Kiedyś moskiewscy komuniści tworzyli podobne dzieła a teraz Hollywood przesiąknięte marksizmem, tworzy koszmarki propagandowe pokroju "Kłamstwa". W świecie marksistów nie ma miejsca na nieszablonowe myślenie, nie ma miejsca na myślenie w ogóle. Należy przyjąć to co partia mówi i uwierzyć.
Brak dowodów świadczy przecież na twoją korzyść, prawda? Dobra, marksistowska szkoła, pogratulować ;)
Czyli brak dowodów świadczy na twoją korzyść - z tym się zgadzamy wspólnie, ale nie zgadzamy się, że to marksistowskie. OK, może być i tak ;)
Pomyliłeś wątki, Hans.
Ten dotyczy twoich fantasmagorii o zbrodniach komunistycznej Brukseli.
Tamten zaś twoich fantazji o tym, jak to naziści sprytnie ukrywali przed Fuhrerem mordowanie Żydów, żeby po wszystkim dał im ładne medale.
No tak, tu fantazyjka, tam fantasmagoryjka, może się pozajączkować.
Zapomniałeś jeszcze dodać: "świnie, wszy, tyfus plamisty".
Fajna jest ta twoja retoryka, jakby znajoma w klimacie - dobre wzorce bo sprawdzone. ;)
Nie boisz się? Unioeuropejska esbecja w końcu cie wytropi i zamknie w tworkach....
Wiesz, jak facet mam jaja, honor i jasno określony cel walki to się nie boi śmierci. Chociaż oczywiście wolałbym aby to komuniści znaleźli się w odpowiednich miejscach gdzie by nie marnowali ziemskiego tlenu.
To już odpowiedź rodem z piaskownicy, prawda? Widać, takie klimaty pasują ci najbardziej: tam, gdzie można"possać jaja", nawrzucać rozmówcy od durnia i świń - a najciekawsze, że to wszystko z pełnym groteskowego zadęcia poczuciem wyższości i wstrętu nad wydumanymi lewakami i komunistami. Capi naftaliną. :)
Gdybym był złośliwy to bym powiedział - oczywiście ;-) Przywódca niemieckich socjalistów narodowych, Adolf Hitler nie wydał żadnego rozkazu na piśmie, zlecającego mordowanie Żydów. Samodzielnie również się w to nie bawił - a przynajmniej nie ma dowodów aby przywódca niemieckich socjalistów strzelał bezpośrednio do Żydów. Nieszablonowe myślenie to myślenie krytyczne - nie przyjmujące tego co mówi pan w telewizorze czy pani na lekcji historii za stuprocentowo pewne zdarzenie. Należy wątpić i brać pod uwagę różne scenariusze. Choćby takie, że na przykład Anglia w 39-tym dała nam gwarancję pomocy jedynie po to aby skłonić Hitlera najpierw do ataku na wschód a dopiero potem na zachód Europy. Wydawałoby się, że oni tacy fajni i pomocni a tak naprawdę wsadzili nas na niezłą minę. Ale każde dziecko wie, że Anglicy pomogli nam wygrać wojnę i należy im za to ssać jajka w podzięce.
Przecież wiadomo, że nikomu nie chodzi o udowodnienie tego, że Hitler osobiście strzelał do Żydów - podobnie jak nikt normalny nie będzie szukał dowodów na to, że Neron osobiście szczuł lwy na chrześcijan. Na szczęscie żaden z nas nie jest złośliwy, prawda? ;)
W przypadku państwa totalitarnego, którym była III Rzesza, naiwnością byłoby zakładać, że przywódca takiego państwa nie ma pojęcia, że jego urzędnicy i funkcjonariusze systematycznie zajmują się mordowaniem na skalę masową. Ale może twoim zdaniem odrzucenie konsekwencji ustaleń konferencji w Wannsee to również przykład właściwego , "krytycznego" i "nieszablonowego" "myślenia"?
Przykład z Anglią nie ma tu nic do rzeczy, bo ja wcale nie twierdzę, że Anglicy nie byli cwani, a Polacy łatwowierni. Co do ssania jajek, musisz znaleźć innych amatorów tych pieszczot.
Już sam fakt, że przyjmujesz za pewnik, iż Adolf Hitler musiał wiedzieć o konferencji w Wannsee dyskredytuje twoje samodzielne myślenie. Uważasz, że to nieprawdopodobne a nawet niemożliwe aby Hitler nie miał pojęcia o formalnym nakazie eksterminacji Żydów. Ja biorę pod uwagę każdą możliwość i mimo, że każdy socjalista to menda i postać nie warta powietrza, którym oddycha to jednak daję temu pajacowi Adolfowi Hitlerowi prawo do niewiedzy o tym co zrobili jego podwładni. Być może tylko dlatego aby wejść w głęboko w dupę przełożonemu i po roku czy dwóch oznajmić, że problem Żydów nie istnieje, co jest ich dziełem. Oczekując w zamian orderów, pochwał i odpowiedniej gratyfikacji majątkowej. W totalitarnym państwie, kontrolowanym przez ich służby to nie jest wcale takie trudne do zrealizowania. W końcu to podwładni byli odpowiedzialni za kontrolę osób, z którymi miał kontakt HItler. No ale w obecnym, totalitarnym systemie ochlokratycznym nie istnieje możliwość wyrażania opinii innej niż oficjalnie promowana. Masz myśleć tak jak każą a każde odstępstwo ma być karane śmiercią cywilną.
Nosz ręce odpadają. Przecież Ty w ogóle nie orientujesz się jak działa państwo totalitarne, rządzone autorytarnie. W takim państwie nic nie dzieje się bez wiedzy osób na samej górze. Od tego są służby różnego typu, które wzajemnie się kontrolują i przez to trzymają się w szachu. W nazistowskich Niemczech były to między innymi SD, Abwhera, Gestapo. Oczywiście istnieje możliwość jakiejś tajnej operacji nawet w tak zinwigilowanej społeczności, ale nie zakrojonej na tak dużą skalę jak Holocaust.
I uważasz, że wszystkie te służby miałyby trudność utrzymać to w tajemnicy przed jednym człowiekiem!? Nawet najważniejszym w całych Niemczech. Cała ludność niemiecka mimo, że dostawała listy od żołnierzy ze wschodu, że dostawała dobytek zrabowany zabitym Żydom to i tak upierała się, że nie miała pojęcia o tym co się działo w obozach zagłady. Ba, oni twierdzili, że nie mieli pojęcia o ich istnieniu. Ileś tam milionów Niemców nie miało pojęcia o holokauście a ty twierdzisz, że jednego Adolfa nie dało się utrzymać w niewiedzy przez kilka lat ;-)
Całkiem nie przypadkiem największe mordy odbywały się na wschodzie, z dala od Rzeszy. Całkiem nie przypadkiem używano eufemizmów w rodzaju "ostateczne rozwiązanie", co dzisiaj daje pretekst rozmaitym mędrkom do negowania Shoah. Zaś twoje "paczki od żołnierzy" zazwyczaj nie zawierały żadnych przedmiotów z obozów, bo przecież Wehrmacht z obozami koncentracyjnymi nie miał nic wspólnego.
Tak - wielu Niemców o tej rzezi nie wiedziało - w literaturze historycznej (prywatne listy) często pojawia się wątek informacji o "ewakuacji" (kolejny ładny eufemizm) Żydów na wschód i niewiedzy o ich dalszych losach z przypuszczeniem, że zmuszani są tam do pracy. O Holokauście społeczeństwo niemieckie w dużym stopniu nie wiedziało, a cześć wolała nie wiedzieć.
Hitler wiedzieć po prostu musiał, bo on tym państwem kierował. Podejrzenia, że towarzysze ukrywali przed nim te działania jest śmieszne dla każdego, kto orientuje się jak wyglądała III Rzesza
No właśnie widać jak bardzo nie orientujesz się jak wyglądała Trzecia Rzesza ;-) To, że tobie się zdaje, że Hitler musiał wiedzieć jest tak samo prawdziwe jak mnie się zdaje, że nie musiał wiedzieć. Ale ja się nie upieram, że nie wiedział ale, że mógł nie wiedzieć. A ty się upierasz, że nie mógł nie wiedzieć. Popełniasz tym samym błąd logiczny. Już wyżej poleciłem książkę Aly Gotz "Państwo Hitlera", pełną statystyk i konkretnych danych dotyczących tego okresu. Z danych tych wynika dokładnie odwrotność tego co twierdzisz. Wynika z niej, że naród niemiecki doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Żydzi są eksterminowani. Do tego w pełni świadomie korzystał z uroków tej eksterminacji przejmując mienie pożydowskie. Oczywiście gros majątku przypadło Trzeciej Rzeszy i jej najważniejszym przywódcom ale doły społeczne obłowiły się na swoim poziomie.
Manipulujesz - bo Gotz nie tyle pisał o wiedzy Niemców w kwestii Holocaustu, tylko o ekonomicznych i gospodarczych aspektach III Rzeszy i konsekwencjach grabieży na skalę masową, którą prowadzili Niemcy w całej Europie. Zwykli Niemcy zyskiwali przecież nie tylko na przejmowaniu majątków żydowskich, ale też na eksploatacji wszystkich krajów i gospodarek państw zajętych czy podległych - to dla mnie to żadna nowość. Nie jest jednak równoznaczne ze świadomością masowej eksterminacji Żydów. O tej niewiedzy - przynajmniej przez dłuższy okres trwania wojny - pisali choćby Grunberger w "Historii społecznej Trzeciej Rzeszy" oraz Moorhouse w "Stolicy Hitlera".
Teraz szybko musisz sprawdzić, czy w wyszukiwarce przy nazwiskach Grunberger i Moorhouse nie wyskakuje Lenin albo Dzierżyński,.. Bo jeśli nie, to klops, prawda? ;)
Przypuszczam, że w "Państwie Hitlera" Aly Gotz przeczytałeś tylko tytuł bo gdybyś przeczytał chociaż jeden rozdział to byś takich pierdół nie wypisywał ;-) Tam masz czarno na białym, że Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego co się działo na wschodzie. No ale skoro nie lubisz czytać książek to nigdy o tym nie przeczytasz. A to, że inni autorzy pisali różne dziwne rzeczy to także nic nowego. W końcu cała ta dyskusja wywodzi się z faktu powstania propagandowego filmu dotyczącego działalności Irwinga. To, że po drugiej wojnie Żydzi z Izraela nazywali obraźliwie Żydów, którzy przetrwali holokaust, brykietami, także jest opisane w książkach chociaż jak zdążyłem poznać twoją mentalność to będziesz się upierał, że to nigdy nie miało miejsca. Niektórzy Żydzi usuwali obozowe tatuaże nie dlatego, że im się wspomnienia nie podobały ale dlatego, że Żydzi widząc te tatuaże traktowali ich z pogardą. To też jest w książkach chociaż będziesz bredził, że to niemożliwe ;-)
Jeśli istotnie Gotz tak twierdzi, to ma przeciw sobie wielu innych historyków, którzy uważają inaczej. Było sporo pogłosek, plotek, ale dominowało przekonanie, że to propaganda wrogów - choć ty pewnie wolisz "marksistowską"...? Na podobieństwo antyniemieckiej propagandy z I wojny. W pogłoski i doniesienia o masowej eksterminacji nie do końca wierzyli alianci, sądząc, że to "propaganda komunistyczna" (pewnie to akurat świetnie rozumiesz, prawda?;) a nawet środowiska żydowskie w USA... Sami Żydzi jadąc do Auschwitz myśleli, że będą tam pracować...
Więc może klops faktycznie, tylko czyj? ;)
" A to, że inni autorzy pisali różne dziwne rzeczy to także nic nowego. W końcu cała ta dyskusja wywodzi się z faktu powstania propagandowego filmu dotyczącego działalności Irwinga. "
To akurat olśniewająca bzdura, bo literatura o której mówiłem z Irvingiem nie ma nic wspólnego. Więc piszesz o tym, o czym pojęcia bladego nie masz, prawda? ;)
" to będziesz się upierał, że to nigdy nie miało miejsca.... to będziesz się upierał, że to nigdy nie miało miejsca."
Pokaż może paluszkiem, gdzie odnoszę się do tych konkretnych uwag i gdzie nim zaprzeczam? Po co kłamać tak ostentacyjnie, skoro tak krótkie nóżki ma to kłamstewko i uciec nie może?
Oczywiście ;-) Propaganda komunistyczna ;-) Kiedy Eichmann za pośrednictwem węgierskich Żydów dał możliwość wykupienia miliona europejskich Żydów w zamian za ciężarówki, których Niemcy potrzebowali to alianci stwierdzili, że nie będą z nazistami rozmawiać. Nie dlatego, że cena wygórowana ale dlatego, że nie mieli pojęcia co by mieli zrobić z milionem Żydów. Kiedy Jankesi odsyłali statki z Żydami do hitlerowskich Niemiec to też pod wpływem komunistycznej propagandy ;-) Widzę, że jesteś bardzo wierzącym człowiekiem. Ale my tu rozmawiamy o faktach a nie o tym w co wierzysz. Gotz nie opierał się na opiniach ale na dokumentach. Na listach żołnierzy z frontu. Na listach żołnierzy z okupowanych terenów. Na dokumentacji przewozowej towarów jakie przesyłali żołnierze z terenów okupowanych do swoich rodzin. Dlatego kolejny raz wracamy do meritum. DOKUMENTACJA. To, że jakieś miernoty wysnuwają kosmiczne wnioski na podstawie domysłów jest zabawne i nie można tego traktować poważnie.
Tylko po co opowiadasz mi historie, które dobrze znam? Przecież nie o nie się spieramy, prawda?
Gotz opierał się na faktach... No, popatrz...Niesamowite, to zupełnie tak jak pozostali historycy badający zagadnienie... No, no - co za facet, zuch!
Tobie się chyba wydaje, że przed Gotzem nie było badań ani historii nazizmu i jeszcze to, że on jeden ma klucz do obiektywnej prawdy i nie może się mylić ani na jotę. Twoje opinie, że inni historycy poza Gotzem pracują na domysłach, to tylko płytkie złośliwości, tym bardziej nieuprawomocnione, że nie znasz zupełnie literatury, o której mówiłem. Więc nie możesz się o nie wypowiadać, to chyba logiczne? Bo coś tam mędrkowałeś o konieczności bycia logicznym, prawda? ;)
"Stolica Hitlera" opiera się głównie na dokumentach źródłowych - nie potwierdza przekonania, że "Niemcy wiedzieli", Hansiku. Więc pisz o domysłach, ale raczej swoich. ;)
Świnie mnożą się zawzięcie...
Najwyraźniej to sposób prowadzenia rozmowy, z którym czujesz się najwygodniej, prawda? ;)
Erystyka wybitnie charakterystyczna dla pewnych narodowo-socjalistycznych kręgów, niekoniecznie polskich, co może być dla ciebie pewnym przykrym dysonansem, biedaku.
http://wolnosc24.pl/2017/01/30/w-wieku-106-lat-zmarla-byla-sekretarka-goebbelsa- nic-nie-wiedzialam-o-zbrodniach/
Kompletnie nie masz rozeznania, jak funkcjonowała III Rzesza. Pewnie mniemasz na podstawie "totalitarnej" Brukseli, więc nie dziwota...;) A wystarczyłoby przebrnąć przez "Państwo stanu wyjątkowego" Reszki - zaryzykuj, wiedza niekoniecznie boli.
Otóż jest zupełnie nieprawdopodobne, żeby najwyższa osoba w takim państwie nie miała pojęcia, że setki i tysiące funkcjonariuszy reżimu zajmuje się eksterminacją na masową skalę.
Ktoś, kto dopuszcza inne opcje jest w najlepszym przypadku skrajnym naiwniakiem.
"No ale w obecnym, totalitarnym systemie ochlokratycznym nie istnieje możliwość wyrażania opinii innej niż oficjalnie promowana..."
Przecież ją wyrażasz i to po wielokroć. Serio nie zauważyłeś, prześladowany biedaku?
Stale oczekuję aż zapukają do mnie bagiety i usmażą mnie na socjalistycznym ogniu za rzeczy, które tutaj wypisuję. Żołnierze wyklęci też nie od razu byli mordowani - część z nich przed śmiercią z rąk sowieckich oprawców napsuła trochę krwi budowniczym Polski ludowej.
I wybacz ale nie polecaj mi dzieł pisanych przez profesorów Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego. Strasznie się brzydzę takimi ludźmi.
Wątek nr 1: burleska.
Wątek nr 2: Ciekawe, że z bogatej biografii i drogi naukowej profesora udało ci się znaleźć tylko jeden puzelek, który w twoich oczach unieważnia wszystko inne. Łatwo przychodzi ci deprecjonować dorobek naukowy Ryszki, który jest cenionym znawcą dziedziny, o której rozmawiamy. Jego książka to klasyka i jej nieznajomość to po prostu ignorancja, szczególnie dla kogoś, kto stara się przedstawić jako "znawca". Nie jest ważne, czy kot jest czarny czy biały, ważne, że dobrze łowi myszy.
Ciekaw jestem tylko, jak unieważnisz Bullocka, który szkoły pod wezwaniem Dzierżyńskiego raczej nie kończył, ale o Hitlerze napisał, że bez wątpienia musiał wiedzieć o eksterminacji Żydów. Coś wymyślisz, prawda? ;)
Zdanie naiwnego laika, oszołoma czy po prostu ignoranta nigdy nie będzie ważyć tyle samo ile opinia znawcy i fachowca. O Bullocku i Ryszce możesz mówić w podobny sposób tylko dlatego, że nie rozumiesz wartości ich prac dotyczących nazizmu. Nie wiem, czy Ryszka istotnie był komunistą, niewiele mnie też to obchodzi, bo znam go nie jako aparatczyka, tylko jako znakomitego historyka, znawcę państwa hitlerowskiego i zasad w nich panujących. Bullockowi nawet komuchowatości nie możesz zarzucić i stąd pewnie ten twój zły humorek...? ;)
Wiedza jest zawsze istotniejsza i ważniejsza, nie twoje dość prymitywne pohukiwania o dziwkach, zdychaniu i szubienicach.
Dobrze chociaż, że ty wierzysz w to, w co nie chcesz wierzyć. Tak jest na pewno dużo lepiej... ;)
No fajnie, milutkie te twoje historyjki, tylko nie na temat, prawda? Może powinieneś odsapnąć, zaczerpnąć świeżego powietrza i nabrać werwy, bo chyba zaczynasz robić bokami, biedaku.
Ryszka i Bullock nie potrzebują ani mojej aprobaty, ani twoich wstrętów, bo ich dokonania obronią się i bez tego. Z tą różnicą, że ja mam rację, a ty wolisz płynąć na fantazjach.
Monotonne to trochę: świnia, loszka, wielka świnia, i schwein jeszcze. Wszystko na jedno kopyto... to jest: raciczkę. Ale nie poddawaj się, Hans, nie ustawaj w wysiłkach, przebijesz się jeszcze przez wszystkie świnie i kiedyś rozwiniesz epitety w ramach zbioru nierogacizny.
Na dodatek - brak pomyślunku wyraźny, bo przecież do świni to raczej weterynarz, ale słabo kojarzysz, więc i ładnie skorzystać nie potrafisz. Nieloty tak już mają. ;)
Już było. Nikt cię tu pod karabinem nie trzyma, nieszczęsna ofiaro brukselskiego zamordyzmu komunistycznego.
"Być może tylko dlatego aby wejść w głęboko w dupę przełożonemu i po roku czy dwóch oznajmić, że problem Żydów nie istnieje, co jest ich dziełem. Oczekując w zamian orderów, pochwał i odpowiedniej gratyfikacji majątkowej..."
Te dywagacje są naprawdę niezłe Taki niezamierzony humor ;) Z twojej perspektywy wizja nazistów przedstawiona w "Iron Sky" pewnie też jest całkiem prawdopodobna.
Szkoda tylko, że z rzeczywistością Trzeciej Rzeszy nic wspólnego to nie ma. Ani jedno, ani drugie.