Trzeba się nastawić na takie kino i wsłuchać w muzykę. Właśnie obejrzałem drugi raz i po raz kolejny ze sporą przyjemnością, a nieczęsto wracam do filmów wcześniej niż po ~5 latach.
Tylko dlaczego na litość boską przetłumaczono tytuł i cały czas w filmie Code 46 na "Kodeks 46" - to jak rysowanie metalem po szkle dla każdego, kto ma choć podstawowe pojęcie o prawie. To jest podobne do tłumaczenia billion jako bilion i potem mamy "kwiatki" w stylu że na świecie żyje 6 bilionów ludzi :> Podobnie tu - mimo dosłownego znaczenia jasno wynika już z samej czołówki, że chodzi o artykuł, ewentualnie paragraf. W języku polskim termin "kodeks" ma jednak nieco inne znaczenie. Jedyne wytłumaczenie jakie widzę, to że dystrybutor nie chciał skojarzeń z "Paragrafem 22" itp, ale dlaczego ten nieszczęsny "kodeks" przewija się przez całą polską ścieżkę dialogową :(

Racja z tym paragrafem wiec chyba najprosciej byloby to nazwac "Prawo 46" czy "46 prawo"! Poza tym znowu gratulacje dla TV ... dzisiaj emituja ten film o 1: 00 ...

Taka ciekawostka że na stronce TVP i w "papierowym programie" widnieje jednak tytuł "Paragraf 46". 0.45, faktycznie przesada ale warto poczekać i obejrzeć.

Film jest faktycznie - obiektywnie rzecz biorąc - nużący i bez wyraźnej akcji, ale z racji tego, że lubię takie ciągnące się powolne kino bardzo przypadł mi do gustu. Wizja przyszłości jest ciekawie pomyślana i świetne zobrazowana. W ogóle uważam, że Winterbottom jest wizjonerskim reżyserem i jego obrazy zawsze są bardzo dopracowane pod względem technicznym, a przy tym ich audiowizualność dopasowana jest do tematu. Nie inaczej jest tutaj.

code 46 jest ponury. prawie jak 1984. może to przypadłość tego gatunku, gdy na pierwszym miejscu w scenariuszu jest tragiczna milosc?
ostatecznie to była fatalnie rozegrana sytuacja.
Mam po tym kinie niesmak. Za dużo tego uuuuczucia w sf =P