Seans KAC VEGAS mogę porównać do wielkiego oczekiwania na coś super, niestety niczego takiego się nie doczekałem. Owszem parę scen było niezłych, ale jak dla mnie płycizna straszna. U mnie 4 na 10.
z ust mi to wyjąłeś/łaś :D parę fajnych scen nie zrobi z tego filmu czegoś fajnego :P ten amerykański humor niski i prostacki jakoś mi nie leży...
a gdzie mu tam do naszych dawnych produkcji Mistrza Barei :-) tam był i świetny (nie prostacki) dowcip i ten klimat ach....
noooo a nawet daleko mu do (nie zawsze fajnych :p) francuskich komedii .....
ja nadal nie rozumiem, co jest śmiesznego w wielu obleśnych scenach, jakie przewijają się przez ten i inne komedie z USA....
Tu tylko sceny z Bradley'em były na prawdę fajne i to dziecko :P i epizod Tysona... a zapomniałabym najlepszą częścią filmu były napisy końcowe i ten kolaż ze zdjęć :P to było świetne...
a czy ja tak gdzieś napisałam ? aktualne polskie komedie sięgnęły takiego samego dna, jak amerykańskie..., ale te z PRL-u były bardzo dobre...
Szczerze? Jak na komedię był ok ale zanudził mnie troszkę. Prawie wogóle się nie śmiałam. Ale to może z moim poczuciem humoru jest coś nie halo?
każdy ma prawo do opinii ;-) dobrze że nikt nie napisał, że ci co oglądali i im się podobało to prostacy. Dla mnie film bomba.