Przepełniony namiętnością i erotyką "Kochanek" może mnie nie zachwycił, ale jednak pozytywnie zaskoczył. Bardziej niż treść moja uwagę przyciągnęła wspaniała forma. Zdjęcia były rewelacyjne, szczególnie w scenach miłosnych zbliżeń bohaterów- skupiające się na szczegółach, pełne intymnych zbliżeń- zdecydowanie zasłużona nominacja do Oscara. Muzyka Yareda również pełna delikatności i namiętności, unosiła się gdzieś pomiędzy scenami pobudzając zmysły. Ciało Jane March- emanujące seksem, pełne kobiecego wdzięku, piękne. I co więcej: bardzo dobra gra tej aktorki, czego nie można powiedzieć o partnerującym jej Tony Leung Ka Fai. Sama historia nie nudziła, była zamknięta na parę kochanków, tak jak drzwi garsoniery przed gwarem miasta. Tak więc, podczas gdy spodziewałem się nudnego romansidła wyróżniającego się tylko scenami erotycznymi, dostałem bardzo dobry film, który miejscami mógłbym określić mianem wręcz wyśmienitego. Ale do doskonałości dużo zabrakło, największy minus to momentami niepotrzeban narracja, szczególnie przy scenie pierwszego zbliżenia w garsonierze no i jednak lekka nuda pojawiajaca się w 3/4 seansu.
8/10