Kiedyś słyszałam o nich w prasie, po latach zobaczyłam, iż jest film o tej całej okropnej historii. Myślę, iż reżyser dobrze oddał wgląd w ich umysły...schizofreniczny i z syndromem sztokholmskim wobec matki...cała prawda o tym jakim ciemnym jest nasz umysł.
Gdyby ten film nie był na faktach to pomyślałabym, że reżyser jest jakimś psycholem, a film jest na poziomie "Ludzkiej Stonogi". Nie wiem jak go ocenić, bo jest naprawdę chory, ale ukazuje faktyczne wydarzenia i nieźle wjeżdża na psychę..
Nie przypominam sobie, żebym przysnęła na tym filmie, ale nie dopatrzyłam się tam żadnego syndromu sztokholmskiego wobec niczyjej matki.
Niestety nie. Prawdopodobnie pomyliły ci się filmy. Jeżeli jesteś innego zdania, opisz proszę krótko scenę,w której wg. ciebie występuje syndrom sztokholmski ;]
Relacja syn- matka, która ciągnie za sobą niezłą patologię zachowań. Ona jest ideałem mimo, iż nie było między nimi słodko. Efekt- jej śmierć powoduje kolejne zaburzenie zachowania w wyniku szoku i rodzi się nam kanibal.
Wszystko ładnie pięknie, ale to nie jest syndrom sztokholmski. Chłopak nigdy nie został porwany przez matkę, ani nie został jej zakładnikiem...
Nie musial...ów syndrom mają także dzieci, które doświadczają przemocy domowej- a ich także nie porywają rodzice...
Według mnie on miał poczucie winy z powodu śmierci matki - a z kolei ten drugi (zjedzony) również został obciążony traumą - nie czuł się kochany i praktycznie został porzucony/odepchnięty przez matkę, któa zamiast syna wybrała samobójstwo. Wlaśnie to wydarzenie sprawiło, że już jako dorosły mężczyzna nie potrafił ułożyć sobie życia w związku, nie czuł się w dobrze w swojej skórze, doskwierała mu jego seksualność - jako coś brudnego i zakazanego... Czy t właśnie dlatego chciał, aby ślad po nim zaginął...? żeby z jego ciałą nie zostało już nic...