :P

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Miałem na myśli to, że skala popularności rzadko jest równa skali wysokiego poziomu.
Bez przesady TWD jest dużo gorszy od SFU, który jest wymieniany jednym rzędem wśród najlepszych seriali ever.
Jedyna jego wada to może bardzo podobny schemat kręcenia jak w Sopranos. Za to nagradza najlepszym zakończeniem serialowym jaki widział świat.
TWD to co najwyżej poziom Spartacusa, który jara laików kinowych, a przecież na tle Rzymu okazuje się przeciętny.
Twin Peaks to taki ewenement serialowy.
Podobnie jak X-files wyznaczył pewne schematy i wprowadził nową jakość do Tv kina. Był też brytyjski Robin of Sherwood,
który klimatem zjada na śniadanie wszystko do
dziś w tym gatunku..
Ale dopiero później nastąpiła złota era serialów.
HBO - OZ, Sopranos, Kompania braci, Sześć stóp pod ziemią,
Deadwood, Rzym, Zakazane imperium, Gra o tron, Detektyw.
Czy wysoko cenione seriale innych stacji np:
The Shield, Pierwsze sezony Dexter, Breaking Bad,
House of cards, Utopia, Fargo.
Ludzie jarają się Grą o tron, a przecież stylem jest bliźniaczo podobna do Rzymu oraz mocno denerwuje czytelników PLIO,
że pomijają wiele ciekawych wątków sagi lub zmieniają na gorsze, a mają czas antenowy na bezsensowne rzeczy :)
Jeśli miałbym wymienić najlepszy serial to bardzo ciężko by mi było wybrać. Mam wielki sentyment do Twin Peaks,
Robin of Sherwood. Oglądałem je wielokrotnie.
Choć odejście w drugim sezonie Lyncha spowodowało obniżkę formy w drugim sezonie.
Teraz Lynch chce się zrehabilitować 3 sezonem w 2017 całkowicie nakręconym przez niego jak kultowy 1 sezon TP.
Sopranos i Sześć Stóp pod ziemią bardzo cenię, ale nie potrafiłbym ich umieścić w TOP 3 moich najlepszych seriali, bo nigdy nie wróciłem do nich.
Breaking Bad vs The wire. The wire jest dojrzalszym serialem.
Bez wad. Jest ciężki i powolny, podobnie jak wszystkie inne seriale HBO, ale tak realistycznego i dojrzałego serialu Tv jeszcze nie miała. Getto murzyńskie, praca policji, edukacja, polityka, ulica. System miasta. To raczej jest nr 1 przed Twin Peaks, Sopranos i Breaking Bad.
Detektyw czy Fargo też świetne - poziomem dorównują najlepszym kryminałom. A ten gatunek co jak co, ale amerykanie są w nim najlepsi.
Złote lata 40 i 50 amerykańskiego kryminału, wiele wybitnych dzieł z tego gatunku, ale też później sporo bardzo udanych filmów na czele z Milczenie owiec, Siedem, Podejrzani, Tajemnice La, Fargo itp

ocenił(a) film na 7
returner

Ja nie potrafię z czystym sumieniem stosować takiego absolutyzmu w kwestii gustu. "Gorszy", "lepszy"... A to jest kwestia indywidualna. SFU lepiej od TWD pokazuje związek i perypetie pary homoseksualnej, TWD za to np. lepiej pokazuje dylematy związane z przetrwaniem w świecie ogarniętym zarazą. SFU lepiej pokazuje działanie biznesu pogrzebowego, TWD lepiej pokazuje psychologiczne zmiany u dziecka które zmuszone zostało zabić swoją matkę. To takie trochę dyskutowanie nad wyższością świąt bożonarodzeniowych nad wielkanocnymi, czy sałaty nad kotletem. Obiektywnie - przyznaję że jako dramat obyczajowy SFU jest czymś na bardzo wysokim poziomie, możliwe że nawet najlepszym w swojej kategorii, ale też subiektywnie muszę przyznać że był dla mnie nudny jak flaki z olejem, kilka sezonów płaczu i kłótni - owszem, pokazanych z ogromnym kunsztem, ale też dla mnie zwyczajnie nieciekawych. Obejrzałem go tylko dlatego że czekałem wtedy na kolejny sezon Dextera a odczuwałem ogromny niedosyt gry M.C.Halla i dla jednego aktora przebiłem się przez jego niezmiernie mnie irytującą rodzinkę. I z drugiej mańki - uwielbiam TWD za realistycznie pokazany upadek więzi społecznych w obliczu apokalipsy, za dramatyczną przemianę przedstawionych w nim postaci - przyznając jednocześnie że jest kiepski pod względem wątków romantycznych czy pokazaniu problemu rasizmu (na szczęście dla mnie te sprawy w ogóle mnie nie interesują, więc w moich oczach to tylko kolejna zaleta). W ostatecznym rozrachunku liczy się to że oba seriale są zrealizowane na wysokim poziomie, a widz wybiera sobie który z nich bardziej odpowiada jego gustom. Co do zakończenia SFU to owszem, ta ostatnia sekwencja pokazująca kto jak umarł jest emocjonująca, ale w życiu bym nie określił tego jako najlepsze zakończenie w historii - ot chociażby finał Sopranos rozwalił mnie nieporównanie bardziej i "nawiedzał" mnie jeszcze dobrych kilka dni po zakończeniu serialu. Nie wiem czy powinienem się czuć dotknięty tym określeniem że TWD jara filmowych laików, ponieważ w moim pojmowaniu laik jara się Klanem czy Brzydulą a nie TWD, które wymaga znacznie większego zaangażowania intelektualnego i emocjonalnego - a niby-snoby próbujące go dyskredytować świadczą dla mnie tylko o swoistym ograniczeniu horyzontów ("jak to może być dobre skoro są tam zombie"). Ale w sumie nawet jeśli miałoby to oznaczać że jestem w mniemaniu niektórych laikiem, to ich zdanie mi zwisa i powiewa, bo osądzanie czyjejś znajomości tematu na podstawie gustu uważam za szczeniackie. Znam osobiście ludzi bardzo z kinem obeznanych, a którzy jarają się My Little Pony - ich sprawa, ważne że wiem że jak będziemy gadać o jakimś filmie to nie wyskoczą mi z nonsensami typu "tutaj nie ma fabuły" mając na myśli to że fabuła jest szczątkowa lub zepchnięta na dalszy plan (przypadłość krytyków Fury Road).

Mnie osobiście nie jara kompletnie Gra o Tron, bo fantasy generalnie uznaję nieco właśnie snobistycznie za taki trochę "gorszy" gatunek fikcji, niemniej przyjmuję do wiadomości że musi być w swojej kategorii zrealizowany dużo lepiej niż powiedzmy Xena - było nie było miliony much nie mogą się mylić i mimo że sam uznaję go za g... to najwidoczniej jest to g... o wyrafinowanym smaku. Być może nawet jest to w jego gatunku serial najlepszy - nie wiem, nie wypowiadam się, bo się nie znam. Analogicznie uważam że jeśli ktoś "nie zna się" na podgatunku horroru jakim jest zombie apocalypse, to powinien przyjąć że TWD jest w swojej kategorii wyśmienite, skoro rzesze ludzi mu to zewsząd oznajmia. Może się dziwić że kogoś to kręci (tak jak mnie dziwi że kogoś kręcą superbohaterowie bądź perypetie rodziny grabarzy), może uważać że to g..., ale jakim cudem wypowiada się na temat jakości tego g... skoro go nie jada - nie pojmę :) Podobnie ja nie wypowiadam się na temat filmów Felliniego czy Kurosawy bo ich nie oglądam, nie rozumiem, nie ciekawią mnie - przyjmuję za pewnik że ludzie gustujący w tego typu kinie są w stanie w miarę subiektywnie je wartościować i mają zapewne rację w temacie.

Z wymienieniem najlepszego w moim mniemaniu serialu na szczęście nie mam problemu, za takowy uważam Breaking Bad na chwilę obecną ;) Czy to jest "najlepszy serial na świecie" nie podejmuję się dyskutować, ważne że jest on najlepszy DLA MNIE. Gdybym miał wyznaczyć mu towarzyszy do Świętej Trójcy to dorzuciłbym "Opowieści z Krypty" oraz "Columbo" - wszystkie te serie jestem w stanie bez znudzenia rozpocząć ponownie zaraz po zakończeniu ostatniego odcinka i za każdym razem odkrywać coś nowego.

Generalnie zamiast "najlepszy" preferuję określenie "ulubiony".

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Widzę, że bredzisz. Walking dead miało bardzo wiele słabych odcinków, nudnych jak flaki z olejem, żenująco niski poziom.
Do tego scenariusz, dialogi, gra aktorska przeciętna.
Najlepszy był 1 i 3 sezon. 4 żenująco słaby. 5 niewiele lepszy.
Sześć stóp pod ziemią może być ciężki, ale każdy odcinek coś wnosił, nikt nie może mu zarzucić słaby scenariusz czy dialogi.

ocenił(a) film na 7
returner

Breaking Bad cenię również bardzo wysoko,
niespotykany przypadek, że mimo wysokiego poziomu każdy sezon jeszcze podnosił poprzeczkę.
Nie dziwię się rewelacyjnej ocenie na imdb 9.5.
W top 3 u mnie też znajdzie się miejsce do Breaking bad choć nie mam ochoty wracać do niego drugi raz.
Cóż The wire czy Twin Peaks nie są od niego gorsze,
być może lepsze. Twin Peaks za nieszablonowość i klimat.
The wire za to, że jest najbardziej dojrzałym i najbardziej dopracowanym serialem bez wad. ARCYDZIEŁO.
Twin Peaks swego czasu miało na imdb 9,4
Przez ostatnie 5 lat spadła ocenka do 9,0 w dobie wielu dobrych seriali młodsza widownia zaniża oceny starszym pozycjom.
The wire miało jeszcze do roku 2009 ocenę na imdb 9.7
Po ostatnich sezonach Breaking Bad spadła mu do 9.4.
Zaniżają mu oceny sympatycy Breaking bad.
The wire odpycha, ale gdy jest inteligentny i zauważa detale, interesuje go scenariusz, wielowątkowość, realizm, aktorstwo, dialogi, klimat, sceneria, rozmach, każdy szczegół się wciągnie przeważnie The wire wyżej ocenia niż znacznie lżejszy od niego Breaking bad.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones