Film Królowa potępionych jak wiemy jest wypaczeniem książki, mimo to ośmielę się stwierdzić że scenarzysta miał swoje racje modyfikując treść pierwowzoru. Porozmawiajmy o różnicach. Czy nie wydaje wam się, że feministyczna wizja świata jaką wymyśliła Akasha była trochę naciągana? A co jeśli chodzi o usunięcie głównego wątku bliźniaczek a razem z nim historii o powstaniu? Czy to była pomyłka? Dla mnie tak, ale może ktoś ma inne zdanie. Chętnie je poznam. Oczywiste kwestie będące głupotą to pominięcie Louisa i Armanda.A co sądzicie o zrobieniu Jesse nową kochanką Lestata?Osobiście uważam, że przekazanie jej Daru przez Księcia Ciemności to nie był taki zły pomysł.Bywały gorsze w tym filmie:P Obstaję przy tym, że niektóre zmiany miały swoje racje.
Na jednej stronie prezentujacej róznice między filmem a książką jest taki punkt: książka: Armand jest wielopłaszczyznową postacią o złożonym charakterze film: Armand jest rekwizytem na planie. I to jest chyba dla mnie najgorsza różnica,a pozatym jak on wyglada! brrrr... Kiedy czytała książkę historia blixniaczek była dla mnie najważniejszą rzeczą. To, że w filmie pojawiła się tylko Maharek (i ma oczy) jest wielkim nieporozumieniem. Zreszta jak tylko usłyszałam, że jest taki film nie mogłam się doczekać sceny z sercem i mózgiem Akashy, ogladam, oglądam a tu kiszka;( Zgadzam się z Tobą w 100%, że usunięcia Louisa to głupota. Kto będzie mówił Lestatowi jaki to on nie dobry jest? Następną rzeczą, która nie podobała mi sie w tym filmie jest zobienie z Mariusa stworzyciela Lestata. Może i ten aktor wygladał jak Magnus (gdzie się podziały te wspaniałe, blond loki i niebieskie oczy?), ale bez przesady;) A jeżeli chodzi o plust to podoba mi się początek filmu (do teledysku 'Forsaken') kiedy Lestat wychodzi z trumny i poznaje swój zespół. Jeżeli miałabym wybierać ulubiona scenę z filmu byłaby to właśnie ta:) No i oczywiście muzyka! Moim zdaniem była cudowna... Niektórych piosenek nie mogę oduczyć się słuchać:) A i jeszcze wpadła mi do głowy jedna 'nieścisłość' pamiętam, że w książce Lestat bardzo kochał swoich fanów i nigdy się nimi nie żywił, a w filmie traktuje ich jak zwierzęta z hodowli... I to by było na tyle;) Mam nadzieje, że ta dyskusja bedzie miała ciąg dlaszy.
Armand w tym filmie to jedna wielka porażka, gdy zobaczyłam go w filmie po raz pierwszy nie mogłam skojarzyć go z żadną książkową postacią. Dodam też, że zarówno w "Królowej Potępionych" jak i w "Wywiadzie" postać Armanda nie została odpowiednio obsadzona. Natomist jeśli chodzi o postać Louisa, to ja nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę, mojego ukochanego melancholika a tu nic, nie ma go, nie będzie. Z faktem jego wycięcia łączy się również to, ze Lestat nie czytał jego "Wywiadu..".W związku z tym ucieka jeden z powodów dla których ujawnia się i opowiada całą historię w swoich piosenkach. Nie ma ani słowa o tym, ze robi to z miłości do Louisa, aby dowiedział sie wszystkiego czego nie mógł mu wczesniej powiedzieć szanując obietnicę daną Mariuszowi:( Masz rację co do początku. Kiedy tak dobra scena pojawia się na wstępie oczekiwania w stosunku do reszty filmu rosną. Niestety w tym wypadku sprowadza to tylko rozczarowanie za rozczarowaniem. Pominięcie Magnusa również było pomyłką, ponieważ przy okazji straciliśmy pierwsze spotkanie Lestata z Armandem, powstanie Teatru Wampirów, Nicolasa, Gabrielę. Zostało pominiętych tyle wątków:( A ostatnia wymieniona przez ciebie nieścisłość również była dosyć "osobliwa" spłycając Księcia Wampirów. Chociaż scena z tymi dwoma panienkami przy kawałku "Cold" całkiem mi się podobała. Brak również wątku, który mnie zainteresował...Jesse w domu w Nowym Orleanie widziała ducha Claudii i była świadkiem nawiedzenia domu. Fakt - niewiele to wnosi do opowieści o Królowej ale lubię ten fragment ksiązki, ponieważ otwiera bramę dla "Merrick". Żałowałam, że zabrakło krótkiej sceny poświęconej wspomnieniu o wampirzym dziecku. Film jest za bardzo zrobiony pod komercję. Niestety nie oddaje klimatu książki :( Trzeba jednak przyznać, że współczesne wampiry zostały dobrze odtworzone. Dokładnie tak sobie je wyobrażałam. Chociaż wydaje mi sie, że nie jest to wyjątkowe osiągnięcie - nie było to zbyt trudne. W finałowej scenie tez zwróciłam uwagę na inna różnicę oprócz tych kluczowych o których wspomniałaś. Lestat nie zdradził Akashy w taki sposób jak w filmie. Nie zdecydował się tak szybko i bezboleśnie na zabicie ukochanej królowej. W filmie poświęcił ją dla Jesse bez większego zastanowienie. Nie podobało mi się to. Kolejne spłycenie osobowości Lestata:/ Podobał mi sie za to koncert. Nie mam mu prawie nic do zarzucenia. Wampiry przemykające pomiędzy nieświadomymi śmiertelnikami wyglądały świetnie. Walka też w miarę. Jedyny minus to rzecz jasna brak Louisa. Jak sobie coś jeszcze przypomnę to dorzucę. A teraz czekam na wasze dalsze obserwacje, spostrzeżenia i zdanie na temat zmienionych w odniesieniu do orginału scen.
A o 'Wywiadzie' też dyskutujemy? A jeszcze co do 'Królowej'. Jeżeli o pierwszej scenie mogłabym powiedzieć, że jest moją ulubioną, to jedna z gorszych była ostatnia. Jak wiadomo Davida wampirem uczynił Lestat, a z końcówki filmu można wywnioskować, że zrobił to Marius. Troche ponad godzinę filmu, a on ma już dwójkę nowych dzieci;P
Osobiście uważam film ten za pewnego rodzaju herezję, heh. Z początku, nie przeczytając jeszcze książki, podobał mi się, nie zważając na jego naiwność i Hollywoodzką spektakularność. Ogólnie, historia w nim ukazana wydawała się swoja infantylnością do przełknięcia. Lubię Stuarta, jak rónież Pereza. Dośc dobrze odegrali swe role, zgodnie ze scenariuszem. Nie możemy obwiniać aktorów, że wyglądają tak, czy inaczej i porównywać ich z modelem przyjętym w książce. Myslę, że twórcom filmu nie zależało na odzwierciedleniu utowru, tylko stworzeniu własnej, komercyjnej wizji. Nie winie ich za to, cóż, tak bywa. Dlatego połączyli 2 książki Anne w jedną, tworząc pewną historię, tylko opierając się na książce, pewnych jej elementach. Po przeczytaniu, dość krzywo patrzyłam na to obdarcie książkowej wersji z jej uroku. Np. wątek Jesse + Lestat = BIG LOVE. Wypatrywałam w każdym dialogu wszystkich odbiegających elementów. Heh, mimo to, uważam, że film jest ciekawy, choć Wywiadowi z Wampirem nie może sie równać. Istnieje wiele filmów o podobnej tematyce. Ich perwersyjny idiotyzm skłania mnie jednak do dość lekkiego odbioru owej produkcji.