Niekiedy trudno wierzyć, gdy życie wydaje się koszmarem. Gdy widzisz krzywdę niewinnych, arogancję i butę możnych. Wzgardę fanatycznych głupców i zapiekłą nienawiść prostaków. Tryumfujące kłamstwo. Bezkarną zbrodnię. Tak niewiele zostało z miłości - frazesy i martwy rytuał. Był jeden chrześcijanin i umarł na krzyżu. A jednak... Gdy nieubłaganie mija czas, gdy umiera najukochańsza, gdy absurd istnienia stawia Cię na skraju przepaści – znowu zaczynasz szukać BOGA. W sobie, w innych, w każdej iskierce światła. Dopóki szukasz prawdy, dopóki nie wyrzekasz się miłości, dobra, nadziei, dopóki nie ranisz słabych, a gdy to zrobisz – sam czujesz ich ból i cierpienie – jesteś na Jego drodze. Czy wierzysz, czy nie - podążasz jego ścieżką. Można w końcu zawsze powiedzieć, że jeśli to nie kwestia sumienia, to na pewno kwestia zwykłej przyzwoitości. Żyj tak by nie wstydzić się siebie samego, a pewnego dnia zrozumiesz, że Bóg nie opuścił Cię ani na chwilę