Hej, zauważyłem ciekawe podejście do życia Phil'a. Mianowicie wrzuca na dziewczynę Stu, że puściła się z barmanem a jednocześnie wznosi toast z kumplami na dachu i mówi: "Co się dzieje w Vegas to zostaje w Vegas". Podchodzi do całej sprawy poważnie bo jak sam mówi ma żonę i dziecko. Nie zajeżdża Wam to trochę hipokryzją?
Przecież Phil się z nikim nie puścił, ani się nie ożenił. Nie uważam, żeby było w tym filmie pokazane coś, czego Phil miałby się wstydzić.
No chyba się jednak ożenił. Pod koniec pierwszej części na ślubie Doug'a wita się z żoną i małym synkiem. PS. Przepraszam, za tak późną odpowiedź.
Chodziło mi raczej o to, że nie spał z nikim, ani nie wziął "Vegasowskiego" ślubu jak dentysta... On był mocny w gębie, lubił sobie popatrzeć, ale jakoś specjalnie rozpuście się nie oddawał. Po prostu lubił się naj**ać i zabawić.
A w największe gówno wpadał ten z ekipy co najbardziej przed imprezą się wzbraniał :P
Znam takich facetów jak on. Zobacz że akurat on nie ma się czego wstydzić. Lubi się dobrze zabawić, ale nie przekracza pewnych granic. Nie ma tu zdrady. Dość częsty obrazek. Facet imprezuje na maksa, ale granic nie przekracza.