PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=122808}
6,9 10 222
oceny
6,9 10 1 10222
6,3 7
ocen krytyków
Kinsey
powrót do forum filmu Kinsey

"Pionierskie metody", "geniusz" itd. Czy film porusza kwestie moranlości kretyna, którego stanowi biografię? Aż dziw bierze, że mniej więcej w tym samym czasie mógł żyć Hitler, Stalin i... Kinsey. Może to mocne porównanie, ale aż się we mnie gotowało, kiedy czytałem to "(...) )mimo bólu, płaczu i agresywnych reakcji chłopcom w wieku od dwóch miesięcy do 15 lat podobało się stymulowanie ich manualnie lub oralnie". Dla Kinseya nie była to pedofilia, lecz "erotyczna gra z dziećmi(. Wniosek taki sformułował na podstawie opowieści zaledwie dwóch osób: osadzonego w więzieniu zwyrodnialca Reksa Kinga (mającego na swoim koncie gwałty na 800 dorosłych kobietach i mężczyznach, dzieciach i zwierzętach) i oficera SS Fritza von Ballusecka, seryjnego gwałciciela dzieci (m.in. w obozie w Dachau)."

bartek212

Tutaj nie ocenia się Kinseya, ani nawet jego badań -tylko film! To chyba pewna różnica...

użytkownik usunięty
Davus

Mimo wszystko, Kinsey jako temat nie zasługuje na film. Szkoda, że kino upada tak nisko...

Pozdrawiam

Filmu o Hitlerze tez nie powinno być, tak?

ocenił(a) film na 8

Kinsey zasłużył na film. Każdy pionier zasługuje na film! Choćby tylko na złość zakłamanym świętoszkom. Chcę więcej filmów o ludziach, którzy zrobili coś z sensem, a nie tylko biografie psychopatów pokroju Che lub Hitlera, czy żywoty świętych.

użytkownik usunięty

Doprawdy? Pioner badań nad seksem jak najbardziej zasługuje na własny film.

użytkownik usunięty
bartek212

Muszę stwierdzić, że interesujące byłoby, gdyby film mocniej zaznaczył prawie w ogóle nie zarysowaną mroczną stronę tego naukowca (zakładając, że ona istnieje). Jednak pasuje, że w świecie obłudy na te tematy sprawą zajął się ktoś, kto jest z tego obdarty.
Zresztą, skąd ten cytat? Możesz podać linka?

Według mnie Condon z wyważeniem podjął biografię tego człowieka. Udało mu się zmieścić na ekranie właściwie wszystko, co istotne i do tego ukazał to na tyle sprawnie, aby film był ciekawy. Jedyne,c zego się czepiam to sam charkter filmu - jest zbyt biografizujący, wolałbym dramat z naciskiem na relacje 'trójkąta' i pjciec - syn. Wtedy całośc stałąby się mniej 'jednorazowa' i płaska - odbębnienie kolejnych etapów życia Kinsey'a.

bartek212

Przepraszam za brak źródła - cytat pochodził z 1160 numeru Wprost (27.02.05 r.):

http://www.wprost.pl/drukuj/?O=73669 [www.wprost.pl/drukuj/?O ...]

"Pionierskimi" metodami posługiwano się także w obozach koncentracyjnych podczas II WŚ, jednak, nie widziałem filmu, który by ich nie negował.

Kinsey m.in. stwierdził, na podstawie 10 tysięcy ankiet wypełnionych przez Amerykanów, że ponad połowa mężczyzn zdradza kobiety, i to niekoniecznie z innymi kobietami, a zmężczyznami. Sęk w tym, że, do badania nad podstawową komórką społeczną zaciągano osoby w luźnych związkach, a co dziesiąty ankietowany został zwerbowany w... barach dla gejów.

Hitler zasługuje na film, Kinsey zasługuje na film, Che zasługuje na film, ale znając Amerykanów - okaże się, że Kinsey to pionier badań nad seksualnością, geniusz i światowy prekursor nikt-nie-wie-czego, ale patriotyczny obowiązek pozowli pominąć kwestie wypaczeń tego człowieka. Podobnie jest teraz z Che - co drugi dzieciak nosi koszulkę z jego podobizną. Hitler to dla przeciętnego nastolatka demon i antychryst, ale, gdyby zapytać o osiągnięcia Che - okaże się, że Ci, którzy noszą gadżedy z jego facjatą, nie mają pojęcia jak żył i czym się trudnił. Szkoda by było, gdyby nasze wnuki, uważały Kinseya, za kogoś wielkiego, kogoś kogo należy szanować. Śmieć pozostaje śmieciem, niezależnie od tego, ile osiągnął.

bartek212

Zechciej zauważyć, że w filmie nacisk nie jest położony na WYNIKI badań, ale na sam FAKT ZAISTNIENIA tychże badań. I to właśnie był ów przełom. Nikt wcześniej nie odważył się na taki krok. Czy uważasz, że Ptolemeusz nie zasługuje na miano wielkiego uczonego, tylko dlatego że sformułował błędną teorię geocentryczną? Po Kinseyu przyszli inni naukowcy, tak jak po Ptolemeuszu Kopernik.
Jeden z badanych był niezłym zboczeńcem, współpracownik Kinseya nie wytrzymał, ale sam naukowiec zebrał jego wywiad. Zrobił to dla dobra nauki, aby pomóc ludziom zrozumieć swoją naturę, a nie dlatego że lubił słuchać takich okropieństw. I o tym właśnie jest film, nie zaś o tym, że połowa Amerykanów to, za przeproszeniem, pedały!

bartek212

Oczywiście, że Kinsey był pionierem badań nad seksualnością człowieka i na nic nie zdadzą się Twoje szydercze uwagi, jakoby było inaczej. Oczywiście metodologia badań była dość wątpliwa, podobnie jak część wyników, lecz Kinsey zburzył pewne mity obrosłe wokół seksualnej strony życia ludzkiego i za to należy mu się szacunek. Przymykanie oczu na fakty, ignorancja i ideologiczne zacietrzewienie nie mają sensu w zetknięciu z NAUKĄ [nie ideologią], której orędownikiem był właśnie Kinsey. On niczego nie wartościował, nie podchodził do swych badań jak do wojny z moralnością, a jedynie ukazał hipokryzję związanaą z seksem czającą się na każdym kroku.
A ty go nazywasz śmieciem. To jest po prostu żałosne, bo ani nie wiesz kim był Kinsey, ani jakie badania prowadził.

bartek212

Krytykujesz film, czy postać? W filmie choć bohater sprawia pozytywne wrażenie, a to zasługa moim zdaniem też miłej buzi Neeson'a nie był okreslony przez rezysera, jako osoba krystalicznie czysta. Widzieliśmy jak wygladały badania i kogo werbował. Interesowały go właśnie te osoby, które powiedziałyby coś ciekawego, które wniosłyby coś w te badania, a ze prekursorskie? Nie były prekursorskie? Pierwsze dociekania na temat naszej planety tez takie były, choć bywały chybione też...

The_Perfect_Drug

Właśnie- krytykować film, czy postać? Uważam, że nie ma co krytykować postaci, nie starajmy się oceniać Kinseya, a raczej sposób ukazania go przez Condona.
Przyznam, że tuż po wyjściu z kina czułam się oszukana. Zapoznałam się z biografią Kinseya i rozczarowało mnie, że ukazano więcej superlatyw niż jego ciemnej strony, wydaje się jakby starano się odbrązowić jego postać, pomimo że można było się doszukać paru rzeczy. Ale ktoś kto z nazwiskiem Kinsey spotkał się pierwszy raz w kinie - może to być postać właśnie wręcz krystalicznie czysta - pokazano człowieka z pasją, wrażliwego, obarczonego bagażem poczucia winy (rozczarowanie ojca) , któremu jednak się przeciwstawił, poniżanie w gronie najbliższych...
Nie chodzi też tu o wynik badań ani o to czy można im wierzyć czy nie, ale nie należy zapominać, że Kinsey dopuścił się rzeczy karygodnej -przytoczę choćby dedykację książki J. A. Reis-man i E. Eichela "Kinsey - seks i oszustwo": "kilkuset dzieciom - ofiarom perwersyjnych eksperymentów seksualnych, które stanowią podstawę znacznej części badań dr. Alfreda Kinseya".
Sama postać Kinseya jest kontrowersyjna i trudno się ustosunkować, człowiek z pasją, odważył się stawić czoła tematom tabu..ale zawsze będzie to "ale".
Dlatego czułam się troszkę rozczarowana filmem i tak do końca nie wiem co mam o nim myśleć. Z drugiej strony - nie powiedzieć wszystkiego to przecież nie od razu kłamstwo..
A może właśnie takie było zamierzenie Condona? Żeby każdy sam podjął decyzję czy Kinsey był postacią negatywną czy może jednak można go usprawiedliwić...
Jedno jest pewne- film nie rzuca na kolana, ale zmusza do refleksji..

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones