Po obejrzeniu filmu odniosłem wrażenie ze Wes Anderson o jedne raz za dużo obejrzał Rodzinę Adamsów. Jakoś film skojarzył mi się w alternatywną wizją, może wyciętym epizodem budzącego się romansu między Wednesday Addams a tym nieprzystosowanym chłopakiem w okularach z obozu w drugiej kinowej odsłonie Rodziny Adamsów. Żywcem ściągnięte charaktery w bardziej kolorowej odsłonie dwójki powiedzmy- nieszablonowych dzieciaków. Kupuję to na 9!