Za Wikipedią:
"...W okresie wędrówki na zachód wyparli Scytów, docierając w końcu I w. p.n.e. do Dunaju, gdzie weszli w kontakt z imperium rzymskim. Po przegranych wojnach z Rzymem część Sarmatów, z niektórych plemion, została wcielona do armii rzymskiej i rozproszyła się po ziemiach cesarstwa (np. Jazygowie trafili do Brytanii, a Alanowie wraz z ludami germańskimi dotarli do Galii i Hiszpanii)"
i:
"...W roku 175 Jazygowie zostali pokonani przez Marka Aureliusza, który przyjął tytuł Sarmaticus. Walki Jazygów i Germanów z Rzymianami trwały aż do śmierci Marka Aureliusza. Jego następca, Kommodus zawarł z nimi pokój, w myśl którego barbarzyńcy zobowiązali się dostarczać rekrutów do rzymskiej armii i trzymać się w odległości 15 km od granicy. Około 5500 wojowników jazygockich musiało udać się na służbę wjskową do Brytanii"
A zacytowałem to, bo sam byłem jakoś taki sceptyczny, czy Rzymianom opłacało się przerzucać żołnierzy z podbitego, walecznego ludu przez całą Europę, zamiast zostawić ich na straży np. limesu wschodniego Imperium. I tak się zastanawiałem - dlaczego ten rzekomo tak baaardzo waleczny lud, nie wzniecił antyrzymskiego powstania, tylko kornie posyłali swoich synów na służbę. Ale skoro to były ludy wpółkoczownicze, to i przestaję się dziwić, dlaczego też "zadowolił" ich pokój z Rzymem....
Skoro istniał mężny wódz rzymski - Arthurius, a źródłosłów imion poszczególnych bohaterów pomagają nam stwierdzić kim i skąd naprawdę pochodzili - to ja nie mam nic przeciwko takiej interpretacji tej legendy! Od strony technicznej jest także bardzo poprawny, a po "Pasji" Gibsona nie wymagajmy, żeby każdy antyczny lud w filmie przemawiał w swoim języku :)
Miecz, jako krzyż w mogile? No to już jest chyba o wiele lepsze wytłumaczenie legendy? :)
Aaa i tak prawdy nie poznamy Nigdy. Historia nie istnieje. Zostają nam tylko jej nieskończone wersje ..,..