PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6878}

Król Lew

The Lion King
1994
8,2 597 tys. ocen
8,2 10 1 596973
8,5 90 krytyków
Król Lew
powrót do forum filmu Król Lew

jak bardzo Simba przypomina człowieka... a Mufasa Boga.
Zwłaszcza fragment z "Pamiętaj, kim jesteś". Zawsze przekładałam to na swoje relacje córka-ojciec. Ale właśnie dziś nadszedł ten dzień, kiedy powiązałam ze sobą pewien drobny znak ze swojego życia, właśnie z tym fragmentem, a potem z całym filmem. I właśnie dlatego dodaje nowy temat. Jesteście wierzący czy nie, przez wzgląd na swoją znajomość religii chrześcijańskiej, czy możecie potwierdzić to stwierdzenie? :)
Kiedy Simba jest mały Mufasa jest z nim, uczy go życia, chroni go przed głupotami, które popełnia, stara się go chronić, kocha go, choć małemu wydaje się zbyt poważny i go nie rozumie, bo jest po prostu za mały! Potem staje się coś, przez co więź zostaje zerwana. Ktoś z zewnątrz naruszył tą relacje. Wypadek, przeznaczenie, głupi żart, bunt... I mały Simba ucieka w świat radości, płytkiego szczęścia, zapomnienia, przyjaciół, którzy nie pytają, wspierają, jest tu i teraz. I nagle po raz kolejny, jeden mały drobiazg przypomina mu, wątpliwości, bolesne wspomnienia. A potem przypadkiem, spotyka KOGOŚ i zaczynają się schody, bo ten ktoś, pomimo iż są w tym samym wieku, jest o wiele poważniejszy i nie może zrozumieć niektorych decyzji Simby. I zjawia się Rafiki. Daje znak, odpowiedź, nadzieję, ulgę, przywraca przeszłość, daje do myślenia, pokazuje drogę, mówi "Przypatrz się, On żyje w Tobie". Mufasa mówi: Zapomniałeś mnie, zapomniałeś kim jesteś, więc zapomniałeś mnie." "Jestem inny niż byłem" "Nie zapomnij kim naprawdę jesteś, jesteś moim Synem i prawowitym Królem. Pamiętaj kim jesteś". (To przy tej scenie ryczę jak głupia). Rafiki i jego rada o zmierzeniu się z bolesną przeszłością. I Simba znajduje w sobie odwagę i siłę. By być sobą, by być tym, kim został stworzonym. Synem Mufasy... Jejku, to takie Cudowne. :D
Tak, zdecydowanie "czuję" ten film.
I chciałam to przełozyć na to, kiedy człowiek jest młody, chodzi do kościoła, wierzy w Boga, modli się, jest przesycony duchem i bezwarunkową dziecinną wiarą. Zaczyna dorastać i pojawiają się schody, różne wypadki, które odciągają młodego człowieka od wiary, nie wierzy, bo jest tyle bólu i krzywdy, nie widzi sensu, woli iść "prostszą" drogą. Bez bólu, bez Ojca. No i jest fun, zabawa, kumple... Ale czegoś głęboko brakuje, kiedy spotyka ludzi z przeszłości, bliskich, nie rozumieją jego nieodpowiedzialnych zachowań. I wtedy pojawia się mentor, wskazówka, która daje nadzieje, przypomina mu czasy, kiedy był naprawdę szczęśliwy. I człowiek odnajduje w sobie siłę na spotkanie z Bogiem. I z przeszłością. I wtedy jest spełniony, bo wie, że jest tym, do czego został stworzony, do czego ciągnęło go serce...

Taka moja własna interpretacja.

wstawka

i wtedy sobie uświadamiam, jak ogromny wpływ na moje życie miała zwykła bajka. Jak dużo wniosła w to, jak patrzę na świat, o czym marzę, jaka jestem. Bajki kształtują, dlatego warto przemyśleć, co będą oglądały nasze dzieci... czym będziemy je "podlewać" :)

wstawka

Też to oglądam od małego.
Tylko niestety już nigdy nie obejrzę tego tak jak za pierwszym razem :(
Znam całą bajkę na pamięć.

TheGornkiller

czas na przerwę. czas na kit-kat :D

wstawka

No ale pocieszenie :P