Gniot, no gniot. Uzależniony ptak zostaje profesore. Co wiecej defekuje ze stołu na podłogę w pierwszych scenach i to ma być zabawne.
Dialogów jak na lekarsteo a te co są to pisane chyba po pijaku i na odwalonego. Banalne. Pomijam, że nie ma nic wspólnego prócz bohaterow z Akademią. Kleks pasażerem motocykla z teczową flagą, to już creme de la creme glupoty z jaką się przemyca woke zjawisko. Po cobten manifest..? Filip Golarz, okazuje się, że był uczniem Akademii... błagam. Film nie jest na motywach, jest co najwyżej pijaną wizją z zapożyczonymi bohaterami, których najtrudniej jest wymyślić, niczym wiecej.