PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30950}

Konformista

Il conformista
7,4 4 332
oceny
7,4 10 1 4332
7,4 11
ocen krytyków
Konformista
powrót do forum filmu Konformista

„Konformista” po mistrzowsku spełnia cokolwiek specyficzne zadanie nie przykuwania uwagi widza. Gdyby ktoś nazwał go najnudniejszym filmem w historii kina, nie miałbym żalu.
O dziwo, jest w nim scena odpowiadająca temu uczuciu. Głos w niej zabiera sam operator Vittorio Storaro (a może i sam twórca dzieła, Bertolucci?!). W pewnym momencie jeden z bohaterów siada sobie na ławeczce, w pustym, niewielkim parku. Kamera skupia się na nim, zostaje przy nim, obserwuje go, by po chwili czmychnąć. Przesuwa się tak, by postać została zasłonięta przez drzewo. Bohater znika nam z oczu. Nie widzimy nic. Nie chcemy. Tyle jest wart ten bohater i cały film zresztą też. I jakoś nam z tym dziwnie przyjemnie. Radość trwa jednak krótko. Do końca filmu zostało jeszcze czterdzieści minut…

mulholland_2

i te czterdzieści minut to prawdziwa męka dla zniewolonego kulturą, który nie może nieprzykuwającego jego uwagi filmu po prostu zlać/wyłaczyć/zostawić za zamkniętymi drzwiami kina, ino w mistyczno-sadomasochistycznym odrętwieniu trwać do wytęsknionych napisów końcowych. po to pewnie, by jak święta teresa i rozkosz, i ból odczuwać w tej samej chwili. a tak poważnie - jak subiektywna Twoja uwaga, tak subiektywna moja na jej marginesie irytacja, że coraz częściej problemy podmiotu przenoszone zostają na przedmiot sam w sobie - może nie film, a pewnego rodzaju widzowie naznaczeni są problemem? i wymagają przekazu innego sortu, co nie oznacza, że film dla nich nudny jest nudny sam w sobie?

ocenił(a) film na 1
mulholland_2

"co nie oznacza, że film dla nich nudny jest nudny sam w sobie"

A co to w ogóle jest takiego ten "film sam w sobie"?
Film (jak każda inna dziedzina sztuki) istnieje tylko, gdy ma odbiorcę, w tym przypadku widza. To komunikat, przekaz, myśl, na którą ma zareagować widz. Ten w zależnośći od swojej wiedzy, doświadzenia, kręgu kulturowego, z którego się wywodzi, będzie reagował na niego na swój sposób. Każdy inaczej. Ale będzie. Nie ma czegoś takiego jak "film sam w sobie". Kino bez widza nie istnieje.

ps. Interpunkcja to naprawdę fajna sprawa.

mulholland_2

to znaczy, że - dokładnie się z Tobą zgadzając, jeśli chodzi o proces odbioru filmu/jakiegokolwiek produktu kultury - sądzę, iż powinno się o nim mówić właśnie tak, aby subiektywizm owego odbioru wyeksponować. aby pewne refleksje, będące elementem owej percepcji, przypisać wyraźnie punktowi widzenia odbiorcy. i nawet jeśli jest to kwestia do roztrząsania tylko na płaszczyźnie leksykalnej, to Twoja recenzja wydała mi się jedną z tych, które rypią film tak, jakby a priori były w niego wpisane takie wady jak "nieprzykuwanie uwagi widza". o tym, co odczułeś, piszesz raz w 3 osobie, raz w 1 liczby mnogiej - i gdzieś tam wyłania sie taki obraz, że film do dupy, bo - właśnie - sam w sobie nudny. obiektywnie nudny. nie: według Ciebie nudny. potem taka fajowa jak Twoja odpowiedź, moje cyniczne oblukanie Twojej listy filmów - i dezorient, bo akurat "konformista" ze strony takich odbiorców jak Ty na więcej chyba zasłużył...

ps. to o interpunkcji to wiem - dlatego ją stosuję:)

ocenił(a) film na 1
mulholland_2

Pomyśleć że mój pierwotny wpis miał być zwyczajną, chyba zabawną, prowokacją. Ech…

A, tak na marginesie, twój język przypomina Masłowską, wiesz?

mulholland_2

no to ukłon i wybaczcie zbyt sieriozne podejście do tematu - "konformista" to jeden z moich ulubieńców, na wady których jestem niepedagogicznie ślepy i których krytyka - szczególnie w moim ograniczonym mniemaniu niesłuszna - przypina mi husarskie skrzydła do garbu. możesz, niemniej, wpisać mnie na listę sprowokowanych na fulla.

i pozdrawiam serdecznie

i ps. nie czytałem masłowskiej - ale to chyba nie był zarzut, że ja epigon jakiś tępy:)

ocenił(a) film na 1
mulholland_2

W żadnym razie zarzut. Ubóstwiam „Wojnę polsko-ruską”, książkę nie film.

Też pozdrawiam.

mulholland_2

rzeczywiscie niedostatecznie przykuwa, a przeciez 'powinien'!!! -biorac pod uwage niewatpliwe atuty (zdjecia, scenografia, gra aktorow, etc etc). film ma swoj klimat, dynamike, pare scen wrecz powala, a jednak jakos to sie nie klei...byc moze to wina niedostatecznie dopracowanego scenariusza plus sposob w jaki zmontowano ten film (te nieustanne skoki w czasie). czlowiek w pewnym momencie kompletnie nie wie gdzie jest i co sie dzieje...

powder_blue

np. scena w burdelu byla dla mnie kompletnie nieczytelna. w ogole nie zalapalam co to za miejsce.

powder_blue

Osobiście rozumiem obydwie strony powyższego 'minikonfliktu'. Z jednej strony film MNIE zanudził, czekał z utęsknieniem do końca, z drugiej jednak nie mogłem go nie podziwiać. Gdybym nawet miał w zwyczaju wyłączać filmy uprzednio ich nie dokończywszy w tym wypadku uczyniłbym wyjątek. Do konformisty podszedłem z góry patrząc subiektywnie, z dużą nadzieją i dozą zaufania ze względu na reżysera, o którym słyszałem niemało dobrego. Konformista jak najbardziej potwierdza to, co słyszałem o Bertoluccim - szokujący, niesztampowy, dobrze budujący atmosferę i bohaterów, mimo tych cech, a także interesującego tematu będącego równocześnie studium psychologii człowieka jak i tłumu film dłużył mi się niemiłosiernie. Myślę, że wynika to z ram czasowych, w których powstał - jak by nie patrzeć film powstał we współpracy z RFN, które moja generacja, generacja Avatara zna już tylko z podręczników. Mimo, że uważam film za ciężki w odbiorze z pełnym przekonaniem poleciłbym go koneserom kina, psychologom i socjologom -amatorom (takim jak ja). A dla miłośników Bertolucciego jest to pozycja obowiązkowa.

ocenił(a) film na 6
powder_blue

powder_blue - mam bardzo podobne odczucia, to że większość odczuwa jako nudny, nieklejący się, poszarpany, to winna po prostu słabej reżyserii i niczego więcej, temat filmu istotny - i to go broni, oraz ładne aktorki :), niektóre ładne sceny. Jednak ogólne wrażenie jest mdłe.... sądzę, że do niego już nie wrócę.
Co do operatora - to jak dla mnie czasami za bardzo "wydziwiał" podobnie jak operator w "kolor pieniądza", ale niektóre ujęcia miał ciekawe... - mam po prostu b. mieszane uczucia.

ocenił(a) film na 6
kyle_reese

ps. dziś jeszcze raz przeczytałem sobie wypowiedź powder_blue - i dopiero teraz dostrzegłem na jeszcze jeden istotny element - montaż, który pozostawia dużo do życzenia. Przeważnie, to jest takie element filmu na który nie zwracam uwagi ale tutaj aż to się rzuca w oczy - choć chce zaznaczyć, że pewne partie filmu (10 lub 15 minutowe) są świetnie zmontowane np. ta zasadzka na profesora. Zatem znów b. mieszane uczucia.
Ciekawy jestem co sam reżyser po latach o tym filmie myśli, co by poprawił itd. jak ktoś wie to proszę dać znać :)

kyle_reese

drugie ogladanie, jak juz rozgryzlam ocb, bylo duzo przyjemniejsze.....

oraz bertolucci nic by nie poprawil. przynajmniej tak wynika z wywiadu, ktory mam w pakiecie razem z filmem -stad wiem, ze burdel byl burdelem;)

ocenił(a) film na 1
powder_blue

STO na STO, czyli 100 filmów na 100-lecie kina .
Miejsce 56 ! https://pl.wikipedia.org/wiki/Sto_na_sto,_czyli_sto_film%C3%B3w_na_stulecie_kina

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones