choc bardzo malo wyszukany to film, to komedia przede wszystkim powinna bawic, i przyznam sie, ze kilkakrotnie udalo mu sie mnie rozbawic. ale nie dzieki culkinowi sie smialem, a dzieki sternowi i pesci, ktorzy generalnie dosc zabawni byli...bolaczka i osobliwym nawykiem w amerykanskim kinie, jest to, ze co drugie dziecko w stanach jest o wiele madrzejsze niz dorosly czlowiek...ale moze wlasnie to ma byc zabawne..?