Z jednej strony fajna historyjka z drugiej nie wszystko mi się podobało ale ogólnie zobaczyć można szczególnie dla młodej i pięknej Jane March warto:)
Klimat filmu też całkiem ok, co do scen erotycznych dobrze nakręcone aczkolwiek raczej subtelne co nie znaczy że to minus ale pewnie niektórzy więcej by chcieli zobaczyć:)
góra 5 na 10 , w filmie mało sie dzieje słaba fabuła, tylko sie rypią co 5 minuut i tak od poczatku do konca filmu
co do jane march to zaczeła kariere aktorską w tym filmie scenami wiadomo jakimi ciągle rypana i rozebrana.. przez łózko do kariery , marnej wprawdzie bo w zadnym klasyku jej nie zobaczymy,/./
Jak chcą więcej, to niech sobie porno włączą. Choć temu filmowi do porno wcale nie jest daleko, o ile nim już nie jest.
Podpinasz bota pod konto i spamujesz gdzie się tylko da, widać masz ciężkie zaburzenia, nie napiszę żebyś się leczył bo wygląda na to że na lekarza jest już za późno...
Wreszcie ktoś się wtrącił, heh. A tak serio, film wg mnie ma głębszą warstwę, nie jest tylko przysłowiowym rypankiem, jak piszą co niektórzy, ale też nie dziwię się, że ktoś może to tak widzieć, tu faktycznie jest spora koncentracja na tej fizycznej sferze co daje złudzenie braku drugiego dna. Jednak ono istnieje. Tym niemniej ohydne jest wyzywanie od najgorszego ludzi, którym się ten film nie podobał. Jest tu jeszcze jeden taki użytkownik, co tylko najeżdża każdego, komu się nie spodobał seans rzucając argumenty z sufitu. Anonimowość to pożywka dla zaburzonych... Tak czy inaczej, film moim zdaniem niezły, acz przykry zwłaszcza, jeśli się doda, że to autobiografia. To sprawia, że nie wiem, czy chciałabym autorkę znać prywatnie z prostego względu - wg mnie największą wadą tego filmu jest charakter głównej bohaterki. Piękna, zmysłowa, miło się na nią patrzy, ale ta osobowość... Dobrze to ujął recenzent portalu esencja.pl "arogancka, egoistyczna, pusta". Widać pod koniec, jak daje się ponieść uczuciom, otwiera się na tą cząstkę siebie, ale to nadal za mało w porównaniu do tego, jaki potop uczuć zaczął wyciekać z tamtego Chińczyka. To nawiasem ciekawa odmiana. Częściej to kobieta jest pokazana jako ofiara, tym bardziej młoda dziewica z ubogiej rodziny, a tu proszę, to on mówi "boję się, że Panią pokocham" a ona że w zasadzie to chce być wykorzystana, po czym on faktycznie się zakochuje (moim zdaniem od samego początku coś do niej poczuł), a ją albo nie interesuje jego pogłębiająca się depresja albo stara się z tym przejść do porządku dziennego widząc z jak wielu powodów nie mogą być razem, co i tak jest wystarczająco okrutne. Bo tam gdzie jest miłość, tam jest i szansa. Nie wzbudziła mojej sympatii z tego powodu, a gdy pomyślę, że to charakterystyka autorki...