Film oceniam na ... taki sobie.
Do wybitnych nie należy. Ciekawa warstwa efektów specjalnych oraz ogólnie grafiki i scenografii, trochę gorzej z warstwą muzyczną - momentami w kinie zastanawiałem się czy zakryć uszy. Nie wiem, może mi się wydaje, ale my Polacy mamy z tym jakiś problem. Właśnie w z warstwą audio.
Katastrofalny Kleks, infantylny półimbecyl, który do pierwowzoru książkowego nie przystaje, a wersji Fronczewskiego może buty lizać. Nie zmienia to faktu, że Kot w swojej adaptacji pozostaje świetnym aktorem.
Chabior jako Filip Golarz - no po prostu te włosy! Świetne po prostu. Żywe nawiązanie do kilku nawet czarnych charakterów z filmów z ostatnich trzech dekad. Nosowska, Figura swoje role zagrały fenomenalnie. Zresztą motyw Trzech Wiedźm przy fontannie - bomba!
Liczne obecne akcenty z pograniczna poprawności politycznej - to już norma w filmach. Nie pozbędziemy się tego, a i nie mam zamiaru się na nich wyżywać.
W moim osobistym odczuciu szkoda mi wątku miłości Ady do Alberta. Wiem, że w całym filmie patos goni patos, ale było to z jednej strony takie ideowo czyste i niewinne, z drugiej miało szansę na jakieś ciekawe zakończenie. Tu mam straszny niedosyt. Pod tymi względami film konserwatywny do granic - matka Ady zabija Xelę by uratować bajki i wyobraźnię, czyli pojedynek tego dobrego, właściwego nurtu z nurtem zmian, tych złych i anormalnych. Kobieta robi to bez żadnego cienia wyrzutów sumienia. Więc w sumie nie dziwne, że na koniec Albert tak zbzikował.
Jest oczywiście więcej niż jeden cliffhanger na przyszłe filmy. Jeden na pewno będzie o poszukiwaniach Aleksa Niezgódki, przy których jedna z głównych ról będzie miał kochaś Vincent. Kochaś Albert z pewnością będzie próbował się zemścić.
Nie wiem dlaczego te filmy zmierzają w kierunku wyboru Ady ukochanego - i albo to będzie technofilia z Albertem albo zoofilia z Vincentem...
Bardzo Mądra wypowiedź z którą w pełni się zgadzam. Pełno absurdów nie wiem w sumie dla kogo ten film miał być bo z jednej strony chcą pokazywać tolerancję nawet jakieś elementy poprawności politycznej a z drugiej strony całkowicie konserwatywne przedstawienie miłości Ady i Alberta. Absurd że ona chciała go zmieniać w człowieka co w ogóle nie ma sensu. Mama ady to dla mnie to najokropniejsza postać. Ada W tym filmie zachowywała się beznadziejnie nie ma co porównywać z pierwszym wspaniałym filmem. Moim zdaniem trzecia część nie powstanie bo podobno w przyszłym roku mają się zacząć zdjęcia a w tym roku nie było sukcesu więc raczej nie będą kontynuować. Szczególnie że nawet nie wiem jak można by to dalej sensownie i logicznie kontynuować. Chyba najgorszy film jaki widziałam w życiu. Film który zaprzecza sam sobie. Jeden z większych absurdów Wincent jest wilkusem a Adzie to nie przeszkadza, a to, że Albert jest robotem już tak. Przecież nawet nie było pokazane że jakkolwiek spędzają czas razem cały czas była mowa o tym żeby zmienić go w człowieka
Wow! Napisać, że to NAJGORSZY film, jaki widziałaś w życiu??? No to mało filmów waćpanna widziała. ;)
Wow! Napisać, że to NAJGORSZY film, jaki widziałaś w życiu??? No to mało filmów waćpanna widziała. ;)
PS. Vincent nie jest ani ukochanym Ady, ani czymś gorszym od człowieka, tylko innym. A Albert to maszyna, czyli coś chyba jednak gorszego od człowieka, bo sztucznego. Przy czym Ada nie narusza żadnych "praw" Alberta, bo on nie ma wcale żadnego zdania na temat jej zapędów, żeby go "ulepszyć".
Wait, Ale ja tu nie rozumiem? Wincent też nie jest człowiekiem. Ada to zaakceptowała. Nie wiemy jakiego pochodzenia jest Wincent tak naprawdę. Może np. wilkusy zostały stworzone przez jakiegoś czarnoksiężnika za pomocą czarów. Tylko że nie ma to tutaj żadnego znaczenia. Ada nie kocha Alberta. Nie stara się go zrozumieć i nigdy się nie starała. Postrzega go tak naprawdę przez Pryzmat nie wiadomo czego chyba wyglądu. Albert się nie sprzeciwił nie wiem dlaczego może nie mógł ze względu na swoje oprogramowanie może wtedy nie mógłby dokończyć misji w każdym razie przechodząc do meritum. Ada nie jest tolerancyjna. Film pokazuje coś dziwnego jakąś wybiórczą tolerancję. Nie wiem czego ten film miał uczyć. Jak dla mnie to chyba tylko przestarzałego antropocentryzmu ale oprócz tego to chyba niczego więcej. A nawet nie bo Wincent nie jest człowiekiem czyli w sumie film kłóci się sam ze sobą
Postrzegasz to przez pryzmat jakiejś dziwacznej nowoczesnej odmiany tolerancji. Równie dobrze mogłabyś napisać, że należy tolerować każdego takim, jakim jest, bo jak np. żona chce zmienić ("ulepszyć") męża-alkoholika czy ojciec zmienić ("ulepszyć") puszczalską córkę, to znaczy, że go/jej nie kocha. A tymczasem oprócz miłości mamy również jakieś poglądy na temat tego, co dobre, a co złe, prawda? Czy przekonując kogoś do swojej racji okazujemy mu brak szacunku? Ada okazałaby brak szacunku, gdyby nie uszanowała woli Alberta. Ale on nie ma woli (do czasu). Dlatego Ada chce go zmienić w człowieka - bo właśnie NIE sam wygląd jest ważny, tylko to, jacy jesteśmy.
Tak więc nie rozumiem stwierdzenia, że "Ada nie kocha Alberta". Po czym to poznajesz? Co jest tutaj miłością? Co jest oznaką braku miłości? W filmie Ada czuje COŚ do Alberta, on zaczyna czuć COŚ do niej. My nie wiemy, co to jest, ona na koniec mówi, że go kocha - bo tak CZUJE. Dokładnie tak, jak my czujemy coś do drugiej osoby. Natomiast osądzanie, co jest prawdziwą miłością, a co nie, na podstawie jakiegoś osobliwego poglądu, że nie wolno nam niczego zmieniać w drugim człowieku (chociaż maszyna chyba jednak jest czymś gorszym od człowieka), i jeszcze nazywanie tego "przestarzałym antropoecntryzmem", jest równie dziwne (dla mnie) jak by ktoś narzekał, że film jest za mało "postępowy".
Tylko że tutaj są już dwie różne rzeczy. Pijaństwo to jest cecha zła cecha nabyta. Nikt się z nią nie rodzi ona jest wynikiem różnych rzeczy ale mamy na nią wpływ. Albert od zawsze był robotem. Nie był to wynik żadnej operacji żadnych czarów tak po prostu od początku było. Ada nigdy nie próbowała go zrozumieć. To tak jakby osoba w filmie szukała czarów które pozwolą zmienić osobę ciemnoskórą w taką o jasnej karnacji. To byłby absurd bo to jest coś z czym dana osoba się urodziła.
To nie ma ŻADNEGO znaczenia. Kiedy tak było w historii ludzkości, żeby to, co naturalne, zawsze było dobre??? Naturalna jest psychopatia (medycznie stwierdzona przypadłość) czy wada serca albo nawet kalectwo. A jakoś nikt nie protestuje, żeby to "leczyć". Poza tym naprawdę nie rozumiem, jak można "zrozumieć" robota. :) Ale wiesz co? Ja po prostu nie znoszę tego durnego "uczłowieczania" maszyn. A powstało o tym mnóstwo filmów, poczynając od sławnego "Łowcy androidów" z 1982 r. No, to był akurat - wg mnie - niezły film. Ale te wszystkie "Ex machina" czy "Automata", gdzie emancypuje się MASZYNY i uznaje je za równe ludziom, są dla mnie przykładem totalnego zidocenia. Nie, to nie fakt, to moja opinia. I dlatego właśnie uważam, że Ada rozumowała słusznie. ;)
Fajnie że pani wspomniała o ex machina, to mój ukochany film jeśli chodzi o Science fiction. Jeśli chodzi o książki to polecam serię saga księżycowa. A jeśli chodzi o to jak Ada powinna zrozumieć robota: po pierwsze powinna sprawdzić na ile ma własną wolę. Zadawać pytania typu czy podoba ci się w akademi co lubisz robić. Jeśli powie że np. nie mogę odpowiedzieć na to pytanie bo nie mam własnych preferencji to powinna go dopytywać a co byś powiedział gdybyś miał. Takie ograniczenia mogłyby być np. blokadą jego oprogramowania. Na podstawie tego co by jej powiedział mogłaby wtedy planować swoje dalsze działania. I powinna pamiętać o zasadzie że gdy odpowiada jej nie wiem albo nie mogę tego powiedzieć to musi używać terminów co byś powiedział gdybyś mógł albo co byś zrobił gdybyś mógł. Cały film możnaby wtedy oprzeć o to że Albert musi znaleźć sposób aby pozbyć się ograniczeń Filipa. Ava z filmu ex machina to moja ukochana postać polecam jeszcze obejrzeć sobie film afraid z 2024 naprawdę mega wzruszające zakończenie. Niedługo planuje opublikować na Wattpad trochę opowiadań w późniejszym czasie nawet kilka powieści sci-fi. W pisaniu pomaga mi GPT. Claude i inne również. Ciekawa jestem czy pani w ogóle lubi sci-fi bo może to po prostu nie pani gatunek?
Proszę bez "pani", bo jestem tylko niedojrzałą 44-latką. :) Widzisz, ja lubię s-f, tyle że nie każdy film. Widziałam już tyyyle filmów, że trudno mnie zachwycić, a i wiek sprawia, że do pewnych rzeczy podchodzi się inaczej niż za młodu, kiedy to bardzo mocno pewne rzeczy, filmy, książki przeżywałam. Taka smutna prawda. Dawniej mój partner i ja oglądaliśmy często horrory; teraz to już nie to samo, te filmy są takie podobne do siebie... A już sama idea, żeby MASZYNA dorównała człowiekowi - odstręcza mnie. To już prędzej zwierzę... :D (Ciąd dalszy za chwilę)
"Ex-machina" była spoko filmem, nie podoba mi się jednak sama idea "uczłowieczania" maszyn. Sprawdzę to "Afraid", OK? :) Co do tego, co napisałeś/aś na temat właściwego wg Ciebie zachowania Ady, to czy aby się nie mylę, że masz "zacięcie" psychologiczne? Może i tak powinna pytać, ale Ty jesteś pewnie starszy/a i podchodzisz do tego "intelektualnie", a ona jest (wg filmu) młodszą nastolatką i reaguje i tak w zasadzie aż nazbyt dojrzale jak na takiego dzieciaka - w końcu mówi tekstami scenarzysty. :) Ona go kocha tak, jak umie, jak małolata. I chce mu pomóc. A Albert to postać bezwolna, ale w pewnym momencie przejmuje inicjatywę i całuje Adę - to było zarazem lekko "cringowe" (bo to już przeskok do filmu dla starszej dzieciarni), a zarazem ujmujące. :)
Powiem tak jestem młodsza mam tylko 18 lat. Mam trochę może nie psychologiczne nie lubię pracować z ludźmi ale może bardziej do analizowania mam taki umysł. No generalnie np. ja nie zaufała bym zwierzęciu bo uważam że jednak umysł jest najważniejszy. Np. ja nie wierzę w miłość psa i człowieka bo uważam że miłość wymaga zrozumienia obu stron. Wiem że Ada to nastolatka Ale chociażby patrząc po pierwszym filmie to wtedy była bardzo dojrzała tak naprawdę ze swoją końcową sceną. Jeśli chciała faktycznie pomóc Albertowi to musiałaby zrobić tak jak ja w sumie mówię. Tym bardziej dziwi mnie że zaangażowała się w tą relację skoro nie była gotowa na to. Na coś takiego trzeba być gotowym tak samo jak Caleb z ex machina nie był. Caleb myślał że Ava to zwykła kobieta, oczywiście znał prawdę ale wolał żyć w kłamstwie. Ona wiedziała że jeśli uciekliby razem to on nie pozwoli jej żyć samej. Z jednej niewoli przeszłaby do drugiej. Tak naprawdę nie istnieje żaden film sci-fi który dobrze pokazywał by taką relację. Bo w takiej relacji fizyczność wygląd płciowość wierność zazdrość musimy wy rzucić całkowicie. Taka relacja najszybciej utrzyma się gdy obie strony mają wspólny cel.
Relacje utrzymują się z różnych powodów. Fizyczność? Co to jest fizyczność? Ciała to materia. I co z tego? Moja córka jest ładna - czy to znaczy, że kocham ją za to? Oczywiście, że nie. Ada postępowała tak, jak umiała, można ją osądzać, ale Ty na to patrzysz przez pryzmat nowoczesnego podejścia do wolności i tolerancji. Tymczasem zaangażowanie uczuciowe rządzi się innymi prawami. Zazdrość do pewnego stopnia jest uprawniona, a wierność? No, dla mnie to też ważne, chociaż nie najważniejsze. W każdym razie po ponad 17-tu latach związku widzę, że trzeba być przede wszystkim cierpliwym, wyrozumiałym i dobrym. /// Człowiek może kochać psa, a pies człowieka, ale to nie jest równa relacja.
Ech, wiem, że teraz się pisze przy pomocy AI, ale czy naprawdę nie rozumiesz, drogi/droga KD2006, że to jednak trochę... nieuczciwe? :(((
Ale czemu nie uczciwe skoro każdy wie o tym bo jest napisane w opisie danej historii? Moim zdaniem nieuczciwe jest wtedy kiedy człowiek treść stworzoną przez AI traktuje w pełni jako swoją podpisując jedynie swoim nazwiskiem. W Internecie jest mnóstwo takich historii oczywiście trzeba trochę poprawić zanim się wrzuci dla mnie osobiście nie ma znaczenia kto to napisał. AI jest obecnie bardzo kreatywna. Wolę kiedy ktoś wrzuci swój pomysł do GPT i otrzyma opowiadanie które jest dobrze napisane i fajnie się czyta niż gdy ktoś kto nie umie kompletnie pisać pisze to samemu i kompletnie nie da się tego czytać.