Film jest beznadziejny. Robienie sobie jaj z traumy, jaką jest bycie osobą adoptowaną. Niezrównoważona, najprawdopodobniej chorująca na cyklofrenię matka biologiczna. Główna bohaterka, wyglądająca na 50+, grająca zaś 39-latkę. Ani śmieszny, ani mądry, nuda, banał, tragedia.
jaj z traumy?:DD jajami jest cale zycie. a smianie sie z niego jest zawsze proba jako takiego jego przezycia. zapewne o smierci mozna mowic li tylko na powaznie:DDD co do banalu i powtarzalnosci zgodze sie, zwlaszcza w pierwszej czesci filmu. nie jest to zadne arcydzielo, ale przecietne kino. cos tam pokazuje, cos porusza choc niestety obafrczone powielaniem schematow...